Czas oszczędności

Więc skąd ta panika? „Rynek reklamy był o wiele mniejszy, niż wcześniej szacowano. To musiało się odbić na przychodach portali” – przekonuje Arkadiusz Kuich. Może chodziło o to, bo nie ulega wątpliwości, że sprawa ma podłoże finansowe. Internet Idea jest finansowany z kapitałów własnych (6,5 miliona złotych), 11 milionów złotych ma zainwestować STGroup (partner branżowy), a w 2001 roku możliwe jest wejście na giełdę (co się wiąże z publiczną emisją akcji). Ale to plany, a rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i YoYo będzie oferować teraz serwis DPA i kilku innych agencji.

„Nie ma sensu, aby portale podpisywały informacje, jak na przykład doniósł nasz korespondent, bo i tak klienci pójdą do agencji prasowych” – twierdzi Arkadiusz Kuich. „Nie ma sensu, aby portale oferowały to samo, co agencje prasowe. Wtedy internauci mieliby 150 takich samych serwisów pod każdym adresem” – ripostuje Tomasz Raczek, szef programowy i współwłaściciel przystani internetowej Ahoj.pl.

Zapewne takim założeniem kierował się zarząd TP.Internet, tworząc liczący 25 osób zespół dziennikarski Portalu.pl. I na pewno nie kierował się kłopotami finansowymi, wyrzucając cały ten zespół. Bo akurat TPI to nie jest to firma bankrutująca albo na dorobku.

Sprawa wygląda następująco. Według relacji byłego szefa zespołu dziennikarskiego Jacka Podgórskiego, 31 lipca prezes firmy Sławomir Kulągowski miał wezwać do siebie wszystkich dziennikarzy, powiedzieć o wymówieniach (ponoć dostały je nawet osoby przebywające na zwolnieniach lekarskich lub urlopach). Następnie po rozmowie wszyscy dziennikarze zastali swoje komputery bez twardych dysków, nieczynne służbowe komórki i pocztę elektroniczną. Powód zwolnień? „Doszliśmy do wniosku, że korzystanie z serwisów zewnętrznych jest tańsze, niż utrzymywanie własnego zespołu – twierdzi Renata Paleń, rzecznik prasowy TPI.