Wyszukiwarki idą na noże

Profesjonaliści sprzyjają rozwojowi firmy. Nie dziwi fakt, że bitwa o nich staje się coraz bardziej zacięta. Google walczy o byłego pracownika Microsoftu, Yahoo o talenty z IBM. A wszystko po to, by wyszukiwanie doprowadzić do perfekcji.

Zmiany na szczycie rankingu wyszukiwarek nie wyglądają na poważne, ale walka o miejsca i udział w rynku jest gorąca. Oczywiście wciąż niekwestionowanym liderem pozostaje Google, którego udział w amerykańskim rynku wynosi 47%. W Polsce - w rankingu wszystkich witryn według zasięgów według badania Megapanel PBI/Gemius - Google jest od kilku miesięcy w pierwszej trójce, walcząc ze zmiennym szczęściem o drugie miejsce z Wirtualną Polską. W maju zasięg wyszukiwarki wyniósł 68,53%.

Jest jednak konkurencja. W Stanach Zjednoczonych z Google korzysta 47% osób poszukujących informacji, grafik, map itp., ponad dwa razy więcej niż z Yahoo! Search, którego używa 22% internautów. Narzędzie Microsoftu - MSN Search - może się pochwalić 12% udziałem w rynku, ale wiadomo, że koncern nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

W ubiegłym tygodniu rozegrała się walka o pierwszą tęgą głowę Microsoftu, która ośmieliła się wyrazić chęć przejścia do spółki Google. Gdy Kai-Fu Lee, przez pięć lat lojalny specjalista od algorytmów wyszukiwania postanowił podpisać kontrakt z konkurencją, wybuchła prawdziwa afera. W efekcie prawnej walki o Lee, znającego biznesowe plany Microsoftu i tajniki prac nad ulepszeniem wyszukiwarki, sąd wydał zakaz zatrudniania go przez Google w jakimkolwiek dziale, który prowadzi konkurencyjną wobec koncernu z Redmond działalność.

Kluczowy proces ma ruszyć z początkiem stycznia przyszłego roku. Oskarżeni są zarówno Kai-Fu Lee jak i spółka Google. Sędzia zakazał tymczasem spółce podejmowania prób pozyskania również innych pracowników Microsoftu. Jak argumenował prawnik koncernu, któremu sędzia przyznał rację, zakaz podejmowania pracy w spółce Google ma chronić własność intelektualną wypracowaną na rzecz Microsoftu.

Jak donosi Reuters, Bill Gates na spotkaniu z Kai-Fu Lee, na którym poinformował go o przygotowywanym przeciw niemu pozwie, użył sformuowania, że firma musi "zatrzymać Google".

Taki sam zamiar przyświeca spółce Yahoo!, która pracując nad kolejnymi uaktualnieniami swojej wyszukiwarki rozgląda się za specjalistami, którzy przyciągną do jej narzędzia kolejnych, najlepiej wiernych użytkowników. Jak donosi New York Times Yahoo! stara się przekonać do siebie grupę Clever z IBM, która od lat dziewięćdziesiątych pracuje nad zaawansowanymi technologiami wyszukiwawczymi dla koncernu IBM. Dla Yahoo! pracują już jej dwaj specjaliści, a rozmowy z kolejnymi są w toku. Fachowcy to skarb.