Rośnie imperium muzyczne

Informacja, że koncern medialny Bertelsmanna prowadzi rozmowy z wytwórnią muzyczną EMI o połączeniu, to kolejny dowód chęci zbudowania przez niemiecką firmę imperialnej pozycji na rynku muzycznym.

Bertelsmann sam jest właścicielem BMG – firmy fonograficznej z pierwszej światowej piątki. Co więcej, prowadzi także rozmowy z japońskim koncernem Sony (właściciel Sony Music), chociaż ich temat nie jest znany. Gdyby połączenie z EMI (i partnerstwo z Sony Music) doszło do skutku, powstałaby największa firma muzyczna na świecie. Niedawno Komisja Europejska zmusiła Time Warner do zerwania podobnych rozmów z EMI. Teraz w charakterze oferenta wystąpił Bertelsmann.

Niemiecki koncern poinformował kilka dni temu, że podejmie współpracę z amerykańską witryną muzyczną Napster w sprawie wspólnego opracowania technologii przesyłu danych. W tej dziedzinie Napster ma bardzo mocną pozycję. Techniki stworzone do przesyłania plików muzycznych mogą posłużyć np. handlowi elektronicznemu, chociaż to raczej nie jest pierwszoplanowy cel Bertelsmanna. Swoją odważną decyzją (nie zakończył się jeszcze proces firm muzycznych przeciw Napsterowi) ma szansę podbić dziewiczy jeszcze rynek muzyki w Internecie. Będzie musiał się tam zetrzeć z połączonymi siłami AOL i Time Warner, które maja podobne atuty: wytwórnie muzyczne, użytkownicy sieci i infrastrukturę przesyłu danych.

Polityka Bertelsmanna, podobnie jak fuzja AOL i Time Warner a także Vivendi z Seagramem, ma na celu stworzenia silnej pozycji zarówno na rynku mediów, jak i przedsiębiorstw dostarczających im treści (Bertelsmann ma udziały w Lycos Europe).