E-pośrednicy pracy na fali

Borell Associates przedstawił ciekawy raport poświęcony amerykańskiemu e-rynkowi ogłoszeń o pracę. W 2003 roku rynek ten szacowany jest na 3,1 mld USD i trwa na nim obecnie batalia o drobne ogłoszenia na rynkach lokalnych pomiędzy stricte internetowymi pośrednikami i serwisami internetowymi stworzonymi przez dzienniki papierowe.

Według analityków BA, od 1996 roku Internet przejął 20% udziału w wydatkach reklamowych na ogłoszenia o pracy. Trzy lata temu gazety posiadały 48% rynku (9,1 mld USD z 19,5 mld USD) ogłoszeń o pracy.

Dla gazet wspomniany boom ogłoszeniowy skończył się w 2000 roku, kiedy sytuacja na rynku pracy uległa w USA znacznemu pogorszeniu. W 2003 roku, a więc już w czasie ożywienia gospodarczego, gazety osiągnęły, według BA, z tego tytułu ledwie połowę (4,5 mld USD) przychodów odnotowanych pamiętnego i radosnego roku 2000.

Spadek ten wiąże się także z rozwojem serwisów internetowych dających pracodawcom i poszukującym pracy atrakcyjną alternatywę dla tradycyjnej kolumny w gazecie. W sumie jednak gazety mają bardzo mocne pozycje. Do wspomnianych 4,5 mld USD dorzucają bowiem przychody własnych internetowych serwisów rekrutacyjnych.

Wydawnictwa gazetowe zyskują coraz większy udział w rynku ogłoszeń o pracy poprzez swoje serwisy internetowe czy wertykalne typu CareerBuilder czy Careersite. Według Borell Associates należące do gazet serwisy rekrutacyjne przyniosły 354 mln USD, co w sumie daje im pozycję za Monster.com (420 mln USD w 2003 roku).

Zwykle gazety ponoszące porażki na rynku ogólnokrajowym uzyskują 2 do 5 razy większe przychody niż np. Monster.com i inne serwisy e-rektrutacyjne na małych, lokalnych i niszowych rynkach ogłoszeń o pracę. A właśnie te małe cegiełki składają się na 60% wartości całego rynku ogłoszeń rekrutacyjnych. I stanowią kąsek szczególnie łakomy dla internetowych konkwistadorów, rozsmakowanych po zwycięstwach na globalnym rynku ogłoszeń o pracy.

Rozpoczęła się więc batalia. Monster i należący do Yahoo! HotJobs koncentrują się na nowych frontach walki poprzez tworzenie podstron i serwisów kierowanych do określonych wykwalifikowanych grup pracowników. Zastały jednak już w tych niszach silnie umocnione pozycje wydań internetowych tytułów tradycyjnie papierowych.

Zepchnięte do defensywy gazety mogą jeszcze wygrać wojnę poprzez działania zaczepne. Powinny, według BA, pamiętać szczególnie o: projektowaniu prostych i użytecznych stron rekrutacyjnych; oferować pakiety tylko e-reklamowe; przejmować reklamodawców serwisów konkurencji; uważnie badać zmiany na rynku, rozpatrywać różne scenariusze rozwoju sytuacji; podejmować wojnę cenową na mniejszych rynkach z czysto internetowymi serwisami rekrutacyjnymi.