Chiny hamują rozwój Internetu

Chiny rozszerzyły regulacje prawne dotyczące inwestycji Internetowych prowadzonych przez zagraniczne firmy.

Według nowych zasad od 1 października dostawcy zawartości Internetowej mają 60 dni na przedłożenie w chińskim Ministerstwie Przemysłu Informacyjnego raportu dotyczącego prowadzonego przez nich biznesu.

Po zapoznaniu się z nim ministerstwo – jeżeli uzna, że zawartość w żaden sposób nie zagraża chińskiej polityce informacyjnej –będzie wydawać licencje na prowadzenie inwestycji w Internecie.

W ubiegłym roku Chiny próbowały wprowadzić podobne regulacje dotyczące chińskich dostawców usług internetowych, ale okazało się, że nie są przestrzegane, ponieważ większość firm była uzależniona od zagranicznego kapitału. W tym roku ministerstwo postanowiło podejść dostawców z innej strony. Otóż licencja wydana przez Ministerstwo Przemysłu Informacyjnego będzie jedyną przepustką do zabiegania o zagraniczny kapitał. Bez niej chińscy biznesmeni mogą zapomnieć o zagranicznych funduszach czy wejściu na zagraniczne giełdy.

Nowym regulacjom prawnym podlegać będzie nie tylko zawartość komercyjnych stron, ale także strony informacyjne czy czat. Według nowych ustaleń, chińscy providerzy powinni notować czas „bycia zalogowanym”, adresy internetowe, a także numery telefonów, z których internauta łączył się z Siecią.

Zagraniczni inwestorzy są przerażeni. Nowe regulacje na pewno spowodują, że wielu z nich wycofa swoje inwestycje z chińskiego rynku, a wielu – którzy mieli zamiar dopiero w niego wejść – zrezygnuje w przedbiegach. Wprowadzenie nowych zasad kłóci się z ustaleniami World Trade Organization, do której Chiny zdecydowały się przystąpić. WTO zezwala, aby 49 proc. kapitału własnościowego spółki należało do zagranicznego inwestora.