Telekomunikacyjne tąpnięcie

Miniony tydzień przyniósł kolejny spadek cen akcji na warszawskiej giełdzie. Indeks WIG-20 stracił na wartości ponad 5%, zaś TechWIG, główny barometr sektora technologicznego, zjechał o ponad 7%, osiągając swe historyczne minimum.

Miniony tydzień przyniósł kolejny spadek cen akcji na warszawskiej giełdzie. Indeks WIG-20 stracił na wartości ponad 5%, zaś TechWIG, główny barometr sektora technologicznego, zjechał o ponad 7%, osiągając swe historyczne minimum.

Nie mogło być inaczej, skoro spanikowani inwestorzy przez cały tydzień na wyścigi wyprzedawali akcje największych spółek z sektora telekomunikacyjnego, mającego duży udział w giełdowych indeksach. Dość powiedzieć, że papiery Netii w ciągu tygodnia straciły na wartości ponad 40%, akcje Elektrimu oraz największej spółki na parkiecie, czyli Telekomunikacji Polskiej - po ok. 10%.

W porównaniu z przeceną tuzów sektora telekomunikacyjnego spadki firm informatycznych, czy medialnych można określić jako umiarkowane - papiery Agory, ComArchu, ComputerLandu, Optimusa, Prokomu i Softbanku solidarnie straciły "tylko" po 4-6%. To wystarczyło, by część z tych firm przebiła swe trzyletnie dołki, ukształtowane w końcu lipca, ale mimo wszystko nastroje akcjonariuszy spółek informatycznych i medialnych w minionym tygodniu były o niebo lepsze od humorów posiadaczy akcji firm telekomunikacyjnych.

Inwestycyjną panikę na rynku spółek telekomunikacyjnych wywołała fala niekorzystnych informacji. Analitycy zaliczają do nich fiasko rozmów Ministerstwa Skarbu z France Telecom w sprawie sprzedaży 10% akcji TP S.A., fatalne wyniki Netii za pierwsze półrocze i groźby obniżenia jej ocen wiarygodności kredytowej przez wielkie firmy ratingowe, a także przeciągające się rozmowy Elektrimu z Vivendi na temat strategicznego sojuszu.

Na domiar złego w ostatnich dniach krajowe i zagraniczne banki inwestycyjne prześcigają się w obniżaniu rekomendacji polskim firmom telekomunikacyjnym. Wyceny akcji TP S.A. obniżyły w minionych tygodniach m.in. Morgan Stanley, Merrill Lynch, Salomon Smith Barney oraz Raiffeisen. Ten ostatni bank zredukował wycenę naszego narodowego operatora aż o jedną trzecią - z 17 do 10 zł. Zdaniem UBS Warburg tyle samo warte są papiery Netii. Jeszcze niedawno analitycy Deutsche Banku wyceniali je na 225 zł.

Rynek obawia się także, że spowolnienie gospodarcze mocno uderzy w spółki telekomunikacyjne, zwłaszcza w operujące na rynku telefonii stacjonarnej, dla których coraz groźniejsza staje się konkurencja operatorów komórkowych. O tym, że firmom telekomunikacyjnym coraz trudniej jest pozyskiwać nowych klientów najlepiej świadczy fakt, że liczba nowych abonentów Netii w drugim kwartale wzrosła tylko o 4%, gdy jeszcze kilka miesięcy temu taki przyrost spółka osiągała w ciągu tygodnia-dwóch.

Co stanie się dalej? Wiele zależy od postawy największych firm telekomunikacyjnych. Jeśli inwestorzy uznają, że negatywne czynniki, jakie ostatnio spowodowały spadek kursów, są już uwzględnione w cenach akcji, to jest szansa na zatrzymanie przeceny. Ale stan inwestorskich nerwów jest ostatnio w takim stanie, że trudno wykluczyć kolejne fale paniki. Aby ją wywołać wystarczy teraz naprawdę niewiele, choćby jedna, z pozoru mało istotna, negatywna informacja. Jedno jest pewne - w najbliższych dniach czeka nas sporo emocji.

Do tej pory szczęściem w nieszczęściu były niskie obroty, które przez większość minionego tygodnia dla spółek z indeksu WIG-20 nie przekraczały 100 mln zł. Tak niska aktywność inwestorów pozwalał przypuszczać, że potencjał spadkowy rynku się zmniejsza. Ale z drugiej strony brak popytu sprawia, że ceny akcji jeszcze długo mogą osuwać się pod własnym ciężarem, nawet przy mizernej podaży.

Nie ma co kryć, że sytuacja jest bardzo niepewna. W chwili pisania tego komentarza trwał jeszcze piątkowy handel, a WIG-20 z trudem bronił swego trzyletniego dołka z końca lipca, znajdującego się na poziomie 1118 pkt. Nawet jeśli głównemu indeksowi giełdy ostatecznie uda się utrzymać ponad tą barierą, to najbliższe sesje mogą przebiegać pod znakiem dramatycznej walki o utrzymanie tego niezwykle istotnego psychologicznie poziomu wsparcia. Jego przełamanie w dół oznaczałoby kolejną falę bessy o trudnej do przewidzenia skali spadków.