Tydzień z IS

Spada rola Internetu w naszym życiu - wynika z badań brytyjskiej Economic and Social Research Council, opublikowanych w mijającym tygodniu.

Badania przeprowadzono w kilku krajach w tym także USA. Wynika z nich, że waga Internetu w naszym życiu nie tylko nie rośnie, ale nawet spada. W Stanach Zjednoczonych z Sieci przestało korzystać 28 mln osób; 2 mln brytyjskiej młodzieży także zrezygnowało z przeglądania stron WWW. Badani często powtarzają, że Internet po prostu im się znudził. Poczta elektroniczna jakoby nie zdaje egzaminu i przysparza więcej zamieszania niż ułatwień. Internetowe zakupy zdaniem niektórych badanych nie mają przyszłości. Na tej podstawie brytyjscy badacze wysnuli tezę, że perspektywy Internetu to mydlana bańka, nadmuchiwana przez związany z nią przemysł. Przypominają się od razu dyskusje na temat tego, czy polskich internautów jest 5,2 miliona czy tylko 1,5 miliona.

Sceptykom trudno odmówić w jakiejś mierze racji. Niewątpliwie „szum” medialny wokół wielu zjawisk związanych z Internetem znacznie przekracza ich realny, zwłaszcza ekonomiczny, wymiar. Fakt, że media wyolbrzymiają wiele zjawisk nie dziwi i nie jest to konstatacja odkrywcza. Gorzej, że ceny akcji spółek giełdowych związanych z Internetem falują bardziej w rytmie doniesień prasowych, niż publikacji raportów finansowych. Nieuzasadniony optymizm (i pesymizm) dyktuje zachowania inwestorom, którzy teoretycznie powinni kierować się tylko fundamentem liczb i realnych prognoz. Wiadomo oczywiście, że giełda dyskontuje przyszłość, i że do zyskownego inwestowania bardziej są pomocne podręczniki psychologii społecznej, niż ekonomii. Tak więc czy zauważalny koniec internetowej gorączki na giełdzie, sceptycyzm co do przyszłości Internetu, realne dane o trudnościach internetowego sektora w USA uprawniają rzeczywiście do tak czarnego scenariusza jaki przedstawiają badania Economic and Social Research? Wydaje się raczej, że takie opinie paradoksalnie potwierdzają jedną ze swoich tez: aktualne nastroje dotyczące gospodarki są na ogół mocno oderwane od jej faktycznego stanu. Faktem jest bowiem 16 mln USD dziennego przychodu Amazona (w niektórych okresach), faktem jest 524 mld USD przychodu dotcomów w zeszłym roku, faktem jest obrót 336 mld USD w transakcjach B2B w roku bieżącym, faktem jest wreszcie skromny rynek polskiej reklamy internetowej wart 20-35 mln zł. Te liczby można by mnożyć. Można sobie też zadać pytanie ile osób rzeczywiście zrezygnuje, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, z używania poczty elektronicznej i z zakupów w Internecie. Po kilkunastu miesiącach internetowej euforii przyszło naturalne odreagowanie i fala obaw i sceptycyzmu, równie kontrowersyjna jak wcześniejszy entuzjazm. Niemniej wspomniany raport, dyskusyjny jak każdy zresztą inny raport, trafił na podatny grunt, co bardziej przyczyniło się do jego dostrzeżenia, niż wymowa zawartych w nim danych. Rok wcześniej nikt by się nim pewnie nie zainteresował.

Nawet jeżeli tego rodzaju opinie są zbyt pesymistyczne, to odgrywają korzystną rolę „kubłów zimnej wody” na zbyt rozgorączkowane głowy. Może uda im się przywrócić wiarę w wymowę liczb i sensownych prognoz.