E-wangeliści polskiego internetu

E-wangeliści polskiego internetu
Czy na dojrzałym już rynku internetowym jest jeszcze miejsce dla kolejnych e-wangelistów?

Internet i nowe technologie będą miejscem, gdzie e-wangeliści będą cały czas się pojawiać. Pomysły kolejnych pokoleń e-wangelistów będą coraz lepsze. Mam nadzieję, że e-wangelistów polskiego internetu będzie jeszcze wielu, a ta książka jest dopiero pierwszą z serii. Nie ma w niej na przykład Naszej Klasy, która wiele zrobiła dla rozwoju polskiego internetu.

Myślę, że ten wątek zostanie podchwycony i wydamy drugi tom. Mam nadzieję, że internauci będą chcieli o tym czytać. Co prawda kolejne pokolenia mogą uważać, że wydana na papierze książka jest anachroniczna, jednak jestem dobrej myśli.

Samo napisanie tej książki wynika z potrzeby by coś zostało spisane na papierze, trwałym nośniku. E-wangeliści spowodowali, że ich przedsięwzięcia, które zaczynały w garażu są teraz warte ogromne pieniądze. Majątek i uznanie już zdobyli, a spisanie i wydanie ich historii daje im nieśmiertelność. Książka ma to do siebie, że informacja jest w niej na zawsze i nie zginie. Dwój istotnych e-wangelistów odeszło - Krzysztof Golonka i Tomek Kolbusz. Pamięć o nich, jeśli nie zostanie uwieczniona - przeminie. Chciałem, by ludzie kojarzyli te nazwiska.

Kto sięgnie po tę książkę?

To są historie ludzi, którzy tworzyli najbardziej rozpoznawalne marki polskiego internetu. Książka jest skierowana do tych, którzy chcą iść śladem i prowadzić własny biznes w sieci. A przy okazji w lekki, łatwy i przystępny sposób opowiada fajne historie.

A czy te informacje nie są już anachroniczne? Od tamtych czasów internet się znacznie zmienił.

Wydaje mi się, że nie. Zawarte tam doświadczenia to wiedza uniwersalna. Choćby przykład założyciela Allegro Arjana Bakkera, że czasem trzeba zbankrutować by do czegoś dojść w biznesie. Historia chłopaków z O2 pokazuje, że czasem trzeba iść pod prąd i realizować swoją wizję na przekór wszystkim. Gemius jest dowodem, że można znaleźć sobie niszę, gdzie firma będzie działała skutecznie i zaspokoi potrzeby rynku. Te historie zawierają biznesowe prawdy uniwersalne, przydatne przy prowadzeniu dowolnej firmy.

W internecie było to o tyle trudniejsze, że w tamtych czasach nie wiedziano jak stworzyć działające przedsiębiorstwo on-line. Mówiono o nowej gospodarce i kolejnej generacji biznesu, a okazało się, że biznes jest ten sam. Wydatki oraz przychody muszą się bilansować. Trzeba zarabiać, a nie kolekcjonować odsłony.

Z drugiej strony internet był zupełnie nowym środowiskiem, które trzeba było poznać. Oni byli pierwsi, nikt wcześniej nie wchodził na ten teren. Ludziom, którzy mają wizję, widzą pewne nisze i niezaspokojone potrzeby, ta książka może pomóc podjąć decyzję. Wskazać, że czasem warto iść za przeczuciem Zwłaszcza, jeśli się wie, że to przyniesie zyski.

Czy te historie łączy jakiś motyw przewodni?

Są to odrębne historie, które łączy internet. Każdy z tych portali jest inny. Mimo że wszyscy działali w tym samym czasie, mieli zupełnie inne okoliczności, czy to związane z finansowaniem, rozwojem czy decyzjami podejmowanymi przez właścicieli.

Jak wiele zebranego materiału nie znalazło się w książce?

Niektóre wywiady były przeprowadzane w 2008 czy 2009 roku, i część została zmieniona. Wycofał się Łukasz Foltyn i jest mi przykro z tego powodu, bo był twórcą Gadu-Gadu. Dlatego przedstawiłem GG tylko z perspektywy inwestorów i zarządu. Nie udało mi się również skontaktować z Piotrem Wilamem, który współtworzył z Tomaszem Kolbuszem Onet. To są dwa nazwiska, które się nie pojawiły w książce, choć bardzo chciałem, by w niej były.