Amazon: Wikileaks usunęliśmy z powodów proceduralnych
-
- Antoni Steliński,
- 03.12.2010, godz. 16:52
Przedstawiciele serwisu Amazon dementują plotki, z których wynika, że zrezygnowali z hostowania serwisu Wikileaks.org na skutek nacisków ze strony amerykańskich władz. Firma twierdzi, że umowę hostingowi wypowiedziano, bo administratorzy Wikileaks złamali regulamin serwis Amazon Web Services (AWS).

Polecamy:
Zobacz też:
- Wikileaks.org zamknięte, są już nowe adresy
- Wikileaks organizacją terrorystyczną?
- Twórca Wikileaks poszukiwany przez Interpol
Więcej informacji:
Firma wyjaśnia też, dlaczego Wikileaks.org był tak krótko jej klientem (serwis przeniósł się na serwery Amazona kilka dni temu, gdy okazało się, że poprzedni serwis hostingowy nie było w stanie poradzić sobie z atakiem DDoS). "Nie mamy zwyczaju wstępnie sprawdzać naszych klientów - dlatego też nawiązaliśmy współpracę z Wikileaks. Potem okazało się jednak, że administratorzy serwisu łamią obowiązujący u nas regulamin. Chodzi tu m.in. o zapis, w myśl którego właściciel strony zobowiązuje się do publikowania wyłączenie legalnie pozyskanych treści" - tłumaczą przedstawiciele Amazon.
Warto przypomnieć, że wczoraj amerykański senator Joe Lieberman mówił coś zupełnie innego - gdy polityk informował o zerwaniu współpracy pomiędzy Wikileaks i Amazonem, wspomniał, że jest to efekt działań Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Przedstawiciele Amazona dodają, że zależy im przede wszystkim na tym, by publikowane w ich zasobach dokumenty w żaden sposób nie narażały osób trzecich na niebezpieczeństwo. "Wątpliwie jest, by ludzie z Wikileaks starannie sprawdzili każdy z 250 tys. opublikowanych dokumentów i upewnili się, że jego ujawnienie nie spowoduje żadnego zagrożenia. (...) Nie chcemy narażać czyjegoś życia - dlatego zdecydowaliśmy, że przestaniemy hostować ten serwis" - napisano w firmowym blogu.
Amazon ujawnił też, że w czasie (krótkim) gdy jego klientem był Wikileaks serwis ten kilkakrotnie stał się celem intensywnego ataku DDoS. Wszystkie takie próby zostały jednak odparte.
Przypomnijmy: o Wikileaks zrobiło się głośno przed kilkoma dniami, gdy serwis zaczął publikować tajne kablogramy, wysyłane pomiędzy placówkami dyplomatycznymi USA. Zawierały one m.in. rozbrajająco szczere i dosadne opinie na temat innych państw oraz ich przywódców (wśród ujawnionych już materiałów, można m.in. przeczytać, że Władymir Putin to "samiec alfa", Angela Merkel jest teflonowa, a Miedwiediew "nijaki i niezdecydowany").
Serwis planuje dalsze publikacje - kolejne mają być dokumenty związane z sektorem bankowym (mają one ponoć zawierać m.in. kompromitujące informacje dotyczące działań instytucji finansowych podczas wstępnej fazy niedawnego kryzysu ekonomicznego).