Zrobić bloga, wkleić baner, wrzucić na youtube: trwa e-kampania do Parlamentu Europejskiego

Budowa relacji, głupcze!

Polscy politycy i kandydacie do Parlamentu Europejskiego wykorzystują internet w taki sposób jak korzystają się ze starych mediów. Poprzestają na nadawaniu komunikatów nie biorąc udziału we wzajemnej komunikacji ze swymi wyborcami. Podkreśla to Patrycja Gowieńczyk dyrektor kreatywny agencji Apple Tree PR specjalizującej się m.in. w e-marketingu politycznym. Najczęściej ze strony polityków spotykamy się po prostu z chęcią zapełnienia przestrzeni nowego medium (strona www, blog, spot na youtube, e-mailing). A tymczasem kwestią najważniejszą jest umiejętność zbudowania chwilowych bądź trwałych relacji z potencjalnymi wyborcami. I tej wiedzy u nas brakuje zdecydowanie. Większość polityków i ich sztabów po prostu nie przykłada się do kampanii w internecie: "ktoś robi bloga", "ktoś na niego coś wrzuca", "gdzieś się wlepia baner", "gdzieś wrzuca spot" - i tyle. Brakuje budowania inicjatyw, dialogu i zdecydowanie brakuje Web 2.0 - jeśli w ogóle nasi politycy i ich sztaby rozumieją o co w tym chodzi...

Cóż lepiej od aktywnej obecności w serwisach społecznościowych nadaje się do skutecznego budowania relacji i utrzymywania stałego kontaktu z wyborcami? W Naszej-Klasie istnieją zarówno profile partii (sama PO ma ich kilkanaście...), jak i konkretnych kandydatów. Trudno jednak zauważyć, by prowadzono za ich pomocą planowe działania e-kampanii wyborczych.

Nasza Klasa nie opowiada się po żadnej stronie areny politycznej, nie wspiera działalności agitacyjnej poszczególnych partii czy konkretnych polityków - mówi Joanna Gajewska, rzecznik prasowy Nasza-Klasa.pl. Istnieją w naszym serwisie konta polityków, ale nie prowadzimy ewidencji zawodów, więc oszacowanie liczby tego typu kont nie jest możliwe.

Co jednak w przypadku, gdy kandydat zbyt intensywnie zacznie wykorzystać społecznościowe mechanizmy serwisu? Pkt 6.7 Regulaminu "zabrania rozsyłania spamu i niezamówionej informacji handlowej oraz uprawiania działalności komercyjnej, reklamowej, promocyjnej itp". Interweniujemy wówczas, kiedy właściciel konta zaczyna prowadzić agitację polityczną, która narusza zasady naszego regulaminu, np. właściciel profilu, pisze o sobie, że jest politykiem i prowadzi agitacyjną działalność spamerską - wyjaśnia Joanna Gajewska. Spamowanie jest niezgodne z naszym regulaminem, więc niezależnie od tego, jaki jest to rodzaj spamu, wobec właściciela konta spamującego wyciągane są odpowiednie konsekwencje. Do tej pory usunęliśmy jednak tylko kilka kont, które w jakiś sposób odnosiły się do życia politycznego.

Niezależnie do polityków polskie Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego rozpoczęło kampanię informacyjną o wyborach w serwisie Nasza-Klasa.pl. Jak do tej pory użytkownik "Parlament Europejski" nie ma jednak zbyt wielu znajomych...

Parlament Europejski w Naszej-Klasie

Parlament Europejski chcąc dotrzeć z informacją do najmłodszych wyborców utworzył profile na najpopularniejszych portalach społecznościowych (Facebook, MySpace i Flickr). Niezależnie od kampanii ogólnoeuropejskiej polskie Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego rozpocznie wkrótce akcję informacyjną na portalu Nasza Klasa.

Głównym celem kampanii internetowej jest dotarcie do jak największej liczby internautów z informacją o dacie wyborów europejskich i poinformowanie internautów czym zajmuje się Parlament Europejski, jak pracują posłowie i jakie znaczenie mają nadchodzące wybory.

W ramach kampanii w Naszej Klasie użytkownicy będą mogli m.in. wysyłać do siebie zaproszenia do udziału w wyborach; na portalu zostaną także umieszczone informacje o pracach PE, zestaw najczęściej zadawanych pytań o Parlament Europejski oraz bieżące informacje o jego działaniach.

Polskie Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego zapowiada także, że wkrótce uruchomiona interaktywna zabawa pokazująca, w jaki sposób europejskie ustawodawstwo wpływa na życie ludzi. Na stronie zostaną umieszczone rysunki dwóch domów: jednego z roku 1979, kiedy to odbyły się pierwsze bezpośrednie wybory do Parlamentu Europejskiego i drugiego - z 2009 roku. Internauci będą mogli klikać na poszczególne elementy wyposażenia domów i w ten sposób dowiadywać się jak zmiany unijnego prawa wpłynęły na konkretne dziedziny życia.

W najbliższych dniach zostanie także uruchomiony specjalny kanał na portalu YouTube, w którym będą publikowane filmy dotyczące kampanii przedwyborczej.

7 czerwca wyborcy obserwować będą mogli specjalną sekcję "Wieczór wyboczy", w której będą publikowane na bieżąco wyniki ze wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej.

Jaka więc powinna być odpowiednio zaprojektowana i przeprowadzona kampania e-marketingu politycznego? Przypomnijmy, że w przypadku kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych o sukcesie zdecydowała kompleksowość działań w sieci, na które obok interaktywnego serwisu (umożliwiającego m. in. wrzucanie zdjęć z kampanii, lokalizację niezdecydowanych wyborców w okolicy a także zbiórkę pieniędzy) złożyły się akcje marketingu społecznościowego, mobile marketingu, e-mailingu, reklamy w grach komputerowych, obecność w Second Life, a także poprowadzony we wzorowy sposób marketing wirusowy.

Wszystko zależy od tego jak zbudowana i zaplanowana jest całość kampanii. Tu liczy się osobowość i aktywność. Gdyby uwzględnić wszystkie możliwości jakie daje internet mielibyśmy do czynienia z kampanią idealną... - wiadomo jednak, że o taką bardzo trudno - mówi Patrycja Gowieńczyk. Powiedziałabym tak: niech się komunikuje i buduje relacje, a nie tylko przemawia - to już będzie skukces. Sam Second Life nie pomoże, jeśli kandydat i sztab nie będzie wiedział co w nim robić i po co tam się znalazł. Podobnie rzecz ma się z blogami - panel edytorski wszystko zniesie, czytelnik-internauta już nie. Bardzo często politykom brakuje wyczucia - jak prowadzić blogi, o czym pisać, jak zachęcać do interakcji. Wciąż niewykorzystanym w kampaniach e-marketingu politycznego, a dającym ogromny potencjał obszarem jest blogosfera. Nawiązywanie relacji z wpływowymi blogerami w zakresie dystrybucji i interakcji z czytelnikami to rzecz całkowicie obca naszym politykom.

7 czerwca obywatele Unii Europejskiej, a więc i Polacy wybiorą swych reprezentantów do Parlamentu Europejskiego. Czy do urn pójdą także internauci, przekonani do oddania głosu właśnie w sieci? Raczej nie. Zrobienie bloga, wklejenie banera i wrzucenie filmiku na YouTube to chyba jednak wciąż za mało, by zdobyć ich poparcie i stwierdzić, że "politycy <3 internet".