TKM programiści

Programiści zmieniają pracę często i bez trudu. W małych firmach, gdzie jako jedyni znają się na komputerach, są niemal bogami. W firmach dużych, zajmujących się tworzeniem oprogramowania, to dobrze opłacani szeregowi pracownicy. Jednak rynek powoli się nasyca, zbliża się więc nieuchronny koniec złotego wieku programistów.

Programiści zmieniają pracę często i bez trudu. W małych firmach, gdzie jako jedyni znają się na komputerach, są niemal bogami. W firmach dużych, zajmujących się tworzeniem oprogramowania, to dobrze opłacani szeregowi pracownicy. Jednak rynek powoli się nasyca, zbliża się więc nieuchronny koniec złotego wieku programistów.

Większość programistów żyje pracą zawodową. Zmienia miejsce zatrudnienia w poszukiwaniu interesujących projektów, po godzinach dokształca się, przy komputerze odpoczywa. "W pracy najważniejsze, że mogę robić to, co naprawdę lubię, czyli realizować zawodowe wizje. Chcę móc zaangażować się w pracę w 100%" - mówi Marcin Kryński z firmy Networks. Jego zdaniem dla rasowego programisty normą jest spędzanie kilkunastu godzin dziennie przy komputerze, a wieczorami - oczywiście dla przyjemności - czytanie fachowej prasy, a w niej o wszelkich branżowych nowinkach.

W dużym przedsiębiorstwie płaca przeciętnego programisty wynosi ok. 6 tys. zł brutto, kierownika projektu kształtuje się w granicach od 10 tys. do 30 tys. zł. Najmniej zarabiają studenci informatyki, pracujący na zlecenia. Są chętnie zatrudniani do mechanicznych, prostych zadań, związanych z programowaniem.

Od roku jednak zarobki programistów zatrzymały się na pewnym poziomie, gdy jeszcze kilka lat temu ich pensje pięły się niemal w postępie geometrycznym.

"Jest na rynku kilka gwiazd, które mogą dyktować pracodawcy warunki. Żądają wysokich wynagrodzeń, co najmniej 15 tys. zł i takie wynagrodzenia otrzymują" - twierdzi Sylwia Wdowiak, współwłaścicielka Most Wanted, firmy doradztwa personalnego.

Pensje programistów są ściśle uzależnione od ich kwalifikacji i doświadczenia. Najmniej zarabiają osoby wykonujące niemal mechaniczne prace, np. specyfikacja systemu, więcej otrzymują analitycy i projektanci. Pozycja informatyków jest mocna w niewielkich firmach, w których w swojej dziedzinie są jedynymi specjalistami. Wdrażają nowe systemy informatyczne i tylko oni znają tajniki ich działania. Często wykonują to bez posługiwania się dokumentacją, firma jest więc od nich całkowicie uzależniona. Małe przedsiębiorstwa są wręcz zdane na programistów, którzy dyktują warunki.

W dużych firmach produkujących oprogramowanie sytuacja wygląda inaczej. Tu od pojedynczego pracownika niewiele zależy, a sposób postępowania przy tworzonych projektach jest dokładnie określony. Tworzona jest szczegółowa dokumentacja, by w każdej chwili możliwe było przekazanie pracy innej osobie. Jeśli programista zrezygnuje z pracy w połowie projektu, spowoduje to opóźnienie, ale nie fiasko całego przedsięwzięcia. Duże firmy starają się unikać sytuacji, by uzależnić się od kogokolwiek. Zespół informatyków jest kierowany przez menedżera, zwykle z wykształceniem ekonomicznym, a nie informatycznym. W tego typu przedsiębiorstwach uprzywilejowani są jedynie twórcy programistycznych wizji, kreatorzy, bez których projekt nie mógłby powstać.

Aby przyszły pracodawca nie zaszufladkował starającego się o pracę do grupy tzw. skoczków, czyli osób często zmieniających pracę (na takich patrzy się niechętnie), programista powinien pracować w jednej firmie przez rok. Dwa lata to długi czas, pracodawcy więc na pewno zwróciły się wydatki poniesione na szkolenia. "Część programistów zmienia pracę raz w roku, ale coraz więcej szuka zatrudnienia na wiele lat, mimo że na rynku pracy nadal jest jeszcze w czym wybierać" - mówi Marek Stankiewicz z Areny. "W Arenie zatrudnionych jest 15 programistów, a od roku (czyli od początku działalności) pracę zmieniło tylko troje. Nie można więc mówić o dużej rotacji" - dodaje.