Amerykanie nie oddadzą Internetu?

Co za tym idzie?

Z przedstawionych propozycji wynika, że wszystkie frakcje zgodne są tylko co do jednego - konieczne jest powołanie odpowiedniego organu, który stałby się forum debaty nad rozwojem Internetu, i w którym mogliby uczestniczyć zarówno przedstawiciele rządów, jak i użytkownicy Sieci. Powstaje tylko pytanie, czy głosy wszystkich uczestników debat byłyby traktowane równo.

Working Group of Internet Governance (WGIG)

Powołana przez Sekretarza Generalnego ONZ w grudniu 2003r. grupa 41 międzynarodowych specjalistów pod przywództwem Nitin Desaia, głównego doradcy podczas Światowego Szczytu Społeczeństwa Informacyjnego. W jej skład wchodzą przedstawiciele świata nauki i biznesu. Jej zadaniem było przeanalizowanie sytuacji i opracowanie raportu z propozycjami dotyczącymi zarządzaniem Internetem. Polska nie miała swojego przedstawiciela w tej grupie.

Odczytanie propozycji na forum ONZ może wywołać zgrzyt w stosunkach z USA. Na początku lipca amerykańska administracja pod wodzą prezydenta Georga W. Busha dała jasno do zrozumienia, że nie zamierza dzielić się z nikim władzą nad systemem DNS. Przedstawiciele rządu USA zapowiedzieli też, że przejmują władzę nad tą częścią systemu DNS, która w założeniu była pod pieczą ICANN. Wszystkie te decyzje tłumaczone były troską o bezpieczeństwo w Sieci (informowaliśmy o tym w artykule "Bush chce odzyskać władzę nad siecią").

Niektóre kraje już myślą o samodzielnym ograniczeniu i kontroli treści publikowanych w Sieci. Nie chodzi tu jedynie o totalitarne reżimy, takie jak Białoruś, czy Korea Północna, w których już od dawna dostęp do Internetu był dla społeczeństwa bardzo ograniczony, a wszelkie treści poddawane ostrej cenzurze. W zeszłym tygodniu rząd Wielkiej Brytanii, w osobie ministra spraw wewnętrznych, Charlesa Clarke'a, zapowiedział ściganie wszystkich osób nawołujących i popierających terroryzm w Internecie. Rząd brytyjski zamierza wykorzystać wszystkie swoje możliwości, wliczając w to działania tajnych służb bezpieczeństwa i wywiadu, by docierać do fanatyków religijnych. Pomimo rządowych deklaracji o "zachowaniu szczególnej ostrożności" celem przestrzegania praw obywatelskich, wiele osób wyraża obawy, czy wobec zastosowania nowych środków do walki z terrorem prywatność internautów będzie należycie przestrzegana.

Decyzja rzadu Wielkiej Brytanii, podjęta pod wpływem serii zamachów terrorystycznych w Londynie 7 lipca tego roku, wydaje się jednak poparta racjonalnymi przesłankami. Internet jest bowiem coraz częściej wykorzystywany przez wszelkiego rodzaju ekstremistów jako medium komunikacji, powszechnie wiadomo również o witrynach WWW, na których terroryści publikują groźby pod adresem swoich "wrogów". Więcej informacji można znaleźć w tekście "Internet na cenzurowanym", który także ukazał się na łamach serwisu PC World.

Co na to Polska?

Jak powiedziała nam Joanna Kulesza, rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki i Informatyzacji, dokładnie nie wiadomo jeszcze, jakie będzie stanowisko polskiego rządu. "W tej sprawie wypracowywane jest stanowisko całej Unii Europejskiej - właśnie trwają odpowiednie prace w Komisji Europejskiej. Ponieważ nie ma tutaj poważnych kontrowersji, więc wszystko wskazuje na to, że polski rząd będzie popierał stanowisko UE. A jakie szczegółowo będzie to stanowisko, to w tej chwili jeszcze nie wiadomo" - poinformowała nas J. Kulesza.

Poproszony przez nas o komentarz Maciej Kozłowski, dyrektor Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), stwierdził, że żadna z tych propozycji nie ma szans na realizację, gdyż rząd USA nie pozwoli odebrać sobie kontroli nad Internetem. Co więcej, nie widzi on potrzeby przejęcia kontroli przez rządy nad systemem DNS, gdyż sytuację najlepiej reguluje rynek. Zapytany o szansę uzyskania kompromisu na listopadowym forum ONZ, nie pozostawił zbyt dużych nadziei.

Jaki będzie tego finał? Prawdopodobnie nie dowiemy się tego przed listopadem. Pozostaje mieć tylko cichą nadzieję, że ONZ kierując się szczytnymi celami, nie spowoduje więcej złego niż dobrego.