Windows vs. reszta świata i inne wojny reklamowe

Pod budzącym pozytywne skojarzenia hasłem zabiegania o przychylność i uznanie klienta kryje się w istocie bezpardonowa walka o jego kieszeń. Producenci, dla których wysokość sprzedaży towarów często oznacza rynkowe "być albo nie być", nie cofną się przed niczym, aby swoją ofertę przedstawić w jak najkorzystniejszym świetle, najlepiej oczerniając przy okazji konkurencję. Brutalne prawa gospodarki nie omijają branży IT - wystarczy prześledzić kampanie reklamowe czołowych firm i marek z ostatnich kilkunastu lat, aby przekonać się, że w dziedzinie komputerów i oprogramowania trwa nieustająca wojna podjazdowa, która nie tylko nie słabnie, ale wręcz się zaostrza.

Windows vs. reszta świata i inne wojny reklamowe
Najgłośniejszym i najbardziej prestiżowym sporem marketingowym w świecie komputerów jest potyczka Apple i Microsoftu, trwająca już trzecią dekadę. Pierwszy z koncernów w ramach licznych kampanii w rodzaju "Switch" czy "Get a Mac" przez całe lata podkreślał przewagę produktów z logo jabłka nad pecetami pracującymi pod kontrolą Windows, zarówno pod względem bezpieczeństwa, stabilności jak i wygody obsługi.

Nic dziwnego, że miarka w końcu się przebrała, a odpowiedź Redmond - kiedy w końcu nadeszła - była dość ostra...

Ale zacznijmy od początku.

Opowieści o starciu komputerowych gigantów nie można rozpocząć inaczej, niż przytaczając słynny spot Apple zatytułowany "1984", nawiązujący do powieści G. Orwella i nakręconego na jej podstawie filmu. Reklama nie wskazywała, kto jest znienawidzonym "Wielkim Bratem". Wystarczy jednak wspomnieć, że zawierała porównanie osób korzystających z komputerów IBM PC (działających pod systemem MS-DOS, wyprodukowanym przez Microsoft) do zombie, a wnioski nasuwają się same.

Kilka lat potem reklamowe uszczypliwości kierowane z Cupertino do Redmond stały się mniej futurystyczne, a mocniej osadzone w biurowo-korporacyjnej rzeczywistości.