Rośnie znaczenie SEM

Mamy wiele powodów, aby wierzyć, że obserwowany boom w branży internetowej ma szanse utrzymać się dłużej niż poprzedni. Jedną z przesłanek do optymizmu jest modny obecnie temat reklamy w wyszukiwarkach internetowych.

Mamy wiele powodów, aby wierzyć, że obserwowany boom w branży internetowej ma szanse utrzymać się dłużej niż poprzedni. Jedną z przesłanek do optymizmu jest modny obecnie temat reklamy w wyszukiwarkach internetowych.

Ostatnie notowania akcji spółek internetowych świadczą o dużych oczekiwaniach inwestorów. Wydatki na reklamę w Internecie rosną dynamicznie, zwiększa się liczba użytkowników sieci, kolejne ciekawe przedsięwzięcia mają premierę.

Na stronach www serwisów rekrutacyjnych pojawia się coraz więcej ogłoszeń związanych z branżą internetową. To wszystko świadczy o dużym rozwoju tego medium w ostatnim czasie. Jak długo tym razem boom się utrzyma?

Myślę, że długo, ponieważ ma bardzo solidne podstawy. Dodatkową przesłanką do optymizmu jest fakt, że boom ten napędzany jest przez modny ostatnio temat SEM (Search Engine Marketing).

W reklamie internetowej w Polsce również rośnie znaczenie reklamy w wyszukiwarkach. Nie przypadkiem akcje Google niebotycznie wzrosły i większość analityków twierdzi, że najbliższe lata będą należały do kontekstowej reklamy związanej z wynikami szukania. Nie przypadkiem również Orkla kupiła 90% udziałów w NetSprincie, najważniejszej polskiej wyszukiwarce. Czy zatem nadchodzi dominacja SEM? Myślę, że wraz ze wzrostem znaczenia tej formy reklamy jej skuteczność będzie jednak maleć i reklamodawcy zaczną szukać tradycyjnych form dotarcia związanych z emisją reklam na witrynach, a obecny boom jest sezonowy, chociaż niewątpliwie będzie długotrwały.

Zwiększona liczba reklam zmniejszy skuteczność szukania. Pierwsze wyniki pełne będą witryn, które znajdą się tam jedynie ze względu na zaawansowane SEO, a obok będziemy mieli dużą liczbę reklam kontekstowych. Czy w takim gąszczu komercyjnych informacji znajdzie się treść rzeczywiście poszukiwana przez użytkownika? Jeśli liczba tych informacji osiągnie masę krytyczną, korzystanie z danej wyszukiwarki stanie się zbyt uciążliwe. I w takim momencie dostrzegam możliwość startu działań konkurencji. Oczywiście nie będzie to łatwe, ponieważ o ile pomysł wydaje się prosty, o tyle zrobienie dobrej wyszukiwarki jest sprawą niebanalną.

Kiedy więc zakończy się dominacja Google? Trudno to dokładnie stwierdzić, bo nie widać na razie silnej konkurencji. Myślę, że pojawi się wiele wertykalnych silników wyszukiwawczych sprofilownanych na szukanie konkretnych tematów, które stopniowo będą zmniejszały udział głównych graczy. Z pewnością portale, które tradycyjnie żyją z reklamy, intensywnie będą rozwijały własne produkty SEM, a najwięksi wydawcy pójdą w tym kierunku. Myślę, że w perspektywie roku czy dwóch lat każdy liczący się na rynku gracz będzie posiadał w swojej ofercie SEM, natomiast reklamodawcy będą korzystali z różnorodnych systemów emisji.

Istnieje też możliwość całkowitej dominacji search engine marketingu. Większość budżetów reklamowych zostanie przekierowana na ten kanał, kosztem tradycyjnej reklamy. Cena Google przekroczy 2000 dolarów za akcję i stanie się on najdroższą spółką na świecie. Dominacja Microsoftu wydaje się niczym w porównaniu z dominacją Google, którego algorytmy będą decydowały o sukcesie niejednego przedsięwzięcia. Ba, przykład blokowania opozycyjnych stron chińskich pokazuje, że Google może stać się również nowym narzędziem w walce z opozycją.

A ile takich blokad powstanie w przyszłości, skoro już raz się to dokonało? I jak to się przełoży na walkę konkurencyjną potężnych koncernów?

Dariusz Sokołowski, szef działu sprzedaży produktow online International Data Group SA