N1ckola - polski serial internetowy, który jest już rentowny

W przyszły poniedziałek w sieci pojawi się pierwszy odcinek najnowszego serialu Agory i A2 Multimedia pt. "n1ckola". O raczkującym rynku seriali on-line w Polsce, o pomysłach na popularyzację N1ckoli oraz o ambicji na powtórzenie sukcesu "Niewolnicy Isaury" - rozmawiamy z #Maciejem Wichą#, dyrektorem serwisów informacyjnych i społecznościowych w Agora S.A.

Pierwszy odcinek serialu "n1ckola" zostanie wyemitowany 26 stycznia na platformiehttp://www.n1ckola.pl. Produkcja obejmuje ponad 100 odcinków (jak zdradził nam Miaciej Wicha, może być ich nawet 120), które wyświetlane będą 4-5 razy w tygodniu. Każdy odcinek serialu n1ckola będzie trwać do 5 minut.

Nowa produkcja Agory i A2 Multimedia łączy w sobie kilka gatunków: reality show, dokument i fikcję fabularną z wątkami sensacyjnymi. Fabuła oparta została na legendzie, a początkowo akcja rozgrywać się będzie w Londynie. Później N1ckola przeprowadzi się do Polski.

Agora, producent serialu, odpowiada m.in. za marketing projektu oraz relacje z klientami. Producent wykonawczy, spółka A2 Multimedia, odpowiedzialny jest za castingi, produkcję i dystrybucję odcinków. Kreacje outdoorowe oraz internetowe wykonała agencja Opcom.

N1ckola - polski serial internetowy, który jest już rentowny

Tak wygląda główna bohaterka serialu n1ckola

Sponsorami, których produkty będą pojawiały się w serialu na zasadzie product placement, są: Microsoft, Polkomtel, Samsung, Hasbro. Wg Jakuba Kossakowskiego, głównego scenarzysty serialu, największymi problemami przy powstawaniu N1ckoli, było opowiedzenie czegoś, co jest już znane (czyli legendy na której oparta została fabuła) oraz nieinwazyjne umieszczenie w serialu produktów czterech marek. "Dzięki temu, że ja tworzyłem bohaterów prawie od podstaw, ja nadawałem im cechy, mogłem łączyć z nimi marki. Pokazywać je jako część stylu życia bohatera" - mówi J. Kossakowski.

"Produkcja n1ckola to wielkie wyzwanie dla Agory i A2Multimedia ze względu na zupełnie nową formułę dramaturgiczną, której uczymy się od partnerów z USA, jak i na nowy model docierania do publiczności z przekazem reklamowym. Jesteśmy przekonani, że takie seriale wypracują standardy nowych rozwiązań reklamowych" - mówi Kamil Przełęcki, dyrektor ds. rozwoju i konwergencji multimediów w Agorze.

Serial oparty jest na licencji firmy EQAL, wytwórni zajmującej się produkcją interaktywnych form telewizyjnych. Jej największe sukcesy to popularne za granicą seriale internetowe: "LonleyGirl15" i "KateModern". "W ramach licencji wnieśliśmy m.in. wiedzę, czyli to, w jaki sposób kręcić ujęcia, technikę produkcji, liczbę odcinków, które maja być emitowane w tygodniu" - mówi współzałożyciel firmy EQAL -Greg Goodfried, lubiący porównywać swoje produkcje do serialu Star Trek .

Rozmawiamy z Maciejem Wichą, dyrektorem serwisów informacyjnych i społecznościowych w Agora S.A
Jak przekonać polskiego widza, aby zrezygnował z oglądania tradycyjnej telewizji i "przesiadł" się na wideo w internecie?

Nie trzeba przekonywać - to się po prostu dzieje. Polski widz, szczególnie młody, spędza więcej czasu przed ekranem komputera. I to są oficjalne dane. Grupa wiekowa pomiędzy 13-19 lat spędza więcej czasu przy komputerze, niż przed ekranem telewizora. I też nie trudno to sobie wyobrazić: pokój rodziców, w którym jest telewizor; pokój młodego człowieka, w którym jest komputer.

To co my robimy, bazuje właśnie na tej obserwacji. Adresujemy nasze produkcje do młodych ludzi. Na pytanie, co zrobić żeby oni się odkleili od telewizora i poszli do sieci odpowiadam: nic. Oni są w sieci. Wystarczy stworzyć dobry produkt on-line i oni ten produkt w sieci błyskawicznie znajdą.

Czy wspomniana "przesiadka" możliwa jest również w przypadku starszych grup wiekowych?

Oczywiście, że jest to możliwe. Jest to jedynak kwestia tego jak dobre jest to co się oferuje oraz dostępność kanału, w którym to się emituje.

Zamierzacie kręcić wideo on-line dla tej grupy wiekowej?

Tak. Wiedząc o tym, że grupa "early adopters" (osoby, które wcześniej niż inne adoptują nowe rzeczy) rekrutuje się w większości z ludzi młodych, zajęliśmy się właśnie nimi. Ale oczywiście chodzą nam po głowie projekty adresowane do starszej grupy (aczkolwiek jeszcze nie w tej chwili). Owszem mamy koncepcje, ale póki co koncentrujemy się na grupie, która da nam największe prawdopodobieństwo sukcesu.

Puszczając wodze fantazji, czy było by to coś jak "M jak miłość" w wersji internetowej?

Myślę że nie. Jesteśmy na tak wczesnym etapie rozwoju tego typu działalności w sieci, że na tak horrendalny sukces nie możemy liczyć. Ani z tym projektem, ani prawdopodobnie z kilkoma kolejnymi. To dlatego, że w Polsce nie ma jeszcze takiego widza. On się dopiero kreuje.

Mamy jednak przekonanie i wiarę, że będąc w procesie kreowania tego rynku, uczymy rynek i uczymy się sami. Wtedy kiedy on wybuchnie, będziemy daleko przed każdą konkurencją.

Poprzeczka, jaka sobie stawiamy, nie jest w żaden sposób porównywalna z 10 milionową oglądalnością M jak miłość. Trzeba pamiętać, że internet w Polsce to 15 mln ludzi. Czyli trzeba by mieć 2/3 internautów oglądających to przedsięwzięcie.

Myślę, że to jeszcze nie pora na takie osiągnięcia. Natomiast w swojej skali, w swoim kalibrze oczywiście chcemy być najlepsi i walczyć o kilkudziesięciotysięczną oglądalność. To jest poziom minimum, który będzie nas satysfakcjonował.

Kiedy więc w Polsce nastąpi boom na film w sieci?

Bardzo ciężko powiedzieć, bo co też oznaczał będzie w tym przypadku boom? Jakiś czas jest potrzebny, żeby zaimplementować innowacje.