Prywatność w społecznościach - ważna czy nieważna?

Czy w czasach społeczności internetowych prywatność wciąż jest czymś istotnym? A może to relikt przeszłości?

Połowa amerykańskich użytkowników serwisów społecznościowych uważa prywatność za ważną kwestię - wynika z sondażu The Marist Institute for Public. Przeprowadzony w tym roku sondaż wskazał, że połowa respondentów w mniejszym lub większym stopniu obawia się o swoją prywatność. I to jest ta bardziej świadoma połówka. Kolejne 29 proc. ankietowanych jest zaniepokojone tylko w niewielkim stopniu, a o swoją prywatność nie boi się wcale 21 proc. (w badaniu przepytano 1004 osób).

W Polsce szerokim echem odbiła się sprawa zmiany regulaminu na Naszej-Klasie (mimo, że prezes Arkadiusz Pernal przekonywał, że nikt nie trafi na jogurty). Podobne zresztą reakcję wywołują zmiany regulaminu na Facebooku. Na fali rozmów o prywatności swoje nowe dzieło o nazwie GG.pl stara się wypromować GG Network. Znajomości na serwisie zostały ograniczone do osób z komunikatora GG. - "W wielu serwisach znajomi nie są tak naprawdę znajomymi, to często przypadkowe osoby, z którymi, w najlepszym przypadku, gdzieś, przypadkiem się zetknęliśmy. W Gadu-Gadu, a teraz w GG.pl na swoich listach kontaktów mamy najczęściej prawdziwych znajomych, ludzi z którymi na co dzień się komunikujemy, tak jak w książce telefonicznej telefonu komórkowego" - pisze GG Network w informacji przesłanej mediom.

Prywatność w społecznościach - ważna czy nieważna?

Inny, przeprowadzony przez firmę Webroot sondaż, rzuca nieco światła na oferowane obecnie przez coraz więcej serwisów społecznościowych usługi geolokalizacyjne. Użytkownik może za ich pomocą poinformować pozostałych członków społeczności o tym, gdzie aktualnie się znajduje. Prawie 40 proc. z 1600 ankietowanych z USA i Wielkiej Brytanii przyznało, że korzystało już z tego typu narzędzi i aplikacji.

I teraz najlepsze: w śród tych korzystających osób, ponad połowa (55 proc.) obawia się, że geolokalizacja nadszarpuje ich prywatność. Natomiast reszta (45 proc.) obawia się, że udostępniając informacje o swojej lokalizacji (gdy są poza domem) ułatwia zadanie włamywaczom. Przypomina to trochę działanie w stylu: boli mnie brzuch, ale zjem jeszcze trochę ciasta.

Najpopularniejszym serwisem, który wykorzystuje geolokalizację jest Foursquare.com. Serwis dodaje aktualnie 100 tys. nowych użytkowników tygodniowo, a całkowita liczba osób posiadających konto w serwisie przekroczyła właśnie 2 mln. Strona ma też swoje alter ego. Aby pokazać, że ujawnianie swojej lokalizacji może być tragiczne w skutkach, w sieci ruszył serwis Pleaserobme.com. Strona wykorzystuje dany ujawniane przez użytkowników Foursquare, żeby (jak to przewrotnie opisują jej twórcy) pomóc w pracy włamywaczom. No i zwiększać świadomość internautów w temacie prywatności. Jak zwał tak zwał.

Prywatność w społecznościach - ważna czy nieważna?

Ale czy prywatność to dla członków e-społeczności wciąż coś istotnego? Na ile Internet, sieci społecznościowe zmieniły pojęcie i wagę

prywatności?

Odpowiada dr Magdalena Żemojtel-Piotrowska z Zakładu Psychologii Społecznej Instytutu Psychologii na Uniwersytecie Gdańskim:

Magdalena Żemojtel-Piotrowska: Internet przede wszystkim rozszerzył zasięg naszych relacji społecznych. Jest to kontynuacja trendów, które pojawiały się stopniowo przez ostatnie sto lat, wraz z unowocześnieniem transportu i telekomunikacji. Po prostu Internet jest bardziej wydajnym medium od pozostałych.

W Internecie przede wszystkim łatwo zapomnieć o tym, jak szybko rozchodzą się informacje. Najgłośniejsze są oczywiście sprawy związane z cyberprzemocą - zwłaszcza umieszczaniem ośmieszających filmików - na ich przykładzie widać, jak bardzo niedoceniana jest liczba potencjalnych odbiorców tego, co umieszczamy w sieci. Głównym problemem w funkcjonowaniu społecznym w Internecie jest to, że ludzie są przystosowani do efektywnego funkcjonowania w grupach góra kilkunastoosobowych, niektórzy badacze mówią nawet o 5-6 osobach (w jednym momencie). W sytuacji, gdy dzięki Internetowi tworzymy listę kilkudziesięciu, a w niektórych przypadkach i kilkuset znajomych, to tak naprawdę nie jesteśmy w stanie ogarnąć tych wszystkich relacji. Te rozbudowane listy są jednak dowodem popularności i atrakcyjności interpersonalnej, dlatego na portalach społecznościowych jednym z ważniejszych informacji o użytkowniku jest jego/jej lista znajomych. Rozumienie prywatności w Internecie wynika właśnie z tych uwarunkowań. Skoro mamy kilkuset przyjaciół, to z przyjaciółmi dzielimy się przecież sekretami, opowiadamy o wakacjach, chwalimy się, jaką suknię włożymy na ślub przyjaciółki (i oczywiście dorzucamy zdjęcie dla ilustracji), itp. Jednak zapominamy łatwo o tym, że zdjęcie to może obejrzeć nie tylko grupa naszych znajomych, ale dowolna osoba. Dlatego, na własne życzenie, przesuwamy granice prywatności.

