"StanDART" reklamy

Internet będzie dla największych reklamodawców medium egzotycznym, dopóki nie pojawią się wiarygodne badania i nieupowszechnią standardy oprogramowania adserverowego.

Internet będzie dla największych reklamodawców medium egzotycznym, dopóki nie pojawią się wiarygodne badania i nieupowszechnią standardy oprogramowania adserverowego.

Internetowi brokerzy reklamy uważnie śledzą wydarzenia na rynkach zachodnich. Stamtąd pochodzą pomysły dotyczące strategii budowy sieci, czy kampanii. Stamtąd też przychodzi na rynek polski nowy standard oprogramowania adserverowego - DoubleClick DART (Dynamic Advertisement Raporting & Targeting). To rozwijane od 1996 roku rozwiązanie oparte na modelu outsoursourcingowym pozwala m.in. na minimalizację wstępnych kosztów instalacji adservera, czy jego późniejszej obsługi. Z drugiej strony stosowanie DART-a to także przejrzystość w "rozliczeniach" między reklamodawcą, czy zlecającym kampanię, a jej wykonawcą. Sposób prowadzenia statystyk jest z kolei audytowany przez zewnętrzne instytucje. W efekcie, reklama internetowa zabezpieczona choćby przed sztucznie generowanych ruchem "robotów" zyskuje w oczach klientów agencji czy sieci reklamowych większą wiarygodność.

30 - 50% budżetu reklamowego w próżnię...

"Niestety, obecnie reklamodawca przy braku audytu reklamy internetowej, nie ma pewności czy jego reklama jest emitowana żywym osobom czy programom nieustannie indeksującym witryny - mówi Dariusz Sokołowski, Szef Sprzedaży Online w IDG Poland - Jedynie w przypadku wyrafinowanych rozwiązań typu DART, który audytowany jest przez PricewaterhouseCoopers reklamodawca ma pewność, że jego reklama trafia do właściwego odbiorcy, a nie do np. wyszukiwarki Google. Na wielu witrynach udział sztucznych odsłon sięga od 30 do 50% wszystkich odsłon."

Coraz mocniejsza pozycja DART-a na zachodnich rynkach wynika także z licznych przejęć, których dokonał jego właściciel i operator - DoubleClick. Dobrym przykładem sposobu ekspansji DoubleClicka jest ostatnie przejęcie adserverowego rozwiązania adMonitor, należącego do największego konkurenta - L90. Dzięki temu posunięciu, DoubleClick uzyskał dostęp do rynku ok. 1700 wydawców i reklamodawców. Zaproponowana została im migracja do hostowanego DART-a lub, lokalizowanego u użytkownika oprogramowania AdServer, podobnie jak AdMonitor. Prowadzone są kolejne rozmowy, tym razem dotyczące zakupu od RealNetworks Open AdStream. W wypadku przejęcia, jego użytkownikom także zostanie zapewne zaproponowana migracja do jednego z rozwiązań DoubleClick. Na rynku pozostaną wówczas jeszcze 24/7 Media, Engage - należący do CMGI, oraz działająca od niedawna Bluestreak. Nawiasem mówiąc, wszystkie te firmy już teraz intensywnie zabiegają o klientów przejmowanych przez DoubleClicka rozwiązań.

O rosnącej w Polsce świadomości znaczenia rozwiązań DoubleClick'a, a szczególnie DART-a, świadczy fakt, że pojawiają się już na rynku potencjalni pośrednicy - odsprzedawcy. W Polsce w wykorzystaniu DART-a chce na przykład pośredniczyć firma Sabela Media Polska. To dość ciekawe rozwiązanie, ponieważ zazwyczaj DoubleClick obywa się bez takiego pośrednictwa. Pierwotnie spółka miała być przedstawicielstwem australijskiej Sabeli - dostawcy rozwiązań adserwerowych. Jednak w związku z przejęciem Sabeli przez DoubleClicka, polski oddział postanowił pośredniczyć w sprzedaży DART-a. Firma podpisała w tej spawie pięcioletni kontrakt.

"Standardowo DoubleClick podpisuje takie kontrakty na dwa lata. W naszym przypadku, w zwiazku z koniecznymi nakładami na wzrost efektywności, czyli po prostu szybkości ładowania bannerów, ustalilismy dłuższy okres" - twierdzi Piotr Matla, dyrektor Sabela Media Polska. Nakłady te nie wyrażają się jednak np. w budowaniu w Polsce centrum przetwarzania danych, skąd serwowane byłyby reklamy. Polska Sabela prawdopodobnie ograniczyła się jedynie do stworzenia mechanizmu wskazywania właściwych data center odpowiednim providerom. Tym nie mniej, firma zdobyła już pierwszego klienta, jest nim sieć reklamowa AdNet i zamierza na nim zarabiać.