Trzask i pękło

Recesja czy tylko spowolnienie rozwoju gospodarczego? - zastanawiają się specjaliści. Codzienne informacje ze Stanów Zjednoczonych o bankructwach nieźle już ustawionych spółek nowej gospodarki są zatrważające. Polscy biznesmeni z branży nowych technologii często robią dobrą minę do złej gry.

Recesja czy tylko spowolnienie rozwoju gospodarczego? - zastanawiają się specjaliści. Codzienne informacje ze Stanów Zjednoczonych o bankructwach nieźle już ustawionych spółek nowej gospodarki są zatrważające. Polscy biznesmeni z branży nowych technologii często robią dobrą minę do złej gry.

Przyznają, że inwestorów coraz trudniej znaleźć, ale zapytani o kondycję swojej firmy z twarzą pokerzysty odpowiadają: u nas wszystko OK.

Eksperci od rynku internetowego już od dawna alarmowali, że w Polsce nie ma miejsca dla kilkudziesięciu portali. Szanse mają najwyżej trzy, cztery, których oferta będzie najciekawsza. Oczywiście pod warunkiem że zainwestują największe pieniądze. Nikt nie słuchał. Kto mógł, rzucał się na Internet. Swoje serwisy próbowały uruchamiać firmy już istniejące na rynku. Inni startowali od zera. Pod koniec 1999 r. i na początku 2000 r. panowało powszechne przekonanie, że Internet oznacza finansowe zwycięstwo. Wszystko zdawało się potwierdzać tę tezę. "To były złote czasy" - wspomina Marek Tomkiewicz, szef YoYo.

Inwestorzy sypali pieniędzmi, widząc, jak na ich oczach mnoży się majątek. Akcje Optimusa, właściciela Onetu, szły w górę w zawrotnym tempie. Posiadacze wirtualnych akcji z dnia na dzień stawali się wirtualnymi milionerami. Dzisiaj okazało się, że Optimus miał w ub.r. ponad 40 mln zł strat.

Panika wybuchła pod koniec zeszłego roku. Ale większość szefów internetowych portali nie zamierzała jeszcze spuszczać z tonu. Wirtualne serwisy nadal wyskakiwały jak króliki z kapelusza, choć wieści płynące z Krzemowej Doliny powinny były zaniepokoić spragnionych sukcesu rodzimych przedsiębiorców.

Według firmy Challenger, Gray & Christmas w kwietniu dotcomy zwolniły w USA 17,554 tys. osób, o 84% więcej niż w marcu. Od początku roku w branży internetowej pracę straciło prawie 52 tys. osób. Webmergers.com policzył, że w kwietniu zbankrutowało

55 spółek związanych z Internetem, w marcu - 44. Rośnie także liczba upadających firm, zajmujących się sprzedażą dostępu do Sieci.

"W tym momencie wskaźnik wzrostu gospodarczego oscyluje wokół zera. Według wstępnych ocen mamy do czynienia z niezwykle dramatycznym spowolnieniem" - ostrzegał jeszcze pod koniec ub.r. Alan Greenspan. Niski wskaźnik wzrostu oznacza mniej miejsc pracy. Bezrobocie sięgnęło w tym roku w USA 4,5% i jest to najwyższy odsetek od czasów administracji Richarda Nixona.

Od października 2000 r. co miesiąc liczba zwalnianych pracowników systematycznie wzrastała o 100 tys. Gdy w grudniu 2000 r. zanotowano 327 tys. zwolnień, był to swoisty miesięczny rekord od 1995 r. Wśród spółek nowej gospodarki zwalniają i najwięksi, i mali. Jako przyczyny podają redukcję kosztów, restrukturyzację firmy, zmianę strategii. AltaVista zwolniła w maju 2000 r. 800 osób. Nawet Amazon stanął w obliczu konieczności zarabiania pieniędzy. Inwestorzy i akcjonariusze zaczęli domagać się konkretnych wyników finansowych.

Novell we wrześniu 2000 r. zwolnił 900 osób, czyli 16% wszystkich zatrudnionych. Amazon.com - 1300 osób, 15% pracowników. Dzięki tym posunięciom Amazon zamierza zaoszczędzić w pierwszej połowie 2001 r. 150 mln USD i zamknąć IV kwartał 2001 r. zyskiem. Jeff Bezos, szef firmy, nazwał decyzję zwolnień "bardzo bolesną", ale "niezbędną".