Cenzura w Chinach i Yahoo!: amerykański kongres żąda wyjaśnień

Przedstawiciele Komisji Spraw Zagranicznych amerykańskiego Kongresu wezwali na przesłuchanie szefa Yahoo! Jerrego Yanga. Ma on wyjaśnić, czemu na początku 2006 roku firma podawała nieprawdziwe informacje odnośnie swojej wiedzy na temat aresztowania w Chinach dysydenta i dziennikarza Shi Tao.

CEO Yahoo!, Jerry Yang ma stawić się przed kongresem 6 listopada. Komisja żąda, aby odniósł się do tego, jaką rolę odegrała firma w procesie przeciwko chińskiemu dysydentowi, Shi Tao, oraz dlaczego jej przedstawiciele w wyjaśnieniach składanych w 2006 roku mijali się z prawdą. Szef Yahoo! ma także zaprezentować, co firma zrobiła w celu zwiększenia ochrony prywatności swoich użytkowników w Chinach.

Shi Tao został oskarżony o ujawnienie ściśle tajnych informacji. Będąc pracownikiem chińskiej edycji serwisu Contemporary Business News rozesłał na amerykańskie strony internetowe niejawną notatkę władz, zawierającą wytyczne dla dziennikarzy i komunistycznych komisarzy odnośnie postępowania w dzień 15 rocznicy masakry na placu Tienanmen. Shi Tao przyznał się do zarzucanych mu czynów, było to jednak najpewniej próbą uzyskania łagodniejszego wyroku. Koronnymi dowodami "winy" dziennikarza, był adres IP i skrzynki e-mailowej, dostarczone przez Yahoo!. Shi Tao został skazany na 10 lat pozbawienia wolności.

W prowadzonym przez Kongres dochodzeniu, przedstawiciele Yahoo! przyznawali, że udzielili chińskim władzom informacji na temat dziennikarza, jednak zaprzeczali, jakoby wiedzieli cokolwiek na temat prowadzonego przeciwko niemu postępowaniu. Według nich firma stosowała się jedynie do chińskiego prawa.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, Tom Lantos, podkreśla, że dokumenty, które chińczycy dostarczyli Yahoo! nie pozostawiały wątpliwości co do natury prowadzonego przeciwko Shi Tao śledztwa.