Spokojnie, to nie awaria

Ale o ile o wspólnych planach z Computer Associates Aleksander Lesz mówił chętnie, o tyle na temat transakcji nabycia przez Prokom 10% akcji Softbanku wyrażał się ostrożnie. "Mieliśmy ambitny plan, by w ciągu 2 tygodni poinformować o tym, ale okazało się, że sprawa jest zbyt poważna. Trzeba się do tego dobrze przygotować. Nie należy w najbliższym czasie spodziewać się sensacyjnych wiadomości" - mówi Aleksander Lesz. Daliśmy sobie czas na ich ogłoszenie do czerwca 2001 r. i wcześniej raczej nie należy spodziewać się podania szczegółów. Możliwe są trzy warianty działania: fuzja, swap (wzajemna wymiana walorów) bądź współpraca strategiczna. Prezes Softbanku nie chciał się wypowiadać, który z nich byłby lepszy. Podkreślił przy tym, że samo posunięcie kapitałowe to nie wszystko, trzeba przekonać do niego kluczowych pracowników. "Każde nasze słowo musi być wyważone" - uważa Aleksander Lesz.

Pytanie więc: quo vadis, Softbanku? Przez ostatnie dwa lata spółka zasłużyła sobie na miano lokomotywy polskiej informatyki. Jej akcje na giełdzie cieszyły się powodzeniem, kurs rósł, a spółka była "pupilem" graczy giełdowych. Teraz, gdy nastały problemy pojawił się jeszcze nowy prezes zarządzający - Bogdan Garstecki. Spółka musiała jeszcze dodatkowo obniżyć prognozy wyników finansowych na ten rok. "Obniżenie prognoz zdarzyło się nam po raz pierwszy w ciągu 11 lat funkcjonowania firmy. Wiele spółek nie ogłasza prognoz i potem nie musi się z niczego tłumaczyć. My chcemy utrzymać taki zwyczaj. Przedstawiliśmy prognozę wykorzystując najlepszą wiedzę. Braliśmy pod uwagę podpisane kontrakty, albo takie, które były pewne w 75%. Ale to nie 100%, niestety. Część z tych ostatnich nie doszła do skutku" - tłumaczy Aleksander Lesz. Do tego doszły inwestycje w zakupy spółek internetowych. "Jeśli chodzi o nowego prezesa zarządzającego, to uważam, że 11 lat to długi czas, jeśli chodzi o bieżące zarządzanie. Dla Softbanku dziś, oprócz rozdzielenia zarządzania strategicznego od zarządzania operacyjnego, jest równie ważne, to aby pokierował nim ktoś, kto ma nowe spojrzenie na rozwój firmy" - podkreśla prezes zarządu Softbanku. Sam zajmie się planowaniem strategicznym - to ma być receptą na poprawę sytuacji.

Nasuwa się jeden wniosek. Kłopoty czy może problemy Softbanku nie są inne niż jego konkurentów. Nie tylko spółka Aleksandra Lesza musiała obniżyć prognozy, nie tylko ona nie znalazła inwestora strategicznego, choć takiego szukała, wreszcie nie tylko jej nie udało się zakończyć powodzeniem negocjacji w sprawie wspólnego przedsięwzięcia w Sieci. Softbank padł ofiarą własnej polityki informacyjnej. W porównaniu z niejednym giełdowym konkurentem była ona jaśniejsza i bardziej przejrzysta, ale wiązało się to z podawaniem informacji, których upubliczniać nie musiał. Teraz jednak Aleksander Lesz musi odpowiadać na trudne pytania, których nie kieruje się do jego konkurentów.