Cło nierychliwe

Polscy internauci przy odrobinie szczęścia mogli dokonać zakupu w zagranicznym sklepie internetowym, nie płacąc cła. Teraz sytuacja się zmieniła. Na preferencje w przepisach nie mogą już liczyć.

Polscy internauci przy odrobinie szczęścia mogli dokonać zakupu w zagranicznym sklepie internetowym, nie płacąc cła. Teraz sytuacja się zmieniła. Na preferencje w przepisach nie mogą już liczyć.

W 1999 r. nasi rodacy na zakupy w Internecie wydali 110 mln zł, z czego 90 mln trafiło do kieszeni zagranicznych sprzedawców. Nie ma jednak przepisów, które zwalniałyby polskich internautów od płacenia cła za zakupione towary. "To nie ma znaczenia, w jaki sposób towar zostanie sprowadzony do Polski. Musi zostać oclony, chyba że tak jak np. na książki cło nie obowiązuje" - uważa Marcin Maruta, radca prawny kancelarii Kuczek i Maruta.

Zgodnie z przepisami z opłaty celnej zwolnione są próbki towarów o wartości do 10 euro i "towary uznawane za upominki" do wartości 70 euro. Problem powstaje już przy definicji upominku. "Jeśli np. ktoś będzie chciał sprowadzić tysiąc agrafek, to na pewno nie będzie to uznane za upominek. Ale jeśli to będzie wędka wartości poniżej 70 euro, to zapewne jako upominek byłaby uznana" - przekonuje Krystyna Urbańska, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Ceł. Jeśli z kolei będą to części do urządzeń, to nie zostaną one zakwalifikowane jako upominek. W efekcie prowadzi to do sytuacji, w której przesyłki kupowane przez Internet są nie oclone, gdyż celnicy kwalifikują je jako upominki. Dotyczyło to wielu rodzajów produktów, np. płyt kompaktowych. "Wielokrotnie kupowałem płyty przez Sieć w zagranicznym sklepie. I dopiero od niedawna muszę płacić cło.

Wcześniej tak nie było" - mówi jeden z aktywnych uczestników listy dyskusyjnej pl.rec.kino-domowe, pokazując faktury za 72 USD. Jego kolega tak kupował papierosy. "Nie było żadnych poważnych zmian przepisów celnych w tym zakresie. Te, które są, obowiązują od dawna" - twierdzi Krystyna Urbańska. Oznaczałoby to, że niedokładne zdefiniowanie sprowadzanych towarów, na które obowiązują zwolnienia od opłat, dało możliwość indywidualnej klasyfikacji przez celników rodzaju sprowadzanego towaru. Mogło to być przyczyną zaniechania pobierania opłaty celnej. Surowsze traktowanie zbiegło się z rozpoczęciem urzędowania nowego prezesa GUC Zbigniewa Bujaka. Od tego momentu celnicy stali się bardziej skrupulatni.