Zinio w Polsce: marzenia i konkrety

Firma NetPress z podwarszawskiego Kazimierowa podjęła współprace z Zinio Systems, największym amerykańskim dystrybutorem czasopism cyfrowych. Polska platforma jest wciąż w fazie testów, mimo iż oficjalne komunikaty o jej starcie pojawiają się już od końca maja, a umowa z Zinio została zawarta jeszcze w grudniu 2004. Wydawcy są wciąż sceptyczni? A może usługa zbyt droga? Rozmawiamy z dyrektorem NetPress, Bartłomiejem Roszkowskim.

Dlaczego tak długo trwa faza testowa platformy NetPress?

Faktycznie, planowaliśmy uruchomienie platformy NetPress na początku czerwca 2005 roku, ale ze względu na ilość prac, które trzeba było wykonać datę przesunęliśmy. Jest to bardzo poważne przedsięwzięcie i dlatego zależy nam na tym, aby było przygotowane profesjonalnie. Wdrażamy produkt w momencie bardzo dużych zmian w samym Zinio: nowa przeglądarka Zinio Express, nowy Reader i wiele innych. Podstawową różnicą pomiędzy Polską, a Stanami Zjednoczonymi jest to, iż wielu wydawców nie ma wdrożonych systemów płatności na swoich stronach internetowych. Sprzedaż przez strony wydawcy jest więc nieefektywna. Aby wyjść naprzeciw tym trudnościom musieliśmy stworzyć dobrze działający i wiarygodny system sprzedaży ze stron wydawców, ale poprzez kiosk. Musimy w pewnym sensie też wyręczyć wydawców w ich roli, zaproponować pewne rozwiązania "kawa na ławę". Będziemy proponować więc gotowe rozwiązania, tak by nie czuli się bezradni.

Czy łatwo było zaadoptować przeglądarkę Zinio do języka polskiego?

Samo zaadoptowanie przeglądarki było sprawą dość prostą. Trudniejsze było przetłumaczenie około 300 FAQ oraz tyleż samo standardowych odpowiedzi na pytania czytelników.

Skąd się u Pana wzięło zainteresowanie cyfrową prasą?

Jakiś czas temu zdecydowałem się zaprenumerować Foreign Policy. Mogłem wybrać wersję elektroniczną lub papierową. Wybrałem tradycyjną, ale zainteresowałem się technologią Zinio, której ten magazyn używa do dystrybucji. Wcześniej znałem tylko statyczne PDF. Pokazałem ojcu darmowy, próbny egzemplarz cyfrowego magazynu w przeglądarce Zinio Reader. Wspólnie uznaliśmy, że Zinio jest technologią, na którą należy postawić, bo nie ma przed nią odwrotu. Czym później wydawcy to zrozumieją, tym dla nich gorzej.

Kiedy Zinio tak naprawdę startowało w 2002 roku, możliwości tej technologii były znikome w porównaniu do tego, co jest teraz po trzech latach działalności na rynku. Teraz pojawiły się takie proste elementy, jak animowane reklamy czy animacje flashowe. Nastały czasy, kiedy nie tylko możemy sobie przeczytać wywiad w gazecie, ale ten wywiad też przy okazji zobaczyć. To tak naprawdę zabawa z magazynem, który w tej chwili jest już w pełni interaktywny czyli na przykład z poziomu magazynu można przejść do strony WWW automatycznie, w celu poszerzenia wiadomości na stronach wydawcy, czy uzyskać dodatkowe informacje o produkcie, który jest aktualnie reklamowany.

Czy Pan sam prenumeruje teraz jakikolwiek tytuł?

Zaprenumerowałem jeszcze zanim w ogóle rozpocząłem rozmowy z Zinio kilka tytułów amerykańskich po części żeby sprawdzić ten system, potestować go. Cały czas jestem prenumeratorem tych pism. Teraz tak naprawdę będę czekał na wprowadzenie do dystrybucji tych czasopism, na których mi zależy. Właśnie po to, by móc je wreszcie czytać w formacie Zinio. Obecnie prenumeruję PCWorld, PCMagazine, Lingerie, USNews, BusinessWeek. Liczba moich tytułów cały czas się zwiększa.

A tak szczerze: przeczytał Pan kiedykolwiek cały artykuł - od początku do końca - w takim formacie? Bo cyfrowa prasa jest efektowna, ale nie jestem pewna, czy łatwo się do niej przyzwyczaić?

Oczywiście, że czytałem. Tak naprawdę to jest wyjątkowo proste. Cały magazyn można przeczytać za pomocą jednego klawisza - spacji.

Główny problem polega na tym, żeby przekonać czytelników prawda?

Będziemy to robić razem z wydawcami. Moje wysiłki będą się skupiały na samym produkcie i promowaniu samego kiosku, ażeby pomóc wydawcom zwiększyć nakłady cyfrowe. My od wydawcy nie pobieramy żadnych opłat prowizyjnych tylko drobne kwoty za samą wysyłkę. W interesie wydawcy leży, żeby wypromować swoją wersję cyfrową, bo po pierwsze na niej oszczędza, a po drugie dostarcza czytelnikom nową jakość. Poza tym może zyskać też dużo na współpracy z samymi reklamodawcami.