Czy ty, America Online bierzesz tego oto Time Warnera...

W rezultacie nikt - włącznie z większością pracowników AOL i Time Warner - nie wie, jak będzie wyglądała nowa firma. Oczekiwania natomiast są wygórowane. Linda McCutcheon, była prezes Time Inc. New Media i obecna prezes Koz.com, określiła to połączenie jako "wspaniały układ i eleganckie rozwiązanie wszelkich problemów Jerry'ego Levina i Steve'a Case'a. To wydarzenie przeobrazi krajobraz cyfrowy". McCutcheon, jak wiele innych osób, postrzega fuzję w taki oto sposób: AOL otrzyma "zawartość" oraz rozbudowaną infrastrukturę Time Warner. Ten ostatni zaś będzie posiadał wyeksponowane miejsce w Sieci, umożliwiające oferowanie filmów, muzyki i przekazywanie informacji. Będzie też miał związek z czołową marką internetową.

Krytycy natomiast twierdzą, że przedsięwzięcie obarczone jest pewnym ryzykiem. Firma może nie sprostać zadaniom, jeżeli jednocześnie zaangażuje się we wszelkie formy dostarczania informacji i we wszystkie rodzaje przekazów medialnych. Eli Noam, profesor ekonomii i finansów Uniwersytetu w Columbii, sądzi, że "to przedsięwzięcie oparte jest na chwiejnych przesłankach ekonomicznych. Zarządzanie dawnym Time Warner i tak było trudnym zadaniem. Nie jestem pewien, czy dodanie AOL-u do tej mieszanki jest właściwym posunięciem".

Linda McCutcheon radzi, by nie szukać kompromisów, gdyż niemożliwe stanie się sprawne zarządzanie firmą. Inni natomiast sądzą, że fuzja nie dojdzie do skutku, ponieważ takie połączenie jest "genetycznie niemożliwe". Pojawiające się często w tym kontekście pojęcie "zderzenia kultur" nie podoba się pracownikom AOL i Time Warner. Twierdzą oni, że określenie to ukuły i upowszechniły media.

Dla wielu fuzja jest groźną mieszanką chemiczną. Z jednej strony mamy

do czynienia z ciężko pracującymi, ambitnymi władcami Sieci, którzy odnoszą sukcesy dopiero od połowy lat 90. Z drugiej - bardziej konserwatywnymi władcami mediów, działającym już od 77 lat, którym może się wydawać, że nie są na czasie.

Struktura Time Warner charakteryzuje się tym, że każdy dział - a nawet każda publikacja - działa jak miasto-państwo. Na czele każdej takiej jednostki stoi niekwestionowany dowódca, który nie zawsze współpracuje z kolegami z innych działów. Steve Ross, zmarły w 1992 r. szef Warner Communications, wprowadził zasadę wynagradzania szefów działów na podstawie zysków jednostki, którą kierowali, a nie ogólnych zysków firmy. W wyniku tego menedżerowie Time Warner niezbyt łatwo znoszą wykonywanie rozkazów.