60 minut na godzinę

Aby przyciągnąć klientów, setki amerykańskich sklepów internetowych stosują coraz nowsze sztuczki marketingowe. Chcąc zapewnić dostawę zamówień w kilkadziesiąt minut, inwestują miliony dolarów w systemy informatyczne i magazyny. W Polsce taki poziom usług oferują tylko... pizzerie.

Aby przyciągnąć klientów, setki amerykańskich sklepów internetowych stosują coraz nowsze sztuczki marketingowe. Chcąc zapewnić dostawę zamówień w kilkadziesiąt minut, inwestują miliony dolarów

w systemy informatyczne i magazyny. W Polsce taki poziom usług oferują tylko... pizzerie.

"Będziemy szybciej niż w godzinę" - brzmi slogan reklamowy Kozmo: witryny handlowej, która ma biura i magazyny w 10 miastach USA. Sieć dostarcza setki rodzajów towarów, od żywności i napojów, poprzez gry i książki, po elektronikę. W 1999 r. wartość sprzedaży wynosiła 3,5 mln USD przy ponad 2000-proc. wzroście w porównaniu z rokiem poprzednim. W 2000 r. wielkość obrotów rosła w tempie 40% miesięcznie, a liczba klientów osiągnęła 500 tys. Nic dziwnego, że Kozmo wzbudził zainteresowanie silnych inwestorów branżowych i finansowych, m.in. Amazona (31% udziałów) i japońskiego Softbanku. Tylko te dwie spółki w ub.r. zainwestowały kilkadziesiąt milionów dolarów i mimo pogorszenia internetowej koniunktury, planują kolejne rundy finansowania.

Kozmo postawił na szybkość obsługi, do której kluczem są magazyny, sprawny system zarządzania zapasami i organizacja transportu. Opiera się na analizie, prowadzonej przez wyspecjalizowane programy, natężenia ruchu ulicznego i warunków. Szybkie dostawy nie byłyby możliwe bez elektronicznych map lokalizacji zarejestrowanych klientów.

60 minut na godzinę

Czas to pieniądz. Inwestorzy wierzyli tej maksymie także w czasie "internetowej zimy".

System wyznacza najkrótszą trasę i określa optymalny w danym momencie środek transportu: samochód, motocykl lub rower. Nadzoruje kuriera za pośrednictwem GPS-u. Trudności z transportem powodują największą liczbę reklamacji, zamówiony produkt jest bowiem zapakowany i gotowy do wysłania średnio w 5 minut po naciśnięciu przez klienta przycisku "Potwierdź". Udało się to osiągnąć dzięki temu, że elektroniczny formularz wypełniony przez klienta trafia bezpośrednio do magazynu. Podanie przez klienta kodu pocztowego na stronie startowej serwisu daje mu dokładny obraz oferty w danym rejonie obsługi Kozmo. Tym sposobem uniknięto składania zamówień na towary, których w danej chwili nie ma w magazynie. Rozwiązania stosowane przez firmę Kozmo skopiowały i w niektórych przypadkach ulepszyły inne sklepy: Peapod, Food.com czy Webvan.

W Polsce nawet największe sklepy internetowe nie przywiązują zbyt dużej wagi do czasu realizacji zamówień. Na dostawę w najlepszym przypadku trzeba czekać do 24 godzin. Wyjątkiem są nieliczne przedsiębiorstwa gastronomiczne. Wiadomo: pizza musi dotrzeć do klienta ciepła. Mniejsze firmy próbują więc zaistnieć na rynku, umożliwiając składanie zamówień przez Internet. Największe sieci

- Pizza Hut, Telepizza, Domino's - takich udogodnień na razie nie wprowadzają, ograniczając się do utrzymywania serwisów informacyjnych WWW.

Obecnie pizzerii internetowych jest równie mało, co internautów zainteresowanych zamówieniem pizzy przez WWW. "Uruchomienie internetowego systemu zamówień zawiodło moje oczekiwania. Przychodzi ich ok. pięciu tygodniowo i jest to margines ogólnej sprzedaży. Traktuję go teraz bardziej jako chwyt marketingowy, dlatego będę reklamował tę usługę" - mówi Arkadiusz Porożyński, właściciel chojnickiej restauracji Laguna. W jego przypadku okazało się, że 3 tys. zł za wykonanie i roczny serwis systemu to bardziej koszt reklamy niż nowego kanału dystrybucji, tym bardziej że zamówienie wędruje przez Internet do dostawcy usług internetowych Laguny, a od niego... faksem do pizzerii.

Dariusz Kiedrowicz z firmy R-net, która zaprojektowała system wykorzystywany przez Lagunę, twierdzi, że większa liczba zamówień zacznie napływać wtedy gdy internauci oswoją się z e-zakupami w ogóle. Na razie przekonują się do nich przedsiębiorcy. R-net realizuje lokalny internetowy projekt dostawy towarów spożywczych na zamówienie supermarketu. Przykład amerykańskich sklepów spożywczych Food.com czy Peapod wskazuje, że kierujący polskimi centrami handlowymi też w końcu zaczną szukać skrótów w drodze do klienta.