Donosy na użytkowników P2P?

Dla użytkowników sieci bezpośredniej wymiany plików przez Internet nastały ciężkie czasy. Organizacje skupiające przedstawicieli przemysłu rozrywkowego coraz częściej domagają się od firm dostarczających usługi dostępu do Internetu ujawniania przez nie danych personalnych klientów podejrzanych o nielegalne kopiowanie i dystrybucję plików przez P2P.

Zgodnie z orzeczeniem brytyjskiego sądu tamtejsi dostawcy usług internetowych zostali zobowiązani do ujawnienia danych personalnych osób korzystających z nielegalnych sieci peer-to-peer. "To cios wymierzony w piratów, którzy sądzą, że nie dotyczą ich przepisy prawa" - skomentował orzeczenie sądu Geoff Taylor, sekretarz generalny organizacji British Phonographic Industry, grupy skupiającej przedstawicieli brytyjskiej branży fonograficznej.

Brytyjskie wytwórnie filmowe dążą do ujawnienia danych 31 osób podejrzewanych o masowe nieautoryzowane kopiowanie i rozpowszechnianie dóbr intelektualnych objętych ochroną prawną. Providerzy dostępu do sieci mają teraz dwa tygodnie na zastosowanie się do decyzji sędziego.

Natomiast w Holandii tamtejsi usługodawcy dostępu do sieci porozumieli się w kwestii współpracy w zwalczaniu piractwa przez peer-to-peer. 5 głównych firm providerskich zapowiedziało, że będzie wysyłać ostrzeżenia do tych klientów, podejrzanych o nielegalne rozpowszechnianie i kopiowanie muzyki, filmów i oprogramowania. Domniemany pirat otrzyma specjalny list autorstwa prawników organizacji Brain Institute, zrzeszającej przedstawicieli branży rozrywkowej w tym kraju, ostrzegający o konsekwencjach piractwa oraz domagający się zapłaty za już pobrany nielegalnie materiał.

Decyzja ta jest efektem kompromisu, gdyż dostarczyciele usług internetowych nie wyrażali zgody na ujawnianie danych osobowych swoich klientów, jak żądał tego Brain Institute. Nie wszyscy holenderscy ISP będą jednak współpracować z Brain Institute - należy do nich m. in. firma XS4ALL, której właściciele 'nie chcą być narzędziem przemysłu rozrywkowego do wymuszania porządku'.

Wspomniane organizacje, brytyjska i holenderska, mogą śledzić adresy IP komputerów służących jako centra wymiany plików, jednak bez nakazu sądowego nie mają możliwości poznania personaliów ich właścicieli.

Mariusz Loch, przedstawiciel Telekomunikacji Polskiej SA informuje, że firma ta otrzymywała w przeszłości podobne sygnały od dużych, głównie amerykańskich, dystrybutorów. "Polityka TP SA jest jednak jasna - jeżeli zachodni dystrybutor ma uzasadnione podejrzenia, że jakikolwiek klient firmy nielegalnie pobiera i przesyła online chronione dobra, powinien zgłosić je rodzimej policji. Ta zaś powinna następnie poinformować polskie organa ścigania o tym procederze." - podkreśla Loch.