Światełko w tunelu

Jeśli ktoś myślał, że po tym, co spotkało inwestorów w poprzednich tygodniach, już nic gorszego zdarzyć się nie może, był w grubym błędzie. Technologiczna bessa pokazuje coraz to nowe oblicza.

Jeśli ktoś myślał, że po tym, co spotkało inwestorów w poprzednich tygodniach, już nic gorszego zdarzyć się nie może, był w grubym błędzie. Technologiczna bessa pokazuje coraz to nowe oblicza.

Ceny niemal przez cały mijający tydzień spadały, zaliczając nowe minima i dopiero na piątkowej sesji pojawiła się szansa na zakończenie technokoszmaru.

Inwestorom, których portfele wypełniają akcje spółek technologicznych, nastroje już na początku tygodnia popsuły przewidywania co do wzrostu inflacji w USA. Pierwsze takie informacje pojawiły się w piątek przed tygodniem a ostateczne ich potwierdzenie nadeszło w minioną środę. Roczna inflacja w USA w styczniu skoczyła do 2,6% i była najwyższa od pół roku.

Był to ciężki cios dla tych, którzy oczekiwali kolejnych obniżek stóp procentowych przez amerykański bank centralny. Mogłyby one nie tylko rozruszać największy na świecie rynek USA i przynieść wzrost zysków tamtejszych spółek technologicznych ale również poprawić koniunkturę na całym świecie. Wszak w dobie globalizacji światowe gospodarki przypominają system naczyń połączonych.

Po opublikowaniu niekorzystnych danych inflacyjnych, nadzieje na kolejne obniżki stóp procentowych opadły a na giełdach zapanowała “wielka smuta”, którą - jak to ostatnio bywa - najboleśniej odczuły właśnie spółki technologiczne. Ceny akcji czołowych przedstawicieli “nowej ekonomii” spadały nieprzerwanie aż do czwartku.

W USA indeks Nasdaq tylko w poniedziałek i wtorek stracił na wartości łącznie ponad 9%. Zwykle po tak drastycznych przecenach następuje równie silne odbicie kursów, tym razem jednak posiadacze amerykańskich akcji na próżno czekali na jakiekolwiek odreagowanie. Również w środę i czwartek ceny na Nasdaq się obniżały, choć już w coraz mniejszym stopniu - w środę o 2,1% a w czwartek o 1,1%. Po czwartkowym spadku ten najbardziej prestiżowy miernik nastrojów na rynkach akcji technologicznych znalazł się na poziomie najniższym od dwóch lat.

Nic dziwnego, że równie marne nastroje panowały w Europie. Oprócz złych wieści z USA inwestorzy musieli odpokutować szalejący od początku tygodnia w Turcji kryzys finansowy (może się on odbić na innych krajach ze względu na zaangażowanie europejskich firm w tym kraju) a także pogłoski, że fińska Nokia ma wkrótce skorygować w dół prognozy wyników finansowych.