100 milionów witryn, czyli jak hartowała się Sieć

Numerologia praktyczna

Na początku listopada funkcjonowało ponad 2,5 miliarda numerów IP. Najwięcej przypadało na Stany Zjednoczone. USA były w posiadaniu ponad miliarda 360 milionów IP. Druga na liście jest Wielka Brytania, która ma do dyspozycji 259 milionów IP. W gestii Japonii pozostaje 149 milionów numerów, a Chiny posiadają ich 89 milionów. Nie dziwi więc fakt, że wobec tak olbrzymiej dysproporcji, dynamicznie rozwijające się Państwo Środka kładzie duży nacisk na IPv6.

Liczbą ponad 10 milionów numerów dysponują też Niemcy (84,5), Kanada (71) czy Francja (66,5). Na liśce tej znajdują się też Włochy, Australia, Brazylia, Rosja, Tajwan czy Finlandia. Wśród tak wielkich, ludnych czy też bardzo technologicznie rozwiniętych krajów może dziwić obecność niewielkiego Mauritiusu. To niewielkie państewko o powierzchni 2040 kilometrów kwadratowych (niemal 160 razy mniejsze od Polski), zamieszkane przez 1,2 miliona osób, ma do dyspozycji około 31 milionów IP. To o pół miliona więcej niż następna na liście Australia i znacznie więcej niż olbrzymie, zamieszkane przez wielokrotnie więcej osób Rosja czy Brazylia.

Polska z niemal 9,8 milionami IP znalazła się na 22. miejscu na świecie. Mamy ich o 2,5 miliona więcej niż 10-krotnie większe Indie, zamieszkiwane przez 1,1 mld osób.

Wśród krajów o najmniejszej liczbie numerów IP należy przede wszystkim wymienić Koreę Północą. Do komunistycznego kraju należy 224 IP. Mniej ma tylko 7 innych terytoriów, takich jak Tokelau, Jersey czy Pitcairn. Z dużych państw poniżej tysiąca numerów ma do dyspozycji jeszcze Czad, do którego należy 720 IP.

Jak to działa?

Wbrew pozorom, działa całkiem dobrze. Oczywiście obciążenie Internetu i warunki korzystania z niego zmieniają się z minuty na minutę i zależą od ogromnej liczby czynników, jednak wystarczy przez kilka dni śledzić odpowiednie dane, by stwierdzić, że światowa pajęczyna funkcjonuje co najmniej zadowalająco. Prowadzony na bieżąco monitoring ruchu wykazuje, że za średni czas odpowiedzi i procent straconych pakietów można Internetowi przyznać około 80 punktów na 100 możliwych. Zwykle nie najlepiej sprawuje się Sieć w Azji. Charakteryzuje ją najdłuższy czas odpowiedzi (350 - 400 milisekund) i duże straty pakietów, sięgające nawet 20 procent.

Najszybsza komunikacja odbywa się w Ameryce Północnej. Tam średni czas odpowiedzi pomiędzy monitorowanymi ruterami jest zwykle niższy niż 100 ms. Na ocenę pracy północnoamerykańskiego Internetu negatywnie natomiast wpływa duża ilość traconych pakietów. Pod tym względem gorzej jest tylko w Azji. Najsprawniejszą siecią może pochwalić się Australia. Czasy odpowiedzi są tam co prawda dłuższe niż w Ameryce Północnej i mogą sięgać nawet 200 milisekund, jednak nierzadko transmisja przebiega bez najmniejszych strat danych. Sieci z antypodów niemal dorównuje Internet w Południowej Ameryce. Czasy odpowiedzi są tam krótsze (ok. 170 milisekund), a straty pakietów niewielkie (mniej niż 10%). Europa z czasami odpowiedzi i stratami pakietów podobnymi do północnoamerykańskich znalazła się w środku stawki. W statystykach tych, ze względu na zbyt małą liczbę danych, nie uwzględniono Afryki.