Do nowych mediów potrzeba nowego marketingu

Gabriela Żółtaniecka rozmawia z Janem Ryszardem Wojciechowskim, prezesem zarządu CR Media Consulting SA.

Gabriela Żółtaniecka rozmawia z Janem Ryszardem Wojciechowskim, prezesem zarządu CR Media Consulting SA.

Do nowych mediów potrzeba nowego marketingu

Jan Ryszard Wojciechowski

CMO: We wrześniu CR Media świętowało 10 rocznicę działalności. Porozmawiajmy zatem o rynku mediów. Chciałabym prosić o opowiedzenie własnymi słowami, co się stało na rynku mediów w ciągu ostatnich 10 lat. Dla tych, którzy wtedy, gdy CR Media zaczynało, chodzili jeszcze do szkoły, specjalna opowieść o tym, jak w tamtym czasie wyglądał rynek.

Jan Ryszard Wojciechowski: Mało jest sektorów gospodarki, które by się rozwijały równie dynamicznie co media. Związane jest to po pierwsze z bardzo dużą konkurencyjnością tego rynku oraz z globalizacją, której wpływ widać przede wszystkim właśnie w komunikacji międzyludzkiej. Firmy, które przetrwały 10 lat na rynku mediów, musiały się charakteryzować nie tyle wielkim potencjałem finansowym i strukturalnym, ile jasną i konsekwentnie realizowaną wizją własnego rozwoju. 10 lat temu rynek był w powijakach, nie istniały ani kryteria decyzyjne, ani narzędzia do analizy. Liczyły się przede wszystkim kontakty osobiste, a nie merytoryczne argumenty. CR Media od początku postawiło na tworzenie nowej jakości, zaoferowało oprogramowanie do planowania mediów, wprowadziła zupełnie inny standard obsługi klienta. Dzisiaj rynek jest znacznie bardziej profesjonalny, nie znaczy to jednak, że wartość innowacyjnego myślenia spadła. Coraz bardziej liczą się zaplecze technologiczne i wairygodność wypracowana doświadczeniem wielu lat praktyki.

Co uważa Pan za najważniejszą zmianę, która zdecydowanie wpłynęła na charakter Waszego biznesu i jego otoczenia?

- Z dziejszej perspektywy uważam, że największą zmianą jest rozwój Internetu. Brzmi to może jak truizm, bo nie ma chyba osoby zajmującej się marketingiem, która nie doświadczyłaby rosnącej popularności tego medium, jednak sądzę, że nie wszyscy jeszcze zdają sobie w pełni sprawę, jak bardzo zmieni to nasze życie i jak wiele nowych zjawisk powstanie na pograniczu realnego i wirtualnego świata. Nowe dziesięciolecie w rozwoju CR Media ściśle związane jest z wykorzystaniem możliwości, jakie daje Internet zarówno w marketingu, jak i w komunikacji międzyludzkiej.

Jaką radę dałby Pan wydawcom pism niszowych, o charakterze branżowym, którzy walczą samotnie o miejsce w pamięci domów mediowych i mediaplanerów. Kiedy Pana zdaniem wydawcy tytułów selektywnych, z dokładnie określoną grupą odbiorców, znajdą się w rzeczywistym kręgu zainteresowania mediaplanerów. I czy w ogóle mają na to szansę?

- CR Media od początku budowało swoją pozycję, opierając się na reprezentowaniu rozdrobnionych rynków mediowych - radia, Internetu, prasy. W przypadku prasy odpowiedzią na takie zapotrzebowanie jest stworzenie Ad Meritum - firmy specjalizującej się w outsourcingu sprzedażowym dla mniejszych wydawców, pomagającej im stworzyć ofertę atrakcyjną dla reklamodawców i grupującą tytuły różnych wydawców w tematyczne pakiety. Trend na rynku pozwala oczekiwać, że prasa niszowa będzie się miała coraz lepiej, i to właśnie dlatego że jest ona precyzyjnie pozycjonowana oferuje bowiem reklamodawcy to, co stanowi o unikalności prasy - kontekst odbioru. Prasa zasięgowa będzie przegrywać z coraz bardziej tabloidową telewizją. Wątpliwości budzi jedynie sama forma drukowana, która w dłuższej perspektywie może nie wytrzymać próby czasu, jednak z tego, co wiem, IDG jest jednym z pierwszych wydawców, którzy już teraz oferują treści również w postaci e-wydań.

Czy fuzja CR Media z Internet Group SA, ogłoszona w marcu tego roku, jest wyrazem wiary w przyszłość Internetu jako przewodniego medium reklamowego? Jaki model marketingowy będzie Pana zdaniem czołowy w najbliższej przyszłości? Kto będzie jego głównym graczem?

- Fuzja jest przede wszystkim efektem strategii, jaką CR Media przyjęło na kolejne lata. Mając na względzie planowane projekty związane z Internetem i e-marketingiem, poszukaliśmy partnera, który stanowiłby dla nas zaplecze technologiczne. Pozwala nam to przygotować się do rewolucyjnych zmian, które czekają media w najbliższej przyszłości, w której rynek stanie się znacznie bardziej rozdrobniony, a głównym graczem przestaną być wielkie koncerny, a staną się po prostu użytkownicy. I właśnie od tego, czy nauczymy się z nimi porozumiewać według ich reguł i ich językiem, zależy, czy osiągniemy sukeces marketingowy.

Przy okazji fuzji i przejęć zawsze powstaje kwestia nowej nazwy firmy. Pod jaką marką będzie można Was spotkać po zakończeniu całej operacji?

- Cała grupa będzie funkcjonować jako holding pod nazwą IGroup. Poszczególne elementy działalności będą jednak posiadać odrębne nazwy, ponieważ nie uważamy, żeby centralizacja i unifikacja były nadrzędną wartością rynkową. Znacznie ważniejsze jest dopasowanie do kontekstu, w jakim dana działalność jest prowadzona. Zależy nam na budowaniu synergii usług, a nie na niszczeniu autonomii działających w holdingu podmiotów, ponieważ przy okazji zniszczylibyśmy też energię tkwiącą w tych projektach.