W pogoni za guru sukcesu

Europejczycy nie pragną guru. W USA tymczasem panuje moda na mistrzów zarządzania. Teoretycy biznesu prześcigają się w snuciu coraz bardziej fantastycznych pomysłów, a udzielając rad w obszarze biznesu, robią niezły biznes. Produkcja guru odbywa się w szkołach biznesu, które spełniają dwa kluczowe zadania. Po pierwsze, są źródłem stałego strumienia pomysłów. Po drugie, ich mury rocznie opuszcza 100 tys. absolwentów z dyplomem MBA i rzesze średniej kadry kierowniczej. To właśnie oni tworzą wciąż rosnący rynek dla nowych pomysłów.

Ogniwem spajającym pomysły i odbiorców jest przemysł wydawniczy, który odgrywa istotną rolę w przemianie abstrakcyjnych idei w coś praktycznego, rzeczywistego i cennego jak złoty pył.

Książki o zarządzaniu są zjawiskiem specyficznym, przynajmniej w świecie anglosaskim. Wszystko zaczęło się w 1982 r. od sukcesu "In search of excellenceŇ, kiedy to Tom Peters, autor ekonomicznego bestsellera, niemal z dnia na dzień stał się guru. Dzisiaj lista książek o zarządzaniu tylko w USA powiększa się rocznie o ok. 2 tys. tytułów.

Wciąż bezsprzecznie najważniejszą instytucją publikującą książki o tej tematyce jest czasopismo Harvard Business Review. (Nie przypadkiem amerykańska kadra zarządzająca jest skupiona wokół Cambridge i w Massachusetts, gdzie publikowane są Harvard Business Review i nieco mniej prestiżowy konkurent z Massachusetts Institute of Technology - Sloan Management Review).

HBR ma wpływ na znacznie szersze grono niż 230 tys. jego stałych odbiorców. Dzięki reputacji wśród czytelników, wywodzących się z dobrze zarabiającej klasy zarządzającej, w ciągu jednego dnia artykuł może uczynić z jego autora guru. Klasycznym przykładem takiej kariery jest Michael Hammer.

Był on profesorem Massachusetts Institute of Technology, gdy opublikował artykuł w HBR w 1990 r., zatytułowany "Re-engineering Work: Don't Automate, Obliterate". Zgodnie z powtarzanym wielokrotnie schematem, artykuł rozrósł się do rozmiarów książki pt.

"Re-engineering The Corporation". Dotychczas sprzedano 2 mln egzemplarzy, co umożliwiło Michaelowi Hammerowi zrezygnowanie z profesury na rzecz prowadzenia sponsorowanej przez HBR działalności guru na cały etat.

W Europie nie istnieje podobna grupa kadry zarządzającej, zwłaszcza że nie ma tu odpowiedników HBR ani Sloan Management Review. Nie można więc połączyć producentów i konsumentów pomysłów ani zmienić zwykłych akademików w guru-przedsiębiorców, zarabiających powyżej 100 tys. USD dziennie.

Europejskie modele nie powinny obawiać się amerykańskich. Nie ma takiego zjawiska, jak "jedynie słuszna droga" w zarządzaniu.

Ale niebezpieczeństwo polega na tym, że cichsze wartości europejskie są dominowane przez rozkrzyczany amerykański przemysł guru, podobnie jak Hollywood przyćmiło europejską kulturę filmową.