Raj podatkowy w cyberprzestrzeni?

Obciążenie handlu internetowego podatkiem VAT stawia europejskich sprzedawców w niekorzystnej sytuacji, bowiem Amerykanie dzięki podatkowemu moratorium mogą zaoferować towary po prostu tańsze. Z tego powodu może dojść może do nowego etapu cichej wojny handlowej między UE a Stanami Zjednoczonymi. Na początku czerwca pojawił się projekt przewidujący - dla tych internetowych spółek spoza Unii, których obroty w Europie przekraczają 100 tysięcy euro - obowiązek rejestracji w wybranym kraju UE i opłacenia tam podatku VAT.

Unia Europejska ma zresztą własne problemy z internetowymi podatkami. Szczególnie wiele wątpliwości wywołuje kwestia odróżnienia towaru od usługi, a tej z kolei od obrotu dobrami niematerialnymi. Ma to znacze-nie o tyle, że może wpływać na wysokość stawki VAT i określenie kraju, w którym ma być opłacony. O ile sprzedaż tradycyjnych, „materialnych” towarów przez Sieć raczej nie powoduje dodatkowych komplikacji w tym względzie, o tyle obrót realizowany w całości za pośrednictwem Sieci, a więc na przykład sprzedaż programów komputerowych, odpłatne udostępnianie baz danych czy sprzedaż elektronicznych książek i muzyki, nadal traktowane są w państwach Unii niejednolicie.