UMTS na razie nie boli

Wbrew obawom spłata kolejnej raty koncesji na UMTS nie odbywa się kosztem abonentów. Operatorzy sieci komórkowych radzą sobie z pozyskiwaniem środków na ten cel bez większych problemów.

Wbrew obawom spłata kolejnej raty koncesji na UMTS nie odbywa się kosztem abonentów. Operatorzy sieci komórkowych radzą sobie z pozyskiwaniem środków na ten cel bez większych problemów.

Przepowiednie stały się faktem – tak można stwierdzić, obserwując ostatnie posunięcia operatorów sieci komórkowych. O tym, że licencje na UMTS będą drogo kosztować było wiadomo od dawna. Podobnie jak to, że telekomy same sobie z tym nie poradzą i będą musiały się zadłużać. W lutym br. każdy z operatorów zapowiadał własny sposób pozyskiwania środków na ten cel. Po czterech miesiącach można powiedzieć, że obietnice zostały spełnione.

Koncesje kosztują po 650 mln EUR każda. W zeszłym roku operatorzy zapłacili za nie pierwszą ratę – po 10 mln EUR, zaś tegoroczna część wyniesie 250 mln EUR.

Najwcześniej pieniądze pozyskał Centertel (operator Idei). W marcu jego spółka-matka – Telekomunikacja Polska - pożyczyła operatorowi 110 mln EUR. Pieniądze zostaną przeznaczone na inwestycje w rozwój sieci i koncesje. „Jeśli zadłużamy się, to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Najczęściej korzystamy właśnie z pożyczek, jakich udziela nam spółka-matka” – tłumaczy Jacek Kalinowski, rzecznik prasowy Centertela. Spółka musi zadłużać się także z innych powodów. Strata netto operatora w ubiegłym roku wyniosła 659 mln zł, wobec 331 mln zł straty w 1999 r. Ten rok Centertel ma również zakończyć stratą, choć nie tylko z powodów inwestycji w UMTS. Natomiast tegoroczne przychody Idei mają wzrosnąć o 50%. „Najwcześniej usługi UMST zaczniemy świadczyć pod koniec 2002 r., lub na początku 2003 r.” – mówi Jacek Kalinowski.

Zdecydowanie najbardziej zadłużyła się Era, czyli Polska Telefonia Cyfrowa. W większości zresztą w celu spłaty poprzednich kredytów. „Liczyliśmy na naszych udziałowców, ale z powodu konfliktu między Elektrimem, a Deutsche Telekom, musimy poszukać innych sposobów finansowania” – mówiła przed czterema miesiącami Małgorzata Żelezińska z Ery. Dlatego operator na początku maja br. wyemitował obligacje o wartości nominalnej 200 mln EUR z terminem zapadalności przypadającym na 1 maja 2008 r. Według informacji PTC popyt na te papiery przewyższył podaż o 50%. Od 1 maja 2005 r. Era może skorzystać z opcji wcześniejszego wykupu obligacji. Głównym celem emisji była spłata krótkoterminowego kredytu odnawialnego, który zgodnie z planem został ponownie zaciągnięty pod koniec maja 2001 r., na pokrycie kosztów związanych z licencją na UMTS. Wtedy to konsorcjum zorganizowane przez Citibank udzieliło spółce 650 mln EUR pożyczki. Składa się ona z dwóch transz: 390 mln i 260 mln EUR. Gwarantem jest konsorcjum złożone z Deutsche Banku, Deutsche Banku Polska, Dresdner Banku Luxembourg i EBOiR. Kredyt ma posłużyć na spłatę 343 mln EUR długu zaciągniętego w 1997 r., kolejne 150 mln EUR pochłonie rata za koncesję na telefonię III generacji. Brakujące 100 mln EUR będzie pokryte z podwyższonego kapitału firmy.

Jako ostatni karty odkrył Polkomtel, operator sieci Plus GSM. Przedstawiciele firmy zapowiadali podwyższenie kapitału, tymczasem akcjonariusze dość zaskakująco pożyczyli spółce 500 mln EUR. Suma ta będzie wniesiona proporcjonalnie do posiadanych udziałów w spółce. Znaczy to, że najwięcej wniosą dysponujący 19,6-proc. pakietami PKN Orlen, KGHM, Vodafone i Tele Danmark. Odpowiednio mniej dołożą dysponujący mniejszymi pakietami Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Węglokoks, Tel-Energo i Telbank. „Pożyczka będzie spłacona nie wcześniej, niż 1 stycznia 2007 r” – mówi Ryszard Woronowicz, zastępca rzecznika prasowego Plusa.

Kiedy przed rokiem firmy informatyczne deklarowały ile przeznaczą „na Internet”, budziło to emocje. A były to sumy rzędu 200 mln zł (Prokom), 100 mln USD (Softbank), czy 500 mln zł (Telekomunikacja Polska). To niewiele w porównaniu z tym, co muszą teraz płacić telekomy. Płacić, a nie inwestować, gdyż wszystkie środki, jakie przeznaczają mobilni operatorzy „na UMTS” to opłaty za koncesje, a przecież pozostają jeszcze koszty uruchomienia systemu.

Ale wielkość opłat koncesyjnych przestała budzić duże emocje, gdy okazało się, że nie będą one pokrywane z kieszeni klientów. Wbrew wcześniejszym obawom dla telekomów dużo ważniejsi są abonenci, stąd nie zaprzestały one różnorodnych promocji, mających ich przyciągnąć. Nie należy się również obawiać, że dla obecnie jedynych działających w Polsce operatorów sieci komórkowych nie znajdzie się w momencie ewentualnych finansowych kłopotów firma, gotowa zainwestować poważne środki. Choćby wtedy, gdy udziałowców telekomów nie będzie stać na kolejne podwyższenie kapitału. Zawsze przecież można wprowadzić nowego partnera.