o2.pl: Giganci są uśpieni

Wyceny są szalone

Jeśli chodzi o przychody, to głównym źródłem nadal pozostaje reklama. Czy zamierzacie iść w stronę e-commerce? Usług dodatkowych?

MB: Zamierzamy iść. Ale szczegółów nie podamy. Na pewno liczymy na Tlenofon. Nie byłoby trzykrotnego wzrostu przychodów spółki w roku 2005 bez Tlenofonu. Są też usługi o których Jacek może coś powiedzeić.

JŚ: Nie może... (śmiech)

Ale E-Commerce czy coś innego?

MB: Wpływy pieniężne inne niż reklama.

JŚ: Michał mówi o telekomunikacji, jak najbardziej. Staramy się budować tą drugę nogę, ale e-commerce też leży w strefie naszych zainteresowań. To jest temat o tyle dla nas inny niż dotychczasowe, że tam jest pewne ograniczenie dotyczące samodzielności. Trudno sobie wyobrazić żebyśmy my sami zbudowali ten sklep w realu. My jesteśmy w stanie zapewnić duże wsparcie dla takiego projektu, natomiast z góry skazani jesteśmy na jakieś elementy współpracy z podmiotami zewnętrznymi. To jest główna bariera rozwoju e-commerce'u dla nas, jako dla portalu. Wszystkie rzeczy jakie widzieliśmy na portalach - pasaże, wirtualne sklepy, które były przez lata. My w nie z przekonaniem nie wchodziliśmy i okazuje się, że dobrze zrobiliśmy.

MB: Tak. Pasaże odeszły w niebyt.

A porównywarki?

MB: Mieliśmy kontakt z pewną porównywarką. Nie cieszy się to jednak takim zainteresowaniem. Jednak naszym zdaniem ludzie korzystają raczej z Google'a niż z porównywarki.

JŚ: W ten wcześniejszy model e-commerce'owy się nie angażowaliśmy i dobrze, bo nie wypalił. W tej chwili żeby się na poważnie zaangażować w e-commerce trzeba mieć też niestety zaplecze w świecie rzeczywistym, a nie tylko w internecie. Tego typu tematów szukamy i na pewno będziemy je realizować.

MB: OK. Docieramy do 5,7 mln internautów miesięcznie według Megapanelu. Jeśli w którejś z tych branż e-commerce'owych pojawią się prawdziwe pieniądze do wzięcia, to będzie warto.

JŚ: Teraz tylko Allegro i Merlin mają sensowne wyniki finansowe.

MB: Każdego innego można podgryźć i będziemy to robić.

Do tej pory wszystko tworzyliście sami. Czy myśleliście o wykupieniu jakiegoś podmiotu?

MB: Wyceny są szalone. Tworzy się druga bańka. Oni się nie sprzedadzą...

JŚ: Poczekamy na pęknięcie (śmiech).

Giganci są uśpieni

Podobno założyliście portal, gdy jako studenci SGH byliście niezadowoleni z jakości skrzynek e-mailowych.

JŚ: Tak. Po prostu były nędzne skrzynki. (śmiech). Teraz wystarczy zobaczyć co jest nędzne w polskim internecie i będzie wiadomo co szykuje o2 (śmiech). Na tym polega nasze zadanie, żeby wyszukiwać te elementy, których w Polsce brakuje.

MB: Giganci są uśpieni. Są gracze, którzy mają dobrą pozycję w swojej branży, ale śpią. My będziemy te ich pozycje atakować. Tam też otworzymy te projekty, o których nie możemy mówić.

Niektórzy próbują przemycać rozwiązania z zachodu. Powstał choćby polski odpowiednik LinkedIn. Powstają polskie serwisy Web 2.0...

MB: Wydaje mi się, że my mamy wyczucie, co będzie przelotną modą, a co jest stałe. Umiemy też odróżnić Polskę od Stanów. Nigdy nie przenieśliśmy czegoś, co się nie udało.

Przenieśliście np. blog o dobrach luksusowych, który ma sieć Weblogs Inc. To był wzór dla Was?

MB: To był wzór dla nas w takim sensie, jak blogi o plotkach były wzorem dla Pudelka. Bo Pudelek nie jest blogiem. LuxLux też nie. To raczej serwisy przypominające Style.com, inaczej podane. Ale na pewno ten blog, o którym mowa jest czymś, co widzieliśmy.

Jacek Świderski
Jego domeną jest zarządzanie i administracja: planowanie, negocjowanie umów, finanse, zakupy. Gdy tylko ukończył 18

lat od razu go korciło i założył firmę. Jest znany z tego że gdy sobie cos postanowi to "nie ma przebacz" zawsze znajdzie właściwą drogę by sprawę doprowadzić do końca. Przykładem tego jest choćby powstanie "Tlenofonu" czyli pierwszej w Polsce telefonii internetowej oraz jego konsekwentne działania na rzecz uwolnienia w Polsce internetu spod monopolu TP SA.

JŚ: Można się wzorować.

A blog o gadżetach się w Polsce przyjmie? Engadget jest według Technorati najpopularniejszym blogiem na świecie.

MB: W Polsce nie ma kultury gadżetów. Mamy niższe dochody, mamy mniej wolnych środków na gadżety. Ja bym złotówki nie postawił na taki serwis.

Nikt nam nie dosypywał kapitału

W zeszłym roku publikowaliście wyniki finansowe, jak będzie w tym?

JŚ: My zawsze publikujemy, ale na koniec roku. Jednak w tym roku poważnie się zastanawiamy czy to zrobimy. Mało który z portali publikuje tego typu dane.

JŚ: Do tej pory publikowaliśmy je po pierwsze dlatego, że wszyscy inni publikowali, a my też chcieliśmy być postrzegani jako poważny gracz. Poza tym portale były postrzegane jako spółki przynoszące wielkie straty, a my od pierwszego roku działalności zawsze mieliśmy zysk. Zawsze rządziliśmy się tylko tym, co wypracowaliśmy. Nikt nam nie dosypywał kapitału, nie wchodziliśmy na giełdę.

JŚ: Traktowaliśmy to jako pewną cnotę i chętnie o tym pisano. Trzech studentów bez pieniędzy zrobiło coś, co jest dzisiaj przed Agorą i goni Interię. To jest coś, czym się warto chwalić. W tej chwili publikacja wyników to już żaden news. A z drugiej strony jest to odsłanianie się na konkurencję. A nie ma już tej konieczności walki z mitem, że internet przynosi straty.

MB: Teraz nie ma nic do udowodnienia. Mamy duży zysk, wszyscy to wiedzą. Nie zdecydowaliśmy jeszcze czy opublikujemy wyniki w tym roku.