Ruszyła ogólnopolska sieć reklamy Bluetooth

Spółka ProxyAd uruchomiła właśnie ogólnopolską sieć reklamy Bluetooth. Nadajniki wysyłające reklamy na telefony komórkowe rozmieszczone zostały w centrach handlowych, lotniskach, dworcach kolejowych. W okresie testów sieci, tylko w jednym miesiącu zostało zeskanowanych prawie 3 mln telefonów.

Każdy konsument, który znajdzie się w zasięgu nadajnika sieci ProxyAd i posiada telefon z włączonym Bluetooth, otrzyma spersonalizowany przekaz reklamowy. Na telefony komórkowe można wysyłać filmy video, animowaną reklamę graficzną, linki do stron WAP i WWW, a także gry i aplikacje Java.

"Istotną przewagą sieci ProxyAd nad innymi podobnymi usługami jest możliwość rozpoznania przez nasze nadajniki modelu telefonu posiadanego przez konsumenta i wysłania odpowiednio przygotowanego komunikatu reklamowego" - mówi Jakub Sićko, prezes zarządu ProxyAd. Obecnie w bazie systemu znajduje się ponad tysiąc modeli telefonów.

Spółka rozpoczęła już komercyjną sprzedaż kampanii reklamowych w ramach sieci. Przyjęty model sprzedaży zakłada, że reklamodawca zapłaci jedynie za komunikat efektywnie dostarczony na telefon - tzn. taki, który zostanie przeczytany przez konsumenta.

Wstępnie cena dostarczenia jednego komunikatu została ustalona na 1 zł, ale spółka deklaruje, że w ramach pierwszych kampanii będą udzielane rabaty.

Testy sieci zostały przeprowadzony w styczniu i lutym. Tylko w jednym miesiącu w zasięgu sieci zostało zeskanowanych prawie 3 mln telefonów komórkowych, a ich użytkownicy odebrali kilkaset tysięcy komunikatów.

Głównym udziałowcem ProxyAd jest spółka 3P Inwestycje Internetowe Sp.z.o.o. Inne (obok ProxyAd) spółki zależne 3P to m.in. Gretix (serwis przypominający o ważnych sprawach) oraz dwa sklepy internetowe: Stylus.pl i Bodycenter.pl.

Jak wynika z danych, którymi posługuje się ProxyAd, ponad 75% telefonów używanych na polskim rynku posiada wbudowany moduł Bluetooth. Ok. 25% użytkowników deklaruje, że nadajnik Bluetooth ma włączony na stałe. Dzięki popularności takich urządzeń jak bezprzewodowe zestawy słuchawkowe, czy możliwość synchronizacji telefonu z komputerem duża część nadajników Bluetooth zamontowanych w telefonach komórkowych jest na stałe włączona - podaje ProxyAd.

Odpowiada Piotr Surmacki, prezes zarządu 3P Holding S.A. (właściciel ProxyAd Sp. z o.o.)

Od kiedy tak naprawdę działa sieć ProxyAd? Przecież już w roku 2007 r. przeprowadzaliście kampanię za pomocą Bluetooth dla PMPG.

Sieć działa już od ponad dwóch lat. Wcześniej kampanie były przeprowadzane z wykorzystaniem urządzeń innych dostawców. Zrobiliśmy szereg akcji dla różnych podmiotów, podczas których wykorzystywaliśmy gotowe rozwiązania dostępne na rynku. Żadne z nich nie spełniło minimum naszych oczekiwań. Sumując - przez pół roku bazowaliśmy na cudzych urządzeniach, potem przez pół roku budowaliśmy swoje rozwiązanie, które to gotowe było na koniec 2008. W tym samym roku podpisaliśmy umowy na montaż naszych nadajników w kilku lokalizacjach.

Czyli informacja o wystartowaniu sieci wynika z tego, że zmieniliście platformę technologiczną?

Uruchomiliśmy tak naprawdę pierwszą w Polsce sieć. Można to porównać do bilbordów. Załóżmy, że te wszystkie rozwiązania, które były do tej pory przez nas oferowane to były takie "mobilne bilbordy". Czyli nie tak, jak to jest w przypadku firmy posiadającej sieć bilbordów, jak AMS, Ströer czy City Light. My mieliśmy samą fizyczną formę bilbordu, którą można było postawić gdziekolwiek. Nie była to na pewno sieć.

I gdzie stała ta forma?

Takie rozwiązanie funkcjonowało u nas do tej pory. Ta forma stała u nas w biurze i gdy klient chciał wykorzystać ją do realizacji swojej kampanii wtedy my mu ją wypożyczaliśmy. Teraz postawiliśmy własną sieć - posługując się wcześniejszym porównaniem - sieć bilbordów, które na stałe już ustawiono w pewnych lokalizacjach, a my rozliczamy wyłącznie wysłane komunikaty. Czyli to tak jakby AMS, Ströer czy City Light obciążaliby reklamodawcę, za to, że konsument spojrzał na bilbord.

Ponieważ mamy inną technologię niż tradycyjne bilbordy, jesteśmy w stanie obciążać reklamodawcę tylko za to, że konsument otrzymał komunikat reklamowy na swój telefon i go przeczytał. I to jest właśnie nowość na rynku, bo dla reklamodawcy "pod koniec dnia" i tak najbardziej się liczy, do ilu konsumentów dotarł ze swoim komunikatem reklamowym.

Ile takich "bilbordów", mówiąc w przenośni, już postawiliście i w jakich miastach w Polsce?

Na bilbordy bym tego nie przeliczał, bo nadajników w jednej lokalizacji może być nawet do ośmiu. Takich lokalizacji, które mamy obstawione, jest 30 w Polsce. Z tego większość jest w Warszawie, największa grupa w centrach handlowych, ale również na lotnisku, na dworcu centralnym. Mamy też nadajniki w centrach handlowych w Katowicach i w Gdańsku.

Pojawią się w innych miastach?

Wkrótce tak. Sieć uruchomiona do tej pory daje nam taki zasięg, że już teraz potencjał reklamowy tego typu medium wynosi w okolicach pół miliona złotych miesięcznie. Czyli jesteśmy w stanie wysłać komunikatów reklamowych za pół miliona złotych miesięcznie - licząc po stawce cennikowej, czyli 1 zł za wysłany komunikat.

Jak wspomniałem, planujemy sieć wciąż rozbudowywać, a docelowa liczba stacji, lokalizacji, które chcemy mieć i które są już wybrane, wynosi 550 sztuk. Teraz mamy 30, chcemy dojść do 550, czyli pokryć w zasadzie zasięgiem większość ruchliwych miejsc w Polsce.

Ile do tego momentu kosztowało uruchomienie sieci?

Jest to kwota w okolicach miliona złotych.

Kiedy oczekujecie zwrotu z inwestycji?

Biorąc pod uwagę potencjał, który oszacowaliśmy na podstawie testów, to że technologię mamy już u siebie, oraz że nie jesteśmy zależni od innych podmiotów, i zakładając, że co miesiąc wykorzystali byśmy sto procent potencjału reklamowego (choć to jest średnio realne) no i projekt generowałby około 200 tys. zł miesięcznego przychodu, zwrotu z inwestycji można by się spodziewać za półtora roku.

Ile dziennie wiadomości może wysłać nadajnik?

Na dworcu centralnym, gdzie nadajniki ustawione są przy wszystkich kasach, a ludzie jak wiadomo spędzają tam sporo czasu stojąc w kolejkach, średnio wysyłaliśmy około 2-3 tys. komunikatów. Bywały też takie dni, gdy tych komunikatów było nawet 9 tys.

To wszystko zależy od tego, ile osób z otwartym bluetooth znajduje się w danej chwili w zasięgu sieci?

Dokładnie tak.

Czy ten włączony bluetooth to jedyny warunek, jaki musi spełnić użytkownik telefonu, aby dostać reklamę?

Generalnie koncepcja polega na permission based marketing, czyli marketing bazujący na pozwoleniu użytkownika. Otwarty bluetooth to nie wszystko. Aby nasza wiadomość nie została uznana za spam, jeszcze przed wysłaniem reklamy, wysyłamy zapytanie o to, czy osoba chce otrzymać komunikat. Jeżeli powie tak, przesyłamy jej przekaz reklamowy. Jeżeli nie, połączenie jest odrzucane.

W lutym zeskanowaliśmy 3 mln urządzeń, czyli 3 miliony telefonów znalazło się w zasięgu naszej sieci, z czego 400 tys. osób zgodziło się na odebranie komunikatu reklamowego.

To w sumie nie jest za dużo jak na trzy miliony.

To jest bardzo dużo. My zakładaliśmy, że ten procent osób, które odpowiedzą będzie mniejszy. Wiadomość przychodzi w formie SMS, czyli nie zawsze Pan wie, że taka wiadomość przyszła. Zwłaszcza jeżeli znajduje się Pan na zatłoczonym dworcu, a komórka jest ukryta głęboko w kieszeni. Zeskanujemy telefon, wyślemy zawiadomienie, ale w międzyczasie wsiądzie Pan do pociągu, pojedzie i dopiero zobaczy Pan tę wiadomość, będąc gdzieś na trasie Warszawa - Kraków. Wtedy komunikat jest nic nie wart, ponieważ telefon znajduje się poza zasięgiem sieci.

A czy taka zgoda na otrzymywanie wysyłanych przez Was komunikatów jest jednorazowa, czy należy zgadzać się za każdym razem?

Za każdym razem.

Co jeszcze robicie, by Wasz przekaz nie drażnił odbiorcy?

Oprócz wymienionego "pozwolenia", kierujemy się trzema podstawowymi zasadami. Dzięki umieszczonemu w telefonie procesorowi, a musi Pan wiedzieć, że każdy z nich ma niepowtarzalne ID, potrafimy zidentyfikować użytkownika. Dlatego do jednego klienta nie wysyłamy więcej niż cztery komunikaty. Gdy ktoś wejdzie na Dworzec Centralny, czy do Złotych Tarasów, nie zaczynamy go nagle atakować. Jeżeli limit zostanie wyczerpany, osoba trafia na czarną listę i nawet, gdy znajdzie się w zasięgu innych naszych nadajników, nie trafiają do niego nowe komunikaty.

Nie chcemy, żeby to było natarczywe. Budowa sieci jest procesem długofalowym, dlatego naturalnie nie możemy zniechęcić do siebie użytkownika. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której użytkownik wchodząc do jakiegokolwiek miejsca publicznego, automatycznie będzie wyłączał bluetooth.

Druga zasada mówi o tym, że treści wysyłane do klienta powinny być dla niego przydatne. Dlatego nie wysyłamy komunikatów czysto reklamowych. Wysyłamy np. zaproszenie, grę albo aplikację tudzież przekierowanie na stronę WAP, gdzie użytkownik może kupić coś taniej, wysyłamy też kupon na tańsze zakupy.

Trzecia zasada - klient nie otrzymuje kilkakrotnie komunikatów w ramach jednej kampanii.

Czyli potraficie identyfikować telefony jako urządzenia unikalne. Czy możecie też targetować przekaz reklamowy?

Tak, potrafimy. Możemy wysyłać komunikaty w wybranych lokalizacjach. Np. BMW może wysyłać zawiadomienie o dniach otwartych. Wiadomo, że lepiej przeprowadzić takie działanie w miejscach typu Promenada, Arkadia czy lotnisko niż w centrum handlowym Reduta.

Czyli geotargetowanie.

W zasadzie tak. Nawet takie mikro geotargetowanie, bo nie robimy tego w całej Warszawie, a w określonych miejscach. Ma to polegać na tym, że ktoś przechodząc obok danego punktu sprzedaży, dostaje informację, że dziś jest kumulacja Lotto, "kup sobie kupon".

Jakie są inne techniki targetowania?

Druga technika targetowania w ramach sieci, to możliwość wysłania komunikatów do osób, które wzięły już udział w jednej kampanii. Załóżmy, że robimy kampanię w kilku krokach, wszystkie osoby, który odebrały komunikat, że w ten weekend jest dzień kobiet i zjawiły się w tym dniu, w centrum handlowym, otrzymują na telefon dziesięć procent zniżki w sklepie Sefora.

I trzecia, bardzo ważna technika targetowania - jesteśmy w stanie rozpoznawać jakiego modelu telefonu używa konsument. Powiedzmy, że reklamodawca np. jak wspomniane BMW, zastrzeże, że jego komunikaty mają nie trafiać do ludzi, którzy mają telefon o wartości niższej niż 2 tys. złotych.

Na przykład Blackberry, G1...

Na przykład do tych. Wtedy kampania jest kierowana tylko do osób z określonym modelem telefonu.

Ile macie telefonów w bazie?

Zeskanowanych ID mamy pomiędzy 3,5 - 4 mln.

Którzy reklamodawcy korzystają z Waszych usług?

Zrealizowaliśmy już kampanię dla producenta kosmetyków, marki Joko. A wcześniej dla dystrybutora iPhone'ów i telefonów G1, dla firmy PPP marketing.

Czemu za Wasze kontakty PR odpowiedzialna jest PMPG SA?

Platforma Mediowa Point Group jest udziałowcem 3p Holding, a 3P jest właścicielem ProxyAd. W ramach tego korzystamy z ich działu PR.