Efekt Ksanadu

To prawda, że spółki high-tech, których zmienne koleje losu ogłasza światu Marketsite Tower, ustrzegły się przed porównywalnym monumentalizmem, ale czy oznacza to, że architektoniczna arogancja wyszła z mody? Być może po prostu nie można już jej znaleźć na eksponowanych wzgórzach, a jedynie w dyskretnie zakamuflowanych bunkrach, takich jak dom Billa Gatesa, którego budowa kosztowała

55 mln USD. Dom Billa Gatesa - podobnie jak siedziba Williama Hearsta, spełniająca rolę zarówno centrum satelitarnego dowodzenia, jak i rezydencji - jest również przykładem ryzyka związanego z eksponowaniem wielkości. Twierdzenie, jakoby zamieszanie powstałe wokół tej fortecy odegrało jakąkolwiek, nawet znikomą, rolę, wpływając na losy walki Departamentu Sprawiedliwości z Microsoftem, jest naciągane, jednak pojawiające się w Sieci dowcipy na temat ważących 360 kg drzwi i armii elektryków zatrudnionych przy budowie domu, na pewno Billowi Gatesowi nie pomogły. Na nic zdają się twierdzenia, że Thomas Edison też żył w luksusie. W świadomości publicznej Bill Gates z ekscentrycznego geniusza przeistacza się w bogacza odseparowującego się od świata zewnętrznego.

W OBRONIE WIELKOŚCI

Czy zatem pycha jest nieuniknioną zapowiedzią upadku? Makrofile mogliby zaoponować, podając przykłady dowodzące tezy przeciwnej. Piramidy uznawano kiedyś za wysublimowaną oznakę szaleństwa - znak nawigacyjny dla rabusiów nagrobków, których miały odstraszać.

Jednakże w 1971 r. fizyk Kurt Mendelssohn w American Scientist dowodził, że cel, jaki naprawdę miały spełniać, nie był cmentarny, lecz polityczno-ekonomiczny. Rozległe roboty publiczne i powszechny obowiązek uczestniczenia w nich były sposobem na stworzenie z rozproszonych plemion, wiosek i kultów pierwszego scentralizowanego państwa. Piramidy były zapowiedzią wschodu, a nie schyłku egipskiej wielkości. Na podstawie tej teorii antropolog Mark P. Leone dopatrzył się podobnej zależności w świątyni mormońskiej, która wznosi się nad Capital Beltway niedaleko Waszyngtonu. Sfinansowanie takiego przedsięwzięcia wzmocniło, jego zdaniem, ten Kościół na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, konsolidując środowisko mormonów.

Również świeckie budowle w podobny sposób wpływają na różne społeczności. Amerykański Kapitol wybudowano na długo przed zjednoczeniem USA. Penn Station i Grand Central Terminal kwitły przez dziesięciolecia poprzedzające powojenny kryzys na kolei. Wybudowanie w 1931 r. okazałego wieżowca na pewno nie było powodem, dla którego General Electric stał się skostniałym biurokratycznym molochem. Co więcej, opustoszałe w czasie wielkiego kryzysu architektoniczne dzieła sztuki stały się symbolem Nowego Jorku i innych miast, a koszt ich budowy zwrócił się wielokrotnie.

Duże, podobnie jak małe, może być piękne. Po zakończeniu wojny francusko-pruskiej wieża Eiffela pomogła Francuzom uwierzyć w ich technologiczne siły. Dzięki niej w Paryżu pojawiły się śmiałe i piękne projekty przestrzenne Gustawa Eiffela, opracowane z myślą o odległych wiaduktach kolejowych. Wieża Eiffla, przeciwko której z petycją wystąpili artyści nazywając ją "ohydną kolumną składającą się ze śrub i blachy", ostatecznie stała się symbolem nie tylko francuskiej biegłości technicznej, ale też paryskiej elegancji i smaku, którym jakoby miała zagrażać.