25 milionów dolarów do wzięcia

Jaki rodzaj biznesu jest według pana najbardziej rozwojowy w Polsce?

W Polsce dalej dobrze się ma outsourcing. Firmy zachodnie są wciąż bardzo chętne do tego, aby szukać tu dobrych informatyków. Polscy inżynierowie są jednak coraz drożsi i to powoli zanika. Dużym polem do popisu jest natomiast Internet, w szczególności nowe usługi w ramach Web 2.0. To nowa fala biznesu, która ma ogromny potencjał w Polsce i na świecie. Ostatnio jako jeden z inwestorów byłem zaproszony na Harvard, gdzie przysłuchiwaliśmy się prezentacji 20 biznesplanów, przedstawianych przez absolwentów Harvard Business School. Czternastu z nich przedstawiło pomysły związane właśnie z Web 2.0. To dopiero początek tej nowej fali i uważam, że obecnie jest bardzo wiele możliwości aby na tym zarobić i stworzyć dobrze prosperujące firmy.

Tad Witkowicz o biznesplanach. Źródło: knbp.pl

Kiedyś brałem udział w ciekawej konferencji internetowej, gdzie było przedstawionych 30 biznesplanów w ciągu 45 minut! Najlepszy popyt miał przedsiębiorca, który powiedział: "Nazywam się Tom Smith, moja nowa firma ma sprawdzoną technologię i pomysł na zbudowanie urządzenia, które potrafi szybko, bo w ciągu jednej wizyty u lekarza, dokonać wczesnego wykrycia choroby Alzheimer'a. Urządzenie to jest skierowane na sprzedaż do gabinetów lekarskich. Jest duża firma farmaceutyczna, która chce kupić takie urządzenie jak już będzie gotowe. Jeśli się sprawdzi, będzie je rozprowadzać na rynku za pomocą swoich kanałów dystrybucyjnych. Potrzebuję 1M dolarów, aby produkt dokończyć"$. Więcej nic nie powiedział, ale to wystarczyło, bo inwestorzy zgłosili chęć dalszych rozmów.

Dlaczego miał natychmiastowy odzew? Dlatego, że powiedział, że ma: rozwiązanie na problem (wczesne wykrycie choroby), dowód na to, że technologia działa (sprawdzona) i klienta, który chce ten sprzęt kupić (firma farmaceutyczna). W dodatku, powiedział, że rynek jest duży (każdy gabinet lekarski jest potencjalnym klientem) i ile potrzebuje na to pieniędzy.

Lekcja z tego jest taka ze "mniej a konkretnie jest lepiej niż długo i dokładnie", przynajmniej na początek. Do detali zajrzy się później.

Nie obawia się pan, że ten nowy ruch społecznościowy może się skończyć dla wielu firm tak jak "epoka dot-comów"?

Mam świadomość, że może się tak zdarzyć. Dlatego sądzę, ze trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do sprawy, ale z drugiej strony nie można się tego panicznie bać. Moim zdaniem dużym błędem jest to, ze obecnie jakieś 90% pomysłów na Web 2.0 wygląda tak: "zrobimy social network i będziemy sprzedawać reklamę". Według mnie, zaowocuje to tym, że na rynku będzie tak wiele stron, na których wykupić będzie można reklamę, że przestanie to być opłacalne dla właścicieli serwisów. Mi bardziej podoba się model $subscription based network", są to sieci społecznościowe, w których użytkownicy płacą jakiś drobny abonament, pięć dolarów miesięcznie czy piętnaście rocznie, w zamian za określone korzyści z należenia do takiej sieci. Wtedy wygląda to bardziej jak normalny biznes, w którym są klienci, którzy za jakieś pieniądze dostają jakieś korzyści.

Są więc dwa modele. Pierwszy to ten, w którym działa na przykład YouTube czy MySpace - polegający na tym, że serwis ma miliony użytkowników, którzy oglądają reklamy. W drugim modelu klienci płacą za wejście do sieci społecznościowej, która daje im jakieś przywileje i korzyści. Ten drugi model podoba mi się znacznie bardziej. Jest znacznie bardziej samowystarczalny. Jeśli będziemy mieli milion użytkowników i każdy zapłaci dziesięć dolarów rocznie to już jest to poważna kwota, poważny biznes, który tak naprawdę nie zależy od humorów firmy, która wydaje pieniądze na reklamę.