Czy Adreso.pl to plagiat Wroom.pl?

Czy Adreso.pl to plagiat Wroom.pl?

Porównanie elementów z Wroom i Adreso

Czy Adreso.pl to plagiat Wroom.pl?

Porównanie elementów z Wroom i Adreso

"Nosił wilk razy kilka..."

Okazuje się, że słowo plagiat nabiera w tej sprawie głębszego, wielowątkowego znaczenia. A wszystko to dlatego, że głos w całej sytuacji postanowił zabrać trzeci serwis - Gratka.pl. Katarzyna Bargielska (Dyrektor Marketingu Gratka.pl) dziwi się, "że to właśnie Wroom oburza się, że ktoś korzysta z ich dorobku", bo jak twierdzi Bargielska: "Wyszukiwarka Wroom bardzo chętnie i bez skrupułów korzysta z dorobku największych serwisów ogłoszeniowych w Polsce, w tym Gratka.pl". Sprawie smaczku dodaje fakt, że spółka Gratka już kilkakrotnie zgłaszała się do serwisu Wroom.pl, by ten przestał bezprawnie agregować ogłoszenia z jej serwisu i teraz sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie. Poniżej prezentujemy w całości treść komentarza od Katarzyny Bargielskiej, który sama autorka zatytułowała "Nosił wilk razy kilka...":

Dobrze, że redakcja Internet Standard podała powyższą informację. Sprawy plagiatu i praw autorskich w polskim Internecie są niestety dość powszechne, co jest zawsze naganne w każdym przypadku.

Z całego artykułu, mnie osobiście najbardziej dziwi wypowiedź Prezesa Wroom - Pana Oblickiego, który używa sformułowania: "Ponadto serwis skorzystał z dorobku wyszukiwarki Wroom.pl". Wyszukiwarka Wroom bardzo chętnie i bez skrupułów korzysta z dorobku największych serwisów ogłoszeniowych w Polsce, w tym Gratka.pl.

Kilkakrotnie prosiliśmy przedstawicieli Wroom, nawet za pośrednictwem kancelarii prawnej, o zaprzestanie agregowania ogłoszeń z Gratka.pl.

Bez skutku. Sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie. Stąd dziwi, że to właśnie Wroom oburza się, że ktoś korzysta z ich dorobku.

Przecież Wroom powinien wiedzieć z praktyki, że to łatwe, mimo dość restrykcyjnego prawa i wyraźnego sprzeciwu innych zaangażowanych podmiotów.

Na zarzuty Gratki szybko odpowiedział właściciel Wroom.pl. Jak twierdzi prezes Oblicki: "Wszelkie zastrzeżenia kierowane w stronę Wroom.pl były jak dotąd prawnie chybione i odnosiły się do przepisów, które nie maja w tym przypadku zastosowania, np. odwoływanie się do łamania praw autorskich do ogłoszeń, zamiast do ustawy o korzystaniu z obcych baz danych i ich istotnej/nieistotnej części." Oblicki uważa również, że działalność Wroom.pl przynosi korzyści serwisom ogłoszeniowym z których korzysta, podwyższając ich miesięczne statystyki oglądalności. Już tradycyjnie, odpowiedź na zarzuty Gratki publikujemy w całości poniżej:

W odpowiedzi na głos serwisu Gratka.pl pragnę sprostować, że Wroom.pl działa zgodnie z polskim prawem, a na udowodnienie tego w sądzie czekamy od wielu miesięcy, jak dotąd jednak żaden z serwisów ogłoszeniowych nie składa o to wniosku.

Posiadamy opinie prawne dotyczące legalności działania wyszukiwarki

Wroom.pl, w Polsce i innych krajach Europy. Opinie te były

przygotowywane przez kilka miesięcy, a następnie poddane audytowi w kolejnych kancelariach prawnych. Do czasu wyroków sądowych prosimy dlatego o nie określanie naszej działalności jako "bezprawna", ponieważ

właśnie takie stwierdzenie jest z polskim prawem niezgodne jako pomówienie.

Nasze doświadczenie pokazuje, że część serwisów ogłoszeniowych w Polsce stara się zachować status quo sprzed kilku lat, kiedy nie było w internecie wyszukiwarek, agregatorów, czy serwisu Google. Oczywiście pozostaje spora grupa serwisów, które same zgłosiły chęć zaistnienia we Wroomie.

Wszelkie zastrzeżenia kierowane w stronę Wroom.pl były jak dotąd prawnie chybione i odnosiły się do przepisów, które nie maja w tym przypadku zastosowania, np. odwoływanie się do łamania praw autorskich do ogłoszeń, zamiast do ustawy o korzystaniu z obcych baz danych i ich istotnej/nieistotnej części.

Wroom.pl pobiera i publikuje jedynie wycinki ogłoszeń, nie dając absolutnie możliwości kontaktu z ogłoszeniodawcą, tak więc użytkownik korzystający Wroom.pl musi finalnie skorzystać z serwisu źródłowego, z

którego pochodzi ogłoszenie. Wroom.pl nie jest i nie będzie także konkurencją dla serwisów ogłoszeniowych, ponieważ nie udostępnia użytkownikom możliwości dodawania ogłoszeń do własnej bazy i nie zamierza tego robić w przyszłości. Za to tylko w lipcu bieżącego roku Wroom.pl przekierował ponad pół miliona użytkowników do źródłowych serwisów ogłoszeniowych, znacznie podwyższając miesięczne statystyki tychże serwisów, bezpłatnie.

Podsumowując - nie widzimy związku między dyskusją o kradzieży tekstów i elementów graficznych, a dyskusją na temat prawnych aspektów legalności

działania, na co posiadamy obszerne i rzeczowe ekspertyzy, z kilku kancelarii i kilku krajów. W każdej chwili gotowi jesteśmy udowodnić serwisowi Gratka.pl i każdemu innemu, że nasze działanie jest zgodne z prawem. Co więcej, w świetle polskiego prawa, działanie Wroom.pl jest dużo bardziej legalne, niż tradycyjnych wyszukiwarek internetowych kopiujących strony w całości, łącznie z pełną treścią i zastrzeżonymi znakami towarowymi, a których nikt jeszcze nigdy nie pozwał, a wręcz przeciwnie pozycjonuje się w nich i odpłatnie reklamuje.

Odzew a sieci

Cała sprawa nie przeszła bez echa w polskiej blogosferze. Odniósł się do niej m.in. Artur Kurasiński (właściciel bloga AK74) oraz Olgierd Rudak (Lege Artis). Pierwszy zarzuca Gratce, że oskarża ona konkurencję o złe praktyki, gdy sama nie działa do końca etycznie. Olgierd Rudak natomiast (powołując się na ustawę o ochronie baz danych) piszę, że nie można zabronić korzystania z udostępnionej publicznie bazy danych - czyli z anonsów zawartch na Gratka.pl. Do tych wpisów, oraz do ostatnio opublikowanego komentarza z Wroom.pl postanowiła odnieść się Katarzyna Bargielska (Dyrektor Marketingu Gratka.pl), zapowiadając, że z jej strony będzie to raczej ostatni komentarz w tej sprawie:

Z uwagą przeczytałam powyższy artykuł oraz komentarz Pana Prezesa spółki Wroom do artykułu, który ukazał się w IDG oraz Interent Standard, a w nich ocenę mojej wypowiedzi. Z równym zainteresowaniem śledzę dyskusję Internautów pod tymi artykułami, jak również na dwóch blogach: Pana Olgierda Rudaka - kolegi Pana Prezesa spółki Wroom, jak sam o sobie mówi, a także Pana Artura Kurasińskiego - znawcy polskiego Internetu, tak chyba mogę o nim powiedzieć.

Szczególnie wnikliwie przeanalizowałam obszerną wypowiedź Prezesa Oblickiego oraz jej wykładnię prawną, którą Podaje Pan Olgierd Rudak na swoim blogu. Muszę przyznać, że płytka analiza argumentacji zaprezentowanej w obu wypowiedziach może osobę nie posiadającą gruntownej wiedzy prawniczej, jak i praktycznego doświadczenia w naszej branży, doprowadzić do mylnego przekonania o ich zasadności. Cytowane przepisy są bowiem interpretowane tendencyjnie i pobieżnie, bez wymaganego przez sztukę prawniczą odniesienia się do kontrargumentów, które w niniejszej sprawie same się nasuwają. Powierzchowne potraktowanie tematu widać również na bologu prowadzonym przez Pana Artura Kurasińskego, który wprost przyznaje:" Żeby było jasne - nie wnikam w polskie prawo i problemy związane z wykorzystywaniem (agregacją) treści przez różne podmioty...". Tak też można :).

Tyle tytułem wstępu. Argumentacja wszystkich Panów zapewne wydaje się laikowi na pierwszy rzut oka logiczna, spójna merytorycznie i formalnie. Jest tylko jeden drobny niuans, który w/w osoby skwapliwie pomijają, a jest on krytycznym aspektem niniejszej sprawy. Ten wątek podjęli już niektórzy Internauci w swoich komentarzach. Panowie żywo komentują moje słowa powołując się przy tym na działanie Google, czy innych wyszukiwarek. Jest jednak istotna różnica, obecność w Google i innych wyszukiwarkach jest dobrowolna, można się z nich "wypisać", abstrahując od tego, czy jakiś serwis tak robi. Z Wroom "wypisać" się nie sposób. Nie będę podtrzymywać tej dyskusji przytaczając przepisy prawne z konkretnych ustaw. Tym zapewne zajmą się w przyszłości prawnicy obu firm. Wierzę, że w efekcie będzie to z korzyścią dla rynku internetowego w Polsce i zdrowej konkurencji, która przecież nas rozwija.