Czas oszczędności

„Zarząd niszczy jedyny widoczny efekt dotychczasowej działalności TPI. To bez sensu wyrzucać cały zespół w momencie, kiedy jego praca zaczęła przynosić efekty, tym bardziej że biznesplan zakładał jego utrzymanie” – utrzymuje Jacek Podgórski. W kuluarach mówi się o bardziej politycznej niż merytorycznej decyzji. Otóż i zarząd TP.Internet i Telekomunikacji Polskiej wybierano w momencie, kiedy były firmami państwowymi (w TP S.A. pojawił się w międzyczasie inwestor strategiczny), co wiązało się z sympatiami do rządzącej opcji politycznej. Niektórzy twierdzą, że kierownictwo nie mogło znieść przystąpienia całego zespołu dziennikarskiego do związku zawodowego OPZZ Konfederacja Pracy oraz utworzenia związku zakładowego w TPI (żeby było ciekawiej, zapisało się do niego nie tylko 25 dziennikarzy, ale łącznie 33 osoby. Ponoć przystąpił nawet jeden z dyrektorów).

Jakby tego było mało, związek w TPI został zawiązany 27 lipca, a zarząd utrzymuje, że podjął decyzję o redukcji 25 lipca (wręczył ją 31 lipca). „Nie dążyliśmy do konfrontacji z zarządem, zakładając związek – twierdzi Jacek Podgórski. „Jeśli nie dojdziemy do porozumienia z zarządem TPI, to będziemy utrudniać mu życie wszelkimi możliwymi sposobami” – deklaruje Cezary Miżejewski z zarządu OPZZ Konfederacja Pracy.

Związek zarzuca TP.Internet brak porozumienia ze strukturami związkowymi co do zwolnienia całego zespołu (czego wymaga ustawa o związkach zawodowych), wyrzucenie z pracy osób na urlopach zwolnieniach lekarskich oraz naruszenie nietykalności osobistej (ochrona budynku otrzymała listę osób, których ma nie wpuszczać do środka). OPZZ KP zamierza skierować wnioski do prokuratury i sądu pracy. „Nie wyrzucaliśmy z pracy osób na zwolnieniach i urlopach. A zwolnione osoby mogą wchodzić do budynku” – powiedziała Renata Paleń (choć długo po nagłośnieniu tego faktu przez Jacka Podgórskiego). „Jeśli nie zostaniemy przywróceni do pracy, wejdziemy w spór zbiorowy z zarządem” – ripostuje Jacek Podgórski. Happy endu na razie nie widać.

Wniosek jest jeden. W momencie boomu na portale dziennikarze, szczególnie od tematyki ekonomicznej, są najbardziej pożądanym towarem na rynku. Kiedy popularność spadnie, mogą się stać grupą najbardziej poszukującą pracy. „Na razie jednak nie ma powodów do obaw. Nie tylko nie zamierzamy nikogo zwalniać, ale, co widać po ogłoszeniach, chcemy zatrudniać dodatkowych pracowników, w tym dziennikarzy” – deklaruje Marek Kapturkiewicz, dyrektor ds. marketingu Onetu.pl. I nie jest to odosobniony przypadek. Zespoły dziennikarskie buduje konkurent – Wirtualna Polska - oraz cała masa portali finansowych. Jak długo i na jak długo?