Chiny: władze wyłączają największy opiniotwórczy serwis

Chińskiej cenzury Internetu ciąg dalszy. Władze państwa środka zapowiadały w zeszłym tygodniu rozpoczęcie procesu "czyszczenia" Sieci. Wygląda na to, że efektem tych działań jest wyłączenie strony Bullog - jednego z największych opiniotwórczych serwisów za Wielkim Murem.

O tym, że chińskie władze zamierzają "wyczyścić" Internet w trosce o to by obywatele tego kraju nie natknęli się w Sieci na "szkodliwe i demoralizujące" treści, pisaliśmy jakiś czas temu w artykułach pt. "Chiny chcą "posprzątać" Internet" oraz "Cenzura Internetu: Chiny "sprzątają" dalej". Teraz okazuje się, że kolejnym efektem działań tamtejszych urzędników jest wyłączenie serwisu Bullog - jednej z największych opiniotwórczych stron w Sieci przeznaczonych dla chińskich intelektualistów.

Autor serwisu, Luo Yonghao, otrzymał od władz wiadomość z wyjaśnieniem. Oficjalnym powodem zamknięcia strony było ukazanie się na jej łamach "szkodliwych komentarzy dotyczących bieżących wydarzeń".

Warto przypomnieć, że Bullog było witryną bardzo chętnie odwiedzaną przez chińskich intelektualistów. Szeroko rozpisywano się na niej na tematy polityczne, prawne oraz społeczne. Strona szybko zyskała sobie ogromne grono wielbicieli. W kwietniu tego roku serwis, w ciągu jednego dnia, odwiedziło ponad milion osób.

Blokowanie dostępu do licznych stron internetowych w Chinach przykuwa uwagę wielu komentatorów politycznych. Króluje opinia, że ostra cenzura Sieci spowodowana jest paniką jaka ogarnęła władze Państwa Środka. Zdaniem Michael Anti, naukowca zajmującego się badaniem chińskich mediów, nerwowość ta spowodowana jest ochłodzeniem gospodarki oraz kilkoma znamiennymi rocznicami jakie wypadają na przestrzeni kolejnych 12 miesięcy (50-lecie krwawego stłumienia powstania Tybetańczyków oraz 60-lecie powstania Chińskiej Republiki Ludowej).

Pomimo licznych represji autor serwisu Bullog już teraz zapowiada wielki powrót.

"Jestem pewien, że niedługo ponownie zaczniemy działać. Jeśli nie pozwolą nam otworzyć strony w Chinach zrobimy to zagranicą."