Telewizja internetowa czyli medium czasów konwergencji

Z drugiej strony serwisy działające w oparciu o zasadę "user generated conent" wypierają telewizję dzięki dużej kontroli, jaką posiadają w niej użytkownicy nad oglądaną przez siebie treścią. Sztandarowym przykładem jest ogólnoświatowy serwis YouTube, należący do Google, zaś w Polsce mamy jego klony: Wrzuta.pl czy Video.Intera.pl. Jak pokazują grudniowe badania Megapanel PBI, wykonane przez Gemiusa, nie należy lekceważyć ruchu na stronach udostępniających oglądanie plików video. Gemius odnotował 1 mln 878 tys. użytkowników (real users) odwiedzających serwis Smog.pl, zaś na Wrzuta.pl był to 1 mln 679 tys. W pierwszym przypadku średnia spędzanego czasu na osobę wyniosła 17 minut, zaś w drugim 25. Strony udostępniające oglądanie plików wideo, a także ich umieszczanie, odnotowują bardzo dużą dynamikę wzrostu liczby użytkowników. Jak mówi nam Michał Brański z o2.pl: Obecnie odnotowujemy wzrost użytkowników obydwóch serwisów na poziomie 30% na kwartał. Niestety, serwisy te należą do wyjątkowo zasobożernych - pamięci, łącza - stąd też liczymy się z tym, że przed 2009 rokiem nie będą one przynosić zysków. Nasze koszty, to zaś setki tysięcy złotych miesięcznie.

Nic więc dziwnego, że na temat przyszłości telewizji internetowej panują obecnie dwie odmienne opinie. Jedną z nich reprezentuje głos szefa ds. rozwoju telewizji internetowej Google Inc., Vincenta Dureau, który na Cable Congress Europe sceptycznie wypowiedział się na temat tego segmentu: Infrastruktura sieci, a nawet samego Google'a nie jest przystosowana do zmian. Nie będzie ona w stanie zaoferować jakości usług, której oczekują użytkownicy. Jak jednak sądzą eksperci, sama wypowiedź nie może być zinterpretowana jednoznacznie, gdyż Google słynie z tego, iż jego pracownicy jako ostatni wypowiadają się na temat zaawansowania własnych technologii, żeby uśpić konkurencję. Zupełnie inne stanowisko reprezentują na przykład słowa innego eksperta w branży, Toma Evslina, prezesa rady nadzorczej i CEO ITXC Corp., pierwszego providera VoIP na świecie (firmy przejętej rok temu przez koncern VSNL. Jak sądzi Tom Evslin, spółki dotcomowe nie będą w ogóle musiały powiększać mocy obliczeniowej i wdrażać nowych technologii do obsługi strumieniowania, ponieważ dla telewizji internetowej to usługi tj. VoD (video on demand) staną się kluczowe. Jak pisze Evslin: Najważniejszymi cechami usługi video on demand są: jakość, selekcja, wygoda i dostępność - niekoniecznie w tej kolejności. Te kryteria stosuje się w przypadku, gdy odbieramy nasz film z wypożyczalni internetowej, poprzez pocztę elektroniczną, przez Internet czy też od naszego dostawcy kablówki. Jedyną przewagą, jaką stwarza streaming jako metoda dostarczania treści jest fakt, że możemy oglądać plik video natychmiast po dokonaniu selekcji, zamiast czekać, aż się ściągnie.

Zdanie to nie jest wcale odosobnione, gdyż przyklaskuje mu także Piotr Krawiec twierdząc: -Należy pamiętać o tym, że Onet trochę inaczej podchodzi do TV w internecie. Uważamy, że najskuteczniejszy model to VOD - multimedia na żądanie, czyli nikt nie mówi mi kiedy i jak mam konsumować media. Tylko internet pozwala na łączenie ze sobą wielu mediów i daje interaktywność - jest medium wielowymiarowym.

Jeśli wymienione osoby mają rację, może to oznaczać, iż streaming nie jest jedyną opcją rozwijania telewizji internetowej. Z drugiej strony konferencje tj. TV OVER NET wyraźnie pokazują, że trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie technologicznych zmian, które są odpowiedzią na zapotrzebowanie na nowe usługi wśród użytkowników. Ci zaś domagają się coraz większej liczby multimediów i coraz większej interaktywności, jak potwierdza nam to również Grzegorz Łapanowski, kierownik Grupy Multimedia, Wirtualna Polska S.A.: -Wraz z postępem technologicznym i rozwojem szybkiego Internetu, rosną apetyty użytkowników na wszelkiego rodzaju materiały multimedialne. Oglądanie plików wideo czy odsłuchiwanie plików audio jest dziś "sieciowym standardem". Telewizja internetowa jest odpowiedzią na zapotrzebowania internautów, którzy obecnie w Internecie poszukują przede wszystkim treści multimedialnych. W chwili obecnej każdy stara się być nieco do przodu przed konkurencją uważnie śledząc nowe trendy i analizując każdy odzew od czytelników. To internauci dzisiaj rządzą i nadają bieg zmianom, przyszłość należy więc do tego, kto będzie w stanie zaproponować im najciekawsze rozwiązania.

***

Autorem tekstu jest Konrad Szlendak.