Cyfrowe śledztwo w życiu Kowalskiego

Rośnie zapotrzebowanie na cyfrowe dowody. - $Coraz częściej jesteśmy odwiedzani przez zazdrosne żony, czy zdradzonych mężów$ - opowiada Sebastian Małycha, prezes MediaRecovery, firmy zajmującej się informatyką śledczą. Zwykłe skasowanie danych to za mało, by spać spokojnie.

- W 2005 roku mieliśmy 700 spraw, prywatnych było 49. W tym roku, biorąc pod uwagę minione 10 miesięcy, zanosi się na około 850 spraw, z czego prywatnych powinnno być około 70 - sumuje Piotr Dzik, dyrektor ds. marketingu w katowickiej MediaRecovery. Nie jest to może gwałtowny skok, ale też wiedza o możliwościach informatyki śledczej jest w Polsce wciąż niska.

MediaRecovery, katowicka spółka zajmująca się obok informatyki śledczej również odzyskiwaniem i utylizacją danych, czyli ostatecznym ich likwidowaniem z cyfrowych nośników, liczy, że wraz ze wzrostem tej świadomości rosnąć będzie popyt na jej usługi ze strony osób fizycznych. - Z naszej obserwacji rynku wynika, że co roku mamy trochę więcej spraw. Z grubsza powiedziałbym, że to idzie w górę jak cały rynek - po prostu mamy więcej komputerów, dłużej siedzimy w sieci, stykamy się z większą ilością zagrożeń - mówi Piotr Dzik.

Kto zajmuje się informatyką śledczą?

Oprócz MediaRecovery w Polsce informatyką śledczą zajmują się laboratoria policyjne, np. High Tech w Komendzie Głównej Policji, Instytut Ekspertyz Sądowych, działają pojedyczy biegli sądowi mający podstawowy sprzęt i oprogramowanie. Tego typu usługi oferują również firmy od odzyskiwania danych, jednak najczęściej dysponują podstawowym wyposażeniem.

Aby móc pogrzebać w czyimś sprzęcie, trzeba działać w zgodzie z prawem. - Przy przyjmowaniu danych czy raczej ich nośników do analizy, prosimy osobę zlecającą o podpisanie oświadczenia, pod rygorem odpowiedzialności karnej, że dane/nośniki są jej wyłączną własnością. Oczywiście staramy się w granicach naszych możliwości sprawdzić prawdziwość takiego oświadczenia - wyjaśnia Piotr Dzik.

- Stanów prawnych może być bardzo wiele, chociażby intercyza - dodaje nasz rozmówca. - Oczywiście nie wiemy, po co zleceniodawcy uzyskane dane -

Cyfrowe śledztwo w życiu Kowalskiego

Piotr Dzik, dyrektor ds. marketingu MediaRecovery

to jej czy jego sprawa. Nieformalnie, na podstawie rozmów z klientami, domyślamy się, że czasem w grę może wchodzić rozwód. Obowiązuje nas jednak w tych kwestiach dyskrecja i ochrona interesów klienta, więc nie możemy powiedzieć nic więcej.

Specjaliści z laboratorium katowickiej spółki prowadzili niedawno sprawę zazdrosnej żony. Pod nieobecność meża, który miał być w delegacji w Austrii, przekazała specjalistom komputer do ekspertyzy. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że mąż faktycznie jest w Austrii, niestety, nie w delegacji ale na romantycznym spotkaniu z inną kobietą.

- Mężczyzna usuwał informacje z komunikatorów, kasował natychmiast maile. Zdobycze informatyki śledczej pozwoliły jednak na wyciągnięcie wszystkich interesujących danych - mówi Przemysław Krejza, z MediaRecovery. - Badaliśmy również jego telefon komórkowy. Pozornie skasowane filmy i SMSy, jakie udało nam się odzyskać, stały się później dowodem w sprawie rozwodowej - dodaje.

Przykładów wykorzystania ekspertów z MediaRecovery jest więcej. Pomogli między innymi w zatrzymaniu nieuczciwego administratora sieci osiedlowej. Mężczyzna oferujący mieszkańcom dostęp do internetu, jednocześnie szpiegował blisko 300 komputerów. Interesowały go jedynie hasła do kont bankowych klientów, którym kradł później pieniądze. Dowody okazały się na tyle dobitne, że przestępca siedzi teraz w więzieniu. Niestety MediaRecovery nie może podać szczegółów dotyczących sprawy.

Kilka miesięcy temu na Śląsku funkcjonowała firma sprzedająca sprzęt komputerowy. Klienci kupowali komputery po okazyjnej cenie z zainstalowanym oprogramowaniem szpiegowskim. Nieuczciwi sprzedawcy wyciągali z komputerów filmy i zdjęcia klientów w niedwuznacznych sytuacjach, które służyły później do szantażu. Kto nie chciał zapłacić mógł obejrzeć później swoje zdjęcia w internecie. Firmie udało się zaszantażować kilka osób. - Sprzedawcy wpadli w ręce wymiaru sprawiedliwości. Dowody które zebraliśmy z komputerów pozwoliły na ich skazanie - podsumowuje Sebastian Małycha.

***

Eksperci z MediaRecovery odpowiadają na pytania naszych czytelników na forum ekspertów IDG.