Wirtualne wakacje

W Polsce powstają właśnie internetowe agencje turystyczne. Nie są jeszcze znaczącymi graczami na rynku. Klienci, przywykli do papierowych katalogów i namacalnych dowodów wykupienia wycieczki, podchodzą do nich nieufnie. Tymczasem agencje są przygotowane do cenowej rywalizacji z tradycyjnymi biurami, a ich możliwości przedstawienia ofert są praktycznie nieograniczone.

W Polsce powstają właśnie internetowe agencje turystyczne. Nie są jeszcze znaczącymi graczami na rynku. Klienci, przywykli do papierowych katalogów i namacalnych dowodów wykupienia wycieczki, podchodzą do nich nieufnie. Tymczasem agencje są przygotowane do cenowej rywalizacji z tradycyjnymi biurami, a ich możliwości przedstawienia ofert są praktycznie nieograniczone.

Obawa klientów przed kupowaniem internetowego kota w worku

jest jedną z ważniejszych barier do pokonania przez internetowych

agentów turystycznych. Okazuje się bowiem, że nic nie zastąpi rozmowy z żywym sprzedawcą. "Uważam, że sprzedaż usług turystycznych przez Internet będzie dobrym rozwiązaniem w przyszłości, ale na razie klienci chcą wszystkiego dowiedzieć się od sprzedawcy, najlepiej takiego, który widział oferowany hotel czy plażę" - mówi Katarzyna Maj z Tramptravel.

W Europie najwięcej usług turystycznych kupują przez Internet Francuzi - 44% zamówień, na drugim miejscu są Hiszpanie - 24%, dalej: Belgowie - 9%, Duńczycy i Brytyjczycy - 7%, Norwegowie - 6% i Niemcy - 2%. W Sieci można znaleźć dziesiątki stron poświęconych turystyce. Od lokalnych - prezentujących atrakcje danej gminy, utrzymywanych z budżetu samorządowego - po wielkie biura podróży, skupiające tysiące ofert. Wiele jest inicjatyw hobbistycznych, prowadzonych przez entuzjastów dla entuzjastów.

Źródło: Taylor Nelson Sofres

"Im więcej klienci mają informacji na temat podróży, tym chętniej kupują przez Internet bądź telefon, bez odwiedzania biura" - uważa Katarzyna Miller-Matuszewska z Vinga. Kolejną przeszkodą jest brak zaufania do procedur zabezpieczających transakcje online. "Moim zdaniem sektor sprzedaży wycieczek online w Polsce się nie rozwinie, dopóki nie zacznie działać podpis elektroniczny.

Nie jest to jeszcze prawdziwy rynek, to na razie tylko margines w branży turystycznej" - uważa Paweł Krzykowski z Polskiej Organizacji Turystycznej. O tym, że na turystyce internetowej można zarobić, przekonały się zachodnie dotcomy (najprężniej rozwijająca się gałąź handlu internetowego), a polskie witryny prawdopodobnie dowiedzą się już wkrótce.

Według badań Gartner Group w ub.r. internauci wydali na zakup usług turystycznych w Sieci 5 mld USD, w tym roku kwota ta ma wynieść 30 mld USD, czyli ok. 8% wydatków na podróże. 1/3 transakcji dokonanych w styczniu 2001 r. w sektorze B2C miała miejsce właśnie na serwisach turystycznych. W porównaniu z sierpniem 2000 r. zanotowano 29-proc. wzrost, a wartość transakcji osiągnęła poziom 1,2 mld USD.

Według szacunków Jupiter Media Metrix wartość transakcji wzrośnie z 18 mld USD w 2001 r. do 63 mld USD do 2006 r. W ubiegłym roku turystyka w Internecie była jedynym segmentem e-commerce

który zachował wzrost przychodów. Wizyty na stronach turystycznych

w Internecie w okresie od stycznia 2000 r. do stycznia 2001 r. zwiększyły się o 42% do 22 mln. Instytut badawczy IBM prognozuje, że liczba rezerwacji turystycznych przez Internet w 2001 r. będzie wynosiła już 7 mln.

Niemal co drugi Amerykanin przeszukuje zasoby Sieci przy podejmowaniu decyzji o wyjeździe na urlop. Amerykańskie serwisy turystyczne - np. priceline.com, expedia.com czy travelocity.com

- umożliwiają błyskawiczne wyszukanie najtańszych połączeń lotniczych, dokonanie rezerwacji, zamówienie specjalnego posiłku podczas lotu, wynajęcie samochodu w dowolnym miejscu na świecie

wybranie i zarezerwowanie hotelu czy wycieczki.