Dlaczego kwestie prywatności są dla nas tak ważne?

Magdalena Żemojtel-Piotrowska: Kwestią podstawową jest to, co uznamy za prywatność - czy są to nasze dane osobowe, informacje o życiu pozazawodowym, informacje o naszych zainteresowaniach, planach, itp. Kwestie prywatności są faktycznie istotne. Wynika to z paru powodów - po pierwsze, ludzie mają różny poziom zaufania interpersonalnego. Część osób może obawiać się, że dane poufne zostaną wykorzystane w jakichś "niecnych" celach, dlatego nieraz dość obsesyjnie bronią informacji prywatnych (i poufnych). Po drugie, prywatność i poufność dotyczą danych, którym przypisujemy szczególne znaczenie - dla każdego z nas co innego zaliczamy do sfery "prywatne". Prywatnie funkcjonujemy w innych rolach społecznych niż publicznie - osoby ściśle rozgraniczające te sfery mogą nie chcieć ujawniać swojej prywatności, bo na przykład mogłaby ona wpłynąć niekorzystnie na wizerunek publiczny. Osoby o wysokiej potrzebie kontroli mogą obawiać się, że informacje o ich życiu prywatnym zburzą wizerunek publiczny - kobieta chcąca uchodzić za wzorową matkę może krzyczeć na dziecko w domowym zaciszu, jednak wychodząc z domu stara się wykazywać opanowanie i nie podnosi na dziecko głosu. Sfera prywatności to także sfera, w której można odpocząć od ról publicznych (zwłaszcza zawodowych) - pobyć wreszcie "sobą". Z tego powodu inni są niezwykle ciekawi sfery prywatności osób, które uznają za interesujące - np. celebrytów, polityków, szefa, sąsiada. Istnieje przekonanie, że wiedza ta ujawnia, jaki kto naprawdę jest.

Jaką rolę odgrywa nasza najbliższa mikrospołeczność, otoczenie? W jej ramach chętniej pokazujemy się, odkrywamy, ale nie chcemy tego robić przed całym światem, wolimy dzielić się z tymi najbliższymi?

Magdalena Żemojtel-Piotrowska: Każda społeczność internetowa zaspokaja elementarne ludzkie potrzeby - przynależności do grupy osób podobnych, uzyskanie wsparcia, wysłuchania tego, co mamy do powiedzenia. Jednak nie interesuje nas opinia "całego świata", ale faktycznie - tylko grupy osób, do której chcemy przynależeć. Ta grupa, zwłaszcza jeżeli poświęcamy jej sporo czasu, staje się elementem własnej tożsamości. Tożsamość grupowa zakłada podział na "my" i "oni". Ci "oni". to osoby spostrzegane jako odmienne, obce, może niekoniecznie zagrażające, ale takie, z którymi nie chcemy się identyfikować. Skłonność do tego typu podziałów tkwi głęboko w naturze człowieka, co wykazał już Henri Tajfel w klasycznych eksperymentach nad wywoływaniem różnic międzygrupowych - między innymi do wywołania tych różnic wystarczyła (fikcyjna) informacja o tym, że na podstawie rzekomego testu preferencji artystycznych jedni badani okazywali się zwolennikami Kleego, a inni Kandinskiego (w rzeczywistości przydział do obu grup był losowy). Taki drobiazg skutkował na przykład faworyzowaniem "swojej" grupy względem obcej. W tym wypadku odsłanianie sfery prywatnej, naszej prawdziwej tożsamości - z jej zaletami, ale i wadami, czy informacjami, które niekoniecznie muszą nas stawiać w dobrym świetle przed osobami spoza własnej grupy jest ryzykowna. Im większa i bardziej popularna społeczność, tym lepiej - człowiek poszukuje w grupie potwierdzenia słuszności swojego spostrzegania świata. Daje mu to poczucie bezpieczeństwa, buduje przekonanie, ze jest osobą wierzącą w słuszne rzeczy. To dlatego tak dużą rolę w tworzeniu społeczności internetowych ma pewne elementarne podobieństwo użytkowników i stąd taka popularność grup dyskusyjnych, zrzeszających ludzi o podobnych poglądach i stylu życia.