Wildstein o liście krążącej po internecie

W telefonicznej rozmowie z naszą redakcją, Bronisław Wildstein, były dziennikarz Rzeczpospolitej przyznał, że liczył się z tym, że lista trafi do internetu. Radzi jednak, by z niej nie korzystać.

Wildstein o liście krążącej po internecie
Wildstein wyniósł z archiwum IPN listę funkcjonariuszy SB, tajnych współpracowników, kandydatów na tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa, ale też niewinnych osób.

"Nie widziałem żadnej z list, krążących po internecie" - powiedział redakcji Internet Standard. "Ostrzegam przed tymi listami. Niepokojące jest już to, że na jednej z nich jest 150 tys. nazwisk, podczas gdy na oryginalnej było ich 240 tys. Bardzo łatwo jest stworzyć taką listę. W internecie mogą się pojawić liczne fałszerstwa."

Wildstein tłumaczy "Radziłbym, by z nich nie korzystać. Lista w internecie jest zupełnie niepotrzebna. Zachęcam do korzystania z archiwów IPN."

Na pytanie dlaczego wyniósł listę z archiwum, Wildstein odpowiedział - "To miał być taki kluczyk, który otworzy oczy dziennikarzom. Nie żałuję, że to zrobiłem." Dzięki tej akcji, jego zdaniem, proces lustracji zostanie przyśpieszony.

Zachęcamy do udziału w sondzie: Czy dobrze się stało, że tzw. lista Wildsteina przedostała się do internetu?

Stanowisko Kolegium IPN przyjęte na posiedzeniu w dniu 2 lutego 2005 r

Kolegium po wysłuchaniu informacji przedstawionych przez Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej wyraża pełne zaufanie dla jego osoby i działań oraz stwierdza, co następuje:

1.Wyrażamy ubolewanie z powodu incydentu, w wyniku którego doszło do nadużycia dobrej wiary Instytutu i jego pracowników poprzez kolportowanie przez niektóre środowiska bazy danych p.n. "Akta osobowe", która od listopada 2004 r. znajduje się w czytelni IPN w Warszawie.

2. Uważamy za konieczne ponowne zwrócenie uwagi na fakt, iż tylko część nazwisk znajdujących się w tej bazie danych dotyczy tajnych współpracowników SB, toteż określanie jej jako "listy agentów" czy "spisu agentów" jest całkowicie nieuprawnione, a moralnie godne potępienia.

3.Apelujemy więc do opinii publicznej, a w szczególności do przedstawicieli mediów i polityków, o rzeczową debatę nad przebiegiem i skutkami incydentu.

4.Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu dla doraźnych celów politycznych zarówno pomocy archiwalnych, jak i dokumentów udostępnianych zgodnie z ustawą o IPN.

5.Deklarujemy, iż zarówno ten incydent, jak i jego polityczne reperkusje, nie zahamują procesu coraz szerszego udostępniania - osobom pokrzywdzonym oraz instytucjom i osobom upoważnionym przez ustawę o IPN - dokumentów służb specjalnych i aparatu represji PRL. Proces ten trwa od momentu, gdy Instytut zaczął przejmować dokumenty, a jego tempo i zakres regulowane są zarówno przez zapisy ustawy o IPN i inne obowiązujące akty prawne, jak i możliwości techniczne oraz kadrowe Instytutu.

6.Uważamy, iż osobom pokrzywdzonym, których nazwiska znajdują się w kolportowanej bazie danych "Akta osobowe", należy udostępniać materiały archiwalne w trybie przyspieszonym.

7.Zwracamy też uwagę na konieczność pilnego uproszczenia i zracjonalizowania procedury udostępniania dokumentów dla celów badawczych.

8.Oczekujemy, iż powołany na wniosek Kolegium przez Prezesa Instytutu zespół ds. przygotowania projektu nowelizacji ustawy o IPN przedstawi ostateczny projekt przedmiotowej nowelizacji do końca marca br.

Aktualizacja: 02 lutego 2005 16:17

W ramce dodaliśmy oficjalne stanowisko IPN, w sprawie kolportowania akt osobowych.