Tydzień z Internet Standard

Daleko jeszcze do upowszechnienia telefonii trzeciej generacji ale już rozpoczęły się spory o jej standard techniczny. Spór ma szerszy charakter konfliktu między Europą a resztą świata o przewodnią rolę w dziedzinie nowoczesnej telefonii.

Brytyjsko-amerykański Vodafone ma za złe amerykańskiemu Verizonowi, że ten chce wprowadzić w swojej sieci telefonii trzeciej generacji standard CDMA 2000 zamiast promowanego przez kraje europejskie w-CDMA. Sprawa jest na tyle poważna, że może doprowadzić do zerwania współpracy między obydwoma firmami - Vodafone ma mniejszościowe udziały w ”komórkowym” oddziale Verizona.

Vodafone - firma globalna, ale o europejskich korzeniach, obawia się, że wprowadzenie „amerykańskiego” standardu podkopie jej światową pozycję. W pierwszej kolejności może wypaść z drugiego na świecie rynku amerykańskiego. Taka, realna groźba, wisi nad wszystkimi europejskimi telekomami.

Stary Kontynent dominował do tej pory w dziedzinie przenośnej telefonii. Strzałem w dziesiątkę okazał się standard GSM, która na dekadę opanował świat. Jeszcze teraz 2/3 z 700 mln użytkowników telefonów komórkowych na świecie obsługują technologie europejskiego chowu. Tę dominację mało politycznie i przewidująca Europa starała się zabezpieczyć przyjmując standard telefonii trzeciej generacji - w-CDMA, chociaż w USA istniał już opracowany przez Qualcomm tańszy i lepiej dopracowany standard, zwany teraz CDMA2000. Sprawę przesądzili brukselscy politycy, którzy mieli nadzieje w ten sposób utrzymać światową pozycję europejskiej telekomunikacji - chyba jedynej nowoczesnej, i „eksportowej” dziedziny, w której Europa przewyższa Stany Zjednoczone.

Wiadomo jednak co się dzieje, gdy za ekonomię biorą się politycy - tzw. „sprawy wyższe” przesłaniają rachunek kosztów i zysków. Nic to, że amerykańskie CDMA jest tańsze a technicznie pozwala na płynniejsze przejście od 2G do 3G. Przecież nie nasze ono! Zamiast zaadaptować lepszy system i pokazać Jankesom figę, stworzymy własny, gorszy i kosztowniejszy, chociaż ledwo już zipiemy po morderczych aukcjach licencji UMTS. Europejskie telekomy, które główne zyski czerpią z rodzimego rynku, chcąc nie chcąc, muszą z wdzięcznością przyjąć niedźwiedzią przysługę Brukseli i forsować standard w-CDMA. Najlepszym przykładem Vodafone.

O tym, jak krótkowzroczna to polityka świadczy fakt, że sieci UMTS wystartują najszybciej w państwach, stosujących inny, niż europejski standard: Japonii (maj br.) i USA (koniec br). Choć nie bez znaczenia był też fakt, że rządy tych państw nie zarżnęły swoich firm telekomunikacyjnych wyśrubowanymi opłatami za licencje. Tymczasem realne prognozy uruchomienia UMTS to dla Europy 2004-2005, choćby dlatego, że brak jeszcze telefonów obsługujących nowy standard. To opóźnienie może wiele kosztować gigantów także tego rynku - Nokię, Motorolę i Ericssona. Telefony do pierwszej sieci DoCoMo dostarczy Panasonic, który planuje w przyszłości ekspansję na amerykański rynek.

Przyszłość pokaże, czy europejski sektor telekomunikacyjny nie będzie słono płacił za okazywaną dziś dumę. Zapędy brukselskich decydentów może powstrzymają firmy telekomunikacyjne. Trudno im zawęzić swój punkt widzenia do Europy. Vodafone być może weźmie rozwód z Verizonem, ale już na przykład Deutsche Telekom jest w trakcie finalizacji zakupu amerykańskiego Sprinta, który zapowiada wdrażanie technologii CDMA2000. DT chyba nie zaryzykuje wybijania nowemu nabytkowi z głowy takich planów, ponieważ przekreśliłby tym samym jego szanse za oceanem. Cóż jednak pozostanie "komórkowemu" oddziałowi DT - Mobile-T, jeżeli amerykański system się sprawdzi? Może wówczas na rynku będą funkcjonować oba standardy. I dobrze; jak się dawniej mówiło: „niech zadecyduje zdrowa konkurencja.”