Social Media Standard 2012 Biznes - media społecznościowe to kopalnia insightów

W jakich celach może być wykorzystywana wasza technologia?

Niedawno mieliśmy ciekawego klienta, niestety nie mogę ujawnić jego nazwy. Tworzyli nowy produkt i chcieli poznać konteksty i połączenia między tematami, jakie właściciele psów, poruszają przy rozmowach o swoich pupilach. Niewiarygodnie skomplikowane badania, które, wykonywane tradycyjnie, kosztowałyby miliony złotych. Zorganizowano by dziesiątki grup fokusowych a badani musieliby wypełnić setki stron ankiet.

Zamiast tego przeanalizowano rozmowy z social media, które nie musiały być stymulowane pytaniami, były całkowicie naturalne. Ludzie sami z siebie, w spontanicznych kontaktach, mówili, że lubią markę X jedzenia dla psów, bo dzięki niemu pies ma zdrowsze zęby lub sierść, albo po prostu chętniej je zjada. Albo "nie cierpię marki Y bo mój pies po niej choruje". Oprócz tych informacji możliwe było też poznanie kontekstu, znalezienie głównego tematu rozmowy. I na tej podstawie udało się poznać potrzeby grupy docelowej, nie tylko te wyrażane oficjalnie, ale nawet te bardziej ukryte.

Możliwe jest zawężenie kryteriów wyszukiwania. Można poznać wyłącznie informacje od posiadaczy małych psów, a nawet wyłącznie od posiadaczy pudli. Te grupy mogą się między sobą drastycznie różnić.

Jednocześnie można te dane ze sobą w dowolny sposób łączyć. Można porównać rozmowy właścicieli pudli z rozmowami na temat karmy z wołowiną. Daje to niewyobrażalne możliwości poznania potrzeb klientów.

Właściciele dowolnego biznesu, na przykład gazety, mogą zbadać dlaczego czytelnicy uważają ją za nudną. Wystarczy poszukać negatywnych opinii i w ich kontekście rozeznać jakie potrzeby mają klienci.

Czyli oferujecie pogłębione badania?

Oferujemy przede wszystkim badania w makroskali. Nie twierdzę, że można zrezygnować z badań fokusowych, ale można znacznie zmniejszyć ich rolę w tworzeniu nowych produktów.

Równie istotne jest zidentyfikowanie w procesie analizy danych liderów opinii. I chodzi o liderów opinii w dowolnym środowisku., choćby pośród właścicieli kotów. Można także znaleźć liderów opinii dla innych liderów opinii, których wpisy znaczą wiele dla dwudziestu osób, ale te dwadzieścia osób ma wpływ na setki. W wyjątkowo zawężonych tematach mogą to być cztery osoby w kraju.

Dla marketerów jest to bardzo ważna informacja, bo pozwala natychmiast dotrzeć do takich osób, nawet jeśli nie prowadzą bloga lub nie są aktywni w mediach.

W którym momencie dane zamieniają się w wiedzę? W końcu zbiór informacji jeszcze wiedzą nie jest.

Nasza firma oferuje trzy rzeczy. Pierwszą jest oczywiście technologia, która dostarcza danych i którą można wykorzystać w dowolny sposób. Oferujemy także analizę tych danych a także wsparcie ekspercie.

Social media mogą być używane w naprawdę różnych celach. Można kontaktować się z klientami, ale można też poznawać potrzeby klientów.

Jakie portale są badane?

Staramy się kontrolować wszystko. Często social media są zawężane do portali społecznościowych, takich jak Facebook. Ale to błąd. Na Facebooku mogę udostępnić śmieszne zdjęcie swojego kota a moi znajomi je polubią. Jak się wkurzę to mogę napisać coś na profilu banku, który mnie zdenerwował.

Ale jeśli rozważam kupno laptopa, to raczej udam się na specjalistyczne forum internetowe, które zrzesza miłośników elektroniki. Poczytam blogi na ten temat.

Nasze roboty zbierają dane ze wszystkich mediów społecznościowych. Badamy nawet komentarze pod artykułami.

To oznacza ogromną skalę działalności. Czy wobec tego wasze narzędzie jest dla największych firm?

Naszą podstawową grupą docelową są średnie firmy. Ich właściciele najczęściej doskonale wiedzą czego chcą. Im oferujemy w pełni zautomatyzowane narzędzie, którego koszt nie jest wysoki. Dopiero bardziej dopasowane opcje rozszerzone o analizę danych i porady dedykowane są większym firmom jako, że oznaczają wyższe opłaty, które mogą być barierą dla mniejszych organizacji.

Social media są używane przez rozmaitych ludzi. Wielu z nich robi błędy ortograficzne lub posługuje się slangiem, funkcjonują rozmaite określenia na firmy, na przykład tepsa na TPSA. Jak narzędzie sobie z tym radzi?

Nasza firma pochodzi z Węgier, nasz język jest skomplikowany, zwłaszcza w porównaniu do angielskiego czy niemieckiego i świadomość barier językowych nawet w informatyce jest jedną z naszych mocniejszych stron na rynku.

Dlatego staramy się ujednolicać kategorie. Na Węgrzech Vodafone często nazywany jest "czerwony". Trzeba mieć to na uwadze, gdy firma zleca badania, bo wyrażenie "Czerwony znowu mnie oszukał" może dotyczyć firmy.

Znajomość lokalnego rynku jest kolejną zaletą naszego narzędzia. Istnieją podobne produkty na rynek anglojęzyczny, ale one sobie nie radzą między innymi z językiem polskim. Poza tym rynki Europy Wschodniej są za małe dla nich. Właśnie w krajach o bardziej "niszowych" językach, takich jak Węgry, Polska, Dania czy Rumunia widzimy swoją niszę, bo z każdym kolejnym krajem i poznanym językiem jesteśmy bogatsi o doświadczenia , a każdy kolejny rynek będzie łatwiejszy do ogarnięcia.

Rozważamy wejście w przyszłości na rynek rosyjski, ale tam nawet nie social media, ale cały internet wygląda inaczej. Jest to jeden z niewielu krajów, gdzie Google i Facebook to portale niszowe.

Od jak dawna działacie?

Nasz produkt jest na rynku od trzech lat. Zaczynaliśmy jako startup a zainwestował w nas właściciel największego portalu rekrutacyjnego w kraju.