WikiLeaks - serwis niezatapialny?

W ciągu ostatnich kilkunastu dni serwis WikiLeaks był wielokrotnie atakowany, usunięto go z systemu DNS, a kilku dostawców usług hostingowych wypowiedziało mu umowy. Mimo to strona przez cały czas jest dostępna i wygląda na to, że nic w tym względzie się nie zmieni. James Cowie, specjalista ds. bezpieczeństwa z firmy Renesys twierdzi wręcz, że serwis stał się praktycznie niezatapialny.

Przypomnijmy: w ciągu 10 dni od rozpoczęcia publikowania tajnych dokumentów amerykańskiego rządu (głównie kablogramów, przesyłanych pomiędzy ambasadami a Waszyngtonem) administratorzy WikiLeaks musieli poradzić sobie z:

- usunięciem strony z serwisów hostingowych we Francji i Szwecji

- usunięciem z "chmurowego" serwisu hostingowego Amazona

- co najmniej kilkoma zmasowanymi atakami hakerskimi (głównie DDoS - Distributed Denial of Service)

- usunięciem domeny WikiLeaks.org z systemu DNS

- wypowiedzeniem umowy na obsługę płatności elektronicznych przez PayPal, MasterCard oraz Visę.

"To zadziwiające - po tych wszystkich wydarzeniach serwis nie tylko wciąż działa, ale wręcz stał się jeszcze bardziej dostępny i niezawodny" - tłumaczy James Cowie z Renesys.

Akcja powoduje reakcję

Cowie przypomniał, że administratorzy WikiLeaks za każdym razem znajdowali skuteczny sposób na poradzenie sobie z nowymi komplikacjami czy ograniczeniami. Gdy jakaś firma hostingowa wypowiadała im umowę, natychmiast przenosili serwis do innej (co więcej - w każdym momencie współpracowali co najmniej z 2-3 takimi firmami). Gdy z DNS usunięto dane witryny WikiLeaks.org, w Sieci błyskawicznie pojawiły się nowe domeny, z różnymi sufiksami TLD (m.in. Wikileaks.at czy Wikileaks.cc).

Specjalista z Renesys zwraca uwagę, że nawet usunięcie adresu serwisu z DNS niespecjalnie ograniczyło jego dostępność - gdy adres wikileaks.org nie działał, internauci korzystali po prostu z bezpośredniego adresu IP.

Może być jeszcze trudniej

Co więcej, obecnie większość serwerów hostujących WikiLeaks znajduje się w Europie, w krajach które zwykle respektują międzynarodowe prawo. Cowie prognozuje, że jeśli Amerykanie zaczną silniej naciskać na zamykanie kolejnych witryn WikiLeaks, to administratorzy serwisu zaczną po prostu korzystać z usług firm hostingowych poza Starym Kontynentem. A wtedy walka z serwisem będzie jeszcze trudniejsza...

Z dostępnością materiałów publikowanych przez WikiLeaks nie ma więc obecnie najmniejszych problemów - i to nie tylko z uwagi na działania administratorów strony. Na całym świecie każdego dnia powstają bowiem kolejne witryny udostępniające materiały pierwotnie opublikowane na WikiLeaks (obecnie jest ich już ponad 1000).

Wikileaks po wsze czasy

"W ciągu ostatnich kilku dni te materiały były rozpowszechniane tak intensywnie, że obecnie właściwie niemożliwe jest, by ktokolwiek zdołał doprowadzić do ich zniknięcia z Internetu. Jeśli ktoś spróbuje to zrobić, to jedynym efektem będzie zwiększenie liczby mirrorów. Spodziewam się, że te treści będzie można znaleźć w Internecie po wsze czasy" - podsumowuje James Cowie.