Australia chce zablokować "nieodpowiednie" WWW oraz p2p i BitTorrenta

Miesiąc temu donosiliśmy o planach australijskiego rządu, który zapowiedział, że wprowadzi specjalny filtr uniemożliwiający obywatelom tego kraju przeglądanie stron uznanych przez władze za "nieodpowiednie". Okazuje się jednak, że pomysłodawcy projektu chcą pójść o krok dalej i zablokować również p2p oraz BitTorrenta.

Australijski rząd miesiąc temu ogłosił, że planuje wprowadzenie specjalnego filtru, który uniemożliwiałby obywatelom tego kraju przeglądanie stron uznanych przez władze za "nieodpowiednie". Pomysłodawcy projektu chcieliby w ten sposób znacznie ograniczyć dostęp do pornografii, witryn oczerniających władze państwowe oraz stron promujących aborcję (możecie o tym przeczytać w artykule "Australia: politycy chcą wprowadzić cenzurę na wzór chiński"). Według pierwszych zapowiedzi filtr miałby blokować HTTP i HTTPs.

Teraz okazało się, że politycy chcą pójść o krok dalej. Serwis News.com.au donosi, że już za kilka tygodni rozpoczną się pierwsze testy opisywanego filtru. Nowością jest jednak to, że ma on blokować również dostęp do p2p i BitTorrenta. Projekt ten został zapowiedziany przez samego Stephena Conroy'a, ministra ds. komunikacji i broadbandu, na jego blogu.

Sprawa australijskiego filtra jest głośno komentowana przez organizacje zajmujące się ochroną praw obywatelskich oraz dostawców internetowych. IiNet, największy ISP w Australii, określił pomysł jako "żenujący i śmieszny" a samego Stephena Conroy'a jako "najgorszego ministra komunikacji jakiego miała Australia od 15 lat, od początku branży".