Web 2.0 jak domek z kart

Organizacja Project for Excellence in Journalism opublikowała swój kolejny raport na temat mediów zajmujących się newsami. "The State of the News Media 2008" przynosi wnioski zaskakujące dla fanów Web 2.0...

Krytyki nie wytrzymuje jeden z największych mitów Internetu: Web 2.0 miał, dzięki rozwojowi tzw. dziennikarstwa obywatelskiego, przełamać monopol koncernów prasowych, dać możliwość wypowiedzenia się przeciętnemu człowiekowi, spowodować, że to zwykli ludzie, a nie wielkie firmy, będą decydowali o tym, co pojawia się w mediach.

Trudno jednak znaleźć symptomy demokratyzacji. Wręcz przeciwnie. Pomimo pojawienia się tysięcy nowych źródeł informacji, więcej osób niż zwykle korzysta z newsów dostarczanych przez wielkie koncerny medialne. Newsroomy koncernów mają więcej czytelników niż kiedykolwiek. Jeśli weźmiemy pod uwagę 10 najchętniej odwiedzanych internetowych serwisów informacyjnych - a większość z nich to witryny tradycyjnych koncernów medialnych - to okaże się, że ich dominacja w Sieci jest większa, niż dominacja 10 najbardziej wpływowych mediów "w realu". Innymi słowy, stare monopole nie znikły, umocniły się i współistnieją z nowymi.

Autorzy raportu zauważyli też, że news przestaje być produktem (gazetą, witryną, przekazem), a staje usługą. Informacja przestaje być zamkniętą, skończoną całością. W Internecie odradzają się popołudniówki, a dziennikarze muszą reagować na to, czego szukają ludzie, pomagać im zrozumieć, nadawać odpowiedni kształt i, co prawdopodobnie najważniejsze, udostępnić czytelnikom narzędzia do wykorzystania tej informacji. Zauważono też, że wiarygodność i weryfikowalność informacji nie ma już dla czytelnika takiego znaczenia jak wcześniej.

Kolejną zaobserwowaną tendencją jest wykraczanie czytelników poza ramy newsroomów. Media nie mogą koncentrować się tylko i wyłącznie na tym, co same tworzą. Muszą umieszczać odnośniki do innych źródeł, pozwalając czytelnikom dowiedzieć się więcej na dany temat.

Po pierwszym zachłyśnięciu się dziennikarstwem obywatelskim media powoli odchodzą od modelu, w którym czytelnicy tworzą treści. Wkład internauty jest ceniony jako osoby komentującej, jako źródła pomysłów, idei, czasami jako źródła zdjęć czy zawartości wideo. Jednak treści tworzone przez czytelników okazały się mało wartościowe. Autorzy raportu stwierdzili, że zdecydowana większość tzw. mediów obywatelskich nie pozwala osobom z zewnątrz na edytowanie treści. Tak więc Web 2.0 nie tylko nie zerwało z polityką tradycyjnych mediów z zamkniętymi redakcjami, ale chętnie przejęło taki właśnie model tworzenia treści.

Na koniec wspomnijmy o upadku kolejnego mitu: rozwój dziennikarstwa obywatelskiego wcale nie spowodował, że do przeciętnego czytelnika trafia więcej treści spoza mainstreamu. Trend jest odwrotny, liczba poruszanych tematów się zawęża. W roku 2007 w amerykańskich mediach dominowały dwa tematy - wojna w Iraku i kampania prezydencka. Aż 25% medialnych zasobów poświęcono właśnie im. Wśród amerykańskiej tematyki krajowej żadnemu wydarzeniu media nie poświęciły więcej niż 1% swojej uwagi. Przez chwilę głośne były masakra w Virginia Tech i zawalenie się mostu w Minneapolis. Błyskawicznie jednak o nich zapomniano.

Project of Excellence in Journalism bada osiem sektorów przemysłu informacyjnego: gazety codzienne, magazyny, sieci gazet lokalnych, telewizję kablową i lokalną, Internet, radio i media etniczne.