Ameryka w górę, Warszawa - w dół

Drugi tydzień nowego roku na parkiecie przyniósł posiadaczom akcji technologicznych kolejne rozczarowania.

Drugi tydzień nowego roku na parkiecie przyniósł posiadaczom akcji technologicznych kolejne rozczarowania.

Zmniejszające się szansę na upragnioną obniżkę stóp procentowych sprawiły, że większość dużych spółek technologicznych znów zakończyła tydzień na minusie.

Co ciekawe, przez większą część tygodnia nawet dobre nastroje panujące na giełdach w USA nie przekonywały krajowych graczy do kupowania naszych spółek IT. Najwyraźniej czasy, kiedy polski rynek rósł, gdy w Ameryka pogrążała się w bessie, bezpowrotnie minęły. Teraz dla odmiany my spadamy, gdy Ameryka pnie się w górę.

Wprawdzie jeszcze początek tygodnia za oceanem nie był zbyt udany (Nasdaq w poniedziałek spadł o 0,5 proc.), ale już od wtorku tamtejsi inwestorzy zaczęli z ochotą kupować akcje sektora technologicznego, przecenionego po trwających kilka dni spadkach o kilka, kilkanaście procent. Środowa sesja na Nasdaq zakończyła się już wzrostem o prawie 3,4 proc., a czwartkowa - jeszcze bardziej spektakularnym skokiem o 4,6 proc.

Nagła poprawa nastrojów w USA jest dość zagadkowa. Inwestorzy za oceanem machnęli ręką nawet na kolejne niekorzystne informacje ze spółek (np. z Nokii, Cisco i Yahoo! które ostrzegły, że ten rok może być dla nich bardzo trudny). Jeszcze kilka dni wcześniej takie zapowiedzi spółek IT kończyły się kilkuprocentowym spadkiem rynku. Najwyraźniej teraz część graczy za oceanem uwierzyła, że przecena sektora IT jest już zbyt głęboka, a amerykański bank centralny Fed zdecyduje się pod koniec stycznia na kolejną (drugą już w ostatnich tygodniach) obniżkę stóp. A to może nieco rozruszać gospodarkę, zbyt mocno schłodzoną polityką wysokich stóp.

Tak krzepiące wieści z Ameryki z nie zrobiły jednak wrażenia na krajowych inwestorach, którzy w minionym tygodniu raczej wyprzedawali akcje spółek technologicznych. Nie najlepsze nastroje na warszawskim parkiecie wynikały głównie z zamieszania wokół podstawowych wskaźników tegorocznego budżetu. Część graczy obawiała się, że uzyskane w ostatniej chwili pieniądze z licencji UMTS (a jest to niebagatelna kwota 3 mld zł) pójdą na zwiększenie deficytu budżetowego.