Rubens pod myszką

Na stronie www.polsat.net można obejrzeć kilkanaście obrazów, na które nie ma ani jednego chętnego, choć przez parę dni są już wystawione na licytację. Agra Art próbuje sprzedać tam m.in. obrazy Wyczółkowskiego i Kossaka po cenie wywoławczej 20 tys. zł.

Polsat.net próbuje bronić się przed nieuczciwymi kupującymi, umieszczając przestrogę: "Nie licytuj dla zabawy. Jeśli wylicytujesz obiekt i nie dopełnisz transakcji, ryzykujesz negatywny komentarz, a nawet zawieszenie (lub wykluczenie) z grona użytkowników". I to jedyna kara.

Zofia Szukalska z Agry Art od początku zrezygnowała z wystawiania na wirtualnych licytacjach cennych dzieł. W internetowej ofercie nie było np. "Portretu pięknej M" Tamary Łempickiej i "Aktu" Mojżesza Kislinga, które na tradycyjnej aukcji zostały wystawione za 100 tys. USD. Najwyższą cenę w Internecie - 20 tys. zł - uzyskał obraz Jerzego Nowosielskiego "Niewolnice na Morzu Egejskim". Internauci skłonni też byli zapłacić 15 tys. zł za "Zasłaniającą się kobietę" M. Kislinga.

"Internet to moda sezonu. W niektórych dziedzinach zdecydowanie go przereklamowano" - twierdzi Roman Przesmycki.

Marek Lengiewicz, mimo że za pomocą Internetu sprzedał - głównie za granicę - sporo współczesnych obrazów, nie widzi w zbyt różowych barwach przyszłości Internetu jako narzędzia do organizowania aukcji dzieł sztuki. "Nie widzę szans, by aukcje mogły się zaczynać i kończyć w Internecie. Ostateczne ich rozstrzygnięcie, przynajmniej na razie, musi odbywać się w sposób tradycyjny" - uważa M. Lengiewicz. Twierdzi, że wirtualny świat sprawdza się przy porównywaniu cen dzieł konkretnych autorów albo przeszukiwaniu zasobów poszczególnych galerii.

"Kolekcjonerzy przeglądają nasze internetowe strony. Tam wyszukują interesujące ich rzeczy, a potem przychodzą do galerii, by obejrzeć jak wyglądają one w rzeczywistości" - mówi.

Tylko nieliczni sprzedawcy dzieł sztuki zamierzają w najbliższej przyszłości zaangażować się w internetowe aukcje. Pełen zapału jest Mirosław Zeidler z gdańskiego domu aukcyjnego, który już w maju zamierza przeprowadzić taką aukcję. Internetowe możliwości testuje też dom aukcyjny Sztuka z Krakowa. Ale na razie w Polsce sprzedaż dzieł sztuki w Sieci na szeroką skalę należy do odległej przyszłości.