"StanDART" reklamy

"Myślę, że te proporcje się utrzymają i nie ma w tym żadnego zagrożenia. W Internecie łatwiej niż w innych mediach przeprowadzać transakcje barterowe" - mówi Sławomir Kornicki.

Przy dość skromnych rozmiarach, nie jest to ponadto rynek zbyt dynamiczny. "Polski rynek pójdzie w 2001 roku w górę o 30 - do 40% i wzrośnie do około 60 mln zł. W 2000 około połowy wartości rynku stanowiły bartery, trudno wiec w rzeczywistości o rzetelne oceny" - powiedział Tomasz Tołłoczko z Internet Designers. Należy jednocześnie pamiętać, że w ub. roku prognozowano poziom wzrostu nawet na 100%.

"Nie można zaprzeczać ogólnemu spowolnieniu wzrostu - w związku z tym firmy tną na początku budżety na nowe media reklamy, m.in. Internet" - wyjaśnia Benita Jakubowska.

"Wszystkie nowe elementy - badania, nowe narządzia pozwalające uzyskać realny obraz odbioru reklamy - to powinno przekonać w końcu najwiekszych. Przełom na polskim rynku nie powinien dokonać się jednak wcześniej niż w 2003 roku. Rok przyszły to nadal przede wszystkim edukacja klientów" - dodaje Marek Rusiecki.

"Myślę jednak, że witryny, szczególnie portale, nie powinny liczyć na wielki boom w reklamie internetowej. Muszą szukać własnych dodatkowych źródeł dochodów: wprowadzać płatności za dostęp do zawartości, czy pośredniczyć w usługach" - dodaje Adam Dyba.

Także sam rynek czeka reorganizacja. Zdaniem Sławomira Kornickiego, sieci powinny skupić się wyłącznie na technologii i sprzedaży. "Na rynku powinna zaznaczyć się dominacja profesjonalnych podmiotów. Obecny sposób "planowania" przez brokerów czy przez sieci zdecydowanie nie wykorzystuje możliwości Internetu. Działalność sieci to czysta komunikacja, w obrębie własnych witryn. Nie przysparza to na pewno zwolenników reklamie internetowej" - stwierdza Sławomir Kornicki.

Adam Dyba zgadza się z koniecznością zmian charakteru działalności sieci, a przyczyn obecnego stanu rzeczy upatruje dodatkowo w biernej postawie agencji. "Sieć reklamowa jest z założenia ograniczona - to po stronie agencji leży zadanie rozłożenia budżetu tak, aby trafił on do odpowiednich witryn w kilku sieciach i portalach" - mówi dyrektor IDMnet. Zdaniem szefa IDMnet, wiele sieci działa obecnie także w charakterze brokera, starając się pomagać agencjom, które nie mają bogatego doświadczenia w "działce internetowej" lub wolą to zlecić firmie zewnętrznej. Przede wszystkim jednak taka dwoistość wynika z konieczności szukania dodatkowych źródeł dochodów.

"Witryny z sieci reklamowej muszą być dobrze opisane, aby można było na nich łatwo sprzedać reklamę. Z powodu braku badań, brokerzy i agencje, dobierają witryny na podstawie opisu słownego oraz renomy tej witryny. Witryny zaś niecierpliwią się, a najchętniej pozostawałyby w kilku sieciach naraz. Sytuacja zmieni się w momencie pojawienia się wiarygodnych badań odwiedzających." - mówi Adam Dyba.

Z negatywną oceną obecnej roli sieci nie zgadza się także przedstawiciel AdServera. "Planując kampanię kierujemy się wyłącznie interesem reklamodawcy. Sieć ułatwia nam pracę ale ograniczanie się do niej nie jest możliwe. Dlatego też, jeśli sytuacja tego wymaga, planujemy aktywność reklamową nie tylko w serwisach niezależnych, takich jak portale horyzontalne, ale również w sieciach konkurencyjnych. Inne działanie mogłoby mieć charakter krótkotrwały i nie ceniono by nas za profesjonalizm i skuteczność" - mówi Tomasz Kozarzewski.

W obecnej sytuacji trudno spodziewać się, że rynkowe role przypisane poszczególnym graczom ex definitione szybko się ustalą. Planowanie okazuje się intratnym zajęciem dla sieci, a tylko niektóre duże agencje przykładają się do weryfikacji wyników kampanii w Internecie. Nie są to dla nich zazwyczaj duże pieniądze - w Sieci nie reklamują się jeszcze tacy potentaci jak choćby Unilever czy Procter & Gamble. Zmiany muszą jednak nastąpić.

"Najbliższe pół roku zadecyduje, że rzeczywiście sieci staną się sieciami. Potrzeba przy tym jeszcze kilku elementów - a więc badań określających profil użytkowników dla małych i średnich witryn. Wtedy zacznie liczyć się nie liczba odsłon, ale jakość użytkowników" - wskazuje Adam Dyba.

W opinii szefa IDMnet, w tym okresie zadecyduje się też, które sieci pozostaną na rynku. "Myślę , że w Polsce jest miejsce dla dwóch, trzech sieci" - powiedział Adam Dyba